Pierwsze wrażenie po wejściu do Chevroleta Traxa jest pozytywne. Wnętrze nie jest wprawdzie ogromne, ale pozwala zapewnić czterem dorosłym osobom wygodne podróżowanie. Powody do zadowolenia daje również obsługa urządzeń pokładowych.
Duże pokrętła i klawisze oraz ograniczona ich liczba sprawiają, że szybko poznajemy ich przeznaczenie i już po kilku chwilach czujemy się tak, jakbyśmy jeździli Traxem od dłuższego czasu. Cieszy także wielość schowków oraz półek, dzięki którym bez kłopotu można utrzymać porządek w kabinie.
Miejsca na mniejsze przedmioty nie zabrakło również pod podłogą bagażnika. Kufer nie imponuje wprawdzie pojemnością, bo po zajęciu wszystkich miejsc zmieści się w nim 356 l ładunku, ale przynajmniej ma foremne kształty, a to pomaga w pełnym wykorzystaniu go.
Nasz entuzjazm wobec Traxa przygasł po uruchomieniu silnika. Już dawno nie spotkaliśmy diesla, który tak donośnie dawałby znać o swoim istnieniu. Rozumiemy, że klekot jest wpisany w naturę jednostek wysokoprężnych, ale żeby był aż tak donośny? To niestety nie koniec złych wiadomości. Pamiętacie, że kiedyś doładowane jednostki potrafiły szokować ogromną dziurą turbinową? Nie? To teraz sobie przypomnicie, bo 130-konny napęd Traxa do około 2 tys. obr./min pozostaje uśpiony.
3 sposoby na SUVa (Yeti vs Mokka i RAV4)
Wyobraźcie sobie sytuację, że zbliżacie się do drogi z pierwszeństwem przejazdu i z daleka widzicie wprawdzie samochód, ale przecież zdążycie bez problemu wjechać przed nim na skrzyżowanie. Włączona „dwójka”, skręcacie w prawo, gaz do dechy i… nic. Auto kompletnie nie przyspiesza, a przecież z tyłu zbliża się pojazd, przed którym mieliśmy bez kłopotu zdążyć. Dopiero po osiągnięciu 2 tys. obrotów jednostka ożywia się i pozwala na dynamiczne zwiększanie prędkości.
Taki charakter pracy w ekstremalnych sytuacjach może być niebezpieczny, a poza tym okazuje się męczący podczas codziennej jazdy. Radość prowadzenia Traxa zmniejsza działanie przekładni. Podczas włączania poszczególnych biegów wyczuwa się haczenie. Dobrze chociaż, że silnik nie ma przesadnie dużego apetytu na olej napędowy. W teście Trax spalił o około 2 l/100 km więcej, niż obiecuje producent.
Solidnym punktem Traxa jest zawieszenie – na tyle sztywne, że pozwala na dynamiczne pokonywanie zakrętów, mimo że mamy do czynienia z wysokim samochodem. Jednocześnie udało się uzyskać zadowalające resorowanie. Nawet pokonywanie dużych nierówności nie wpływa znacząco na obniżenie komfortu podróżowania.
Nasza ocena
Czy Trax wart jest zainteresowania? Tak, ale z innym napędem. Przykładowo: z doładowanym benzyniakiem o mocy 140 KM – pali niewiele więcej, ale jest tańszy i kulturalniej pracuje. Diesla zaakceptują tylko wyjątkowo cierpliwi kierowcy.