Tradycja zobowiązuje. Suzuki Vitara zawsze było przede wszystkim offroadowym samochodem. Modele z lat 1988-98 i 1998-2005 (Grand Vitara I generacji) miały ramową konstrukcję nadwozia, reduktor, sztywną oś z tyłu i przystępną cenę – mało które auto wykazywało tak dobre zdolności terenowe za tak niewielkie pieniądze. Potem jednak przyszedł boom na SUV-y i Suzuki musiało się zmienić.
Grand Vitara produkowana od 2005 r. nie ma już ramy, na tylnej osi zastosowano układ wahaczy, a dołączany napęd przedniej osi zastąpiono stałym 4x4. Dzięki temu Grand Vitara, choć znacznie bardziej cywilizowana od poprzedniczek, w terenie radzi sobie o wiele lepiej od innych lekkich SUV-ów. Poza tym żaden z rywali nie ma reduktora.
W tym miejscu dochodzimy do sedna. Bo offroadowy charakter Grand Vitary to nie tylko zaleta. Niektóre egzemplarze bywają eksploatowane w myśl zasady: skoro to taki twardziel, to przecież nic mu nie zaszkodzi! Podczas oględzin warto więc zachować czujność i pamiętać o tym, że zestrojenie zawieszenia oraz wysoko położony środek ciężkości sprawiają, że Grand Vitara potrafi niemiło zaskoczyć w czasie jazdy po asfalcie, a stały napęd 4x4 podwyższa spalanie.
Dobra wiadomość jest taka, że egzemplarze eksploatowane z głową nie przysparzają z reguły poważnych problemów. Grand Vitara ma jednak kilka słabych punktów, o których warto pamiętać. Przede wszystkim – skrzynia biegów.Użytkownicy skarżą się na nieprecyzyjną pracę lewarka (haczenie), ale – co gorsza – znamy też przypadki uszkodzenia łożysk. W egzemplarzach z początku produkcji często pojawiał się wyciek oleju z przedniego dyferencjału. Z czasem usterkę wyeliminowano, ale po gwarancji za wymianę mechanizmu zapłacicie nawet 4-5 tys. zł. Ważne: co 45 tys. km należy wymienić olej w skrzyni biegów, a na pierwszym przeglądzie również olej w „dyfrach” (a potem nie zapomnieć o kontroli ich szczelności!).
Poza tym podwozie Grand Vitary oceniamy pozytywnie: zawieszenie jest trwałe, przed osiągnięciem 100 tys. km z reguły zużywają się wyłącznie gumy przedniego stabilizatora. Niekiedy posłuszeństwa odmawiają łożyska kół. Inny problem Grand Vitary to duży apetyt na paliwo. Benzyniaki 1.6 (tylko w wersji 3d), 2.0, 2.4 oraz „V6-ki” 2.7 i 3.2 psują się rzadko, za to nieprzyzwoicie dużo palą. Popularna jednostka 2.0/140 KM w ruchu miejskim potrzebuje nawet 13-14 l benzyny na 100 km, a osiągami – mówiąc łagodnie – nie powala. Lepszy wybór stanowi wersja 2.4/169 KM, gdyż niewiele więcej pali, za to jest szybsza.
Uwaga: mechanicy odradzają montowanie instalacji LPG w silnikach 2.0 i 2.4. Diesel 1.9 DDiS/129 KM to stary (lecz nie do końca dobry) znajomy ze stajni Renault. Oprócz niskiej kultury pracy (koło 2-masowe montowano dopiero od 2008 r.) i mizernych osiągów musicie też wziąć pod uwagę problemy z trwałością (turbiny, osprzęt), niemałe spalanie (średnio nawet 9-10 l/100 km!) i wysokie koszty obsługi. Po 75 tys. km należy wymienić pasek rozrządu wraz z pompą wody i napędem urządzeń pomocniczych. W ASO taka operacja oznacza wydatek rzędu 4 tys. zł. Większość diesli ma filtr DPF – eksploatacja nie jest przesadnie kłopotliwa, ale za wymianę zapłacicie w autoryzowanym warsztacie niemal 9 tys. zł!
Pod względem przestronności w środku oraz poziomu wyposażenia standardowego Grand Vitara wypada przyzwoicie. Narzekać można na dość mały bagażnik (398--1385 l) i miejscami niezbyt wysoką jakość spasowania materiałów. Wersja 3d zabierze na pokład zaledwie cztery osoby, a w kufrze (185 l) zmieszczą się tylko małe zakupy. Uwaga na wysokie ceny w ASO i niepełną ofertę tanich zamienników.
To nie jest samochód dla każdego. Jeśli szukacie wygodnego, rodzinnego SUV-a, wybierzcie inny model (np. Hondę CR-V). Jeżeli jednak od czasu do czasu będziecie chcieli pojechać w teren, to wśród SUV-ów za 40-50 tys. zł lepszej propozycji nie znajdziecie. Warto pamiętać o tym, że wersja 3d jest bardzo ciasna w środku, ma mikroskopijny bagażnik, a wersja 1.6 – uproszczony układ napędowy (brak reduktora i blokady „dyfra”). Uwaga na wysokie spalanie!