Terenówki to ostatnio bardzo popularny rodzaj pojazdów. W swojej ofercie ma je niemal każdy producent – od Audi po Volvo. Tyle że pod takim określeniem może kryć się zarówno bardzo delikatny crossover, jak i najprawdziwszy offroader.
Po czym je odróżnić? Na pewno nie po rozmiarach ani po cenie – jedynym rzetelnym kryterium są rozwiązania techniczne. Przed nami najtwardszy z twardych: Mercedes G. Choć wygląda elegancko i ma ekskluzywne dodatki, w trudnym terenie radzi sobie znakomicie.
Nadwozie/jakość. Mercedesa G kupuje się właśnie ze względu na kanciasty wygląd. Potężny opór aerodynamiczny (współczynnik 0,54; wiele obecnie produkowanych aut ma wyniki poniżej 0,3) sprawia, że szum powietrza jest mocno słyszalny, a silnik nie może stawać w szranki z najoszczędniejszymi. Eleganckie materiały i najnowsze rozwiązania (nawigacja, audio itp.) mają zachęcić niezdecydowanych klientów, ale nie zmieniają charakteru auta. Obiektywnie trzeba przyznać, że nie jest to wzorzec przestrzeni (mała szerokość) ani wygody (kanapa).
Układ napędowy/Osiągi. Trzylitrowy turbodiesel z zadziwiającą łatwością rozpędza „cegłę”. Do tego mamy bardzo sprawny układ 4ETS, używający hamulców do spowolnienia zbyt szybko obracającego się koła (to na asfalt), oraz – prawdziwą gratkę na rynku – trzy stuprocentowe blokady mechanizmów różnicowych (to w teren). Możemy więc połączyć świetną trakcję na asfaltowej nawierzchni z maksymalnymi możliwościami terenowymi.
Układ Jezdny/komfort. Podwozie to jedna z najistotniejszych cech decydujących o prawdziwym przeznaczeniu terenówki. W Mercedesie znajdziemy ramową konstrukcję i dwa sztywne mosty na sprężynach śrubowych, a to może oznaczać jedno – bezkompromisowe nastawienie na jazdę w terenie. Fantastyczna praca podwozia pozwala skutecznie i bez obaw o uszkodzenie pokonywać trudne przeszkody. Na asfalcie jednak nie można oczekiwać precyzji prowadzenia.
Koszty/bezpieczeństwo. Mercedes w standardzie ma poduszki czołowe i kurtyny, a także ESP, ale nie przechodził crashtestu Euro NCAP. Cena klasy G jest koszmarna – blisko 400 tys. zł. To właściwie decyduje o małej sensowności zakupu: do taplania się w terenie jest zdecydowanie za drogo, a do sprawnej jazdy po mieście czy na trasie auto przygotowano słabo. Mimo wszystko klasa G ma liczne grono zwolenników.