Pamiętacie lata 90. XX wieku? Kto chciał małego SUV-a szedł do Toyoty – życie było proste, prawda? Potem dołączyły Honda CR-V, Subaru Forester i Land Rover Freelander. Ten ostatni jednak z braku profesjonalnego przedstawicielstwa (a może z powodu wysokich cen – ktoś to jeszcze pamięta?) zawsze pozostawał w cieniu.
Aż tu nagle, kilkanaście lat temu, nastąpiła prawdziwa klęska urodzaju: Nissan, Ford, Mitsubishi, BMW – wszyscy jeden przez drugiego zaczęli prześcigać się we wprowadzaniu do oferty swoich modeli. Obecnie łatwiej wskazać producenta, który SUV-a nie oferuje, niż wymieniać dostępne modele.
Segment „lekkich SUV-ów” scharakteryzować dość łatwo – auta mają samonośną karoserię (często opracowaną na bazie nadwozia modelu osobowego), niezależne zawieszenie kół oraz uproszczony system napędowy (najczęściej międzyosiowe sprzęgło bez reduktora). W ramach rozwoju zaczęły pączkować kolejne podsegmenty wyodrębniane według wielkości nadwozia czy charakterystyki zawieszenia i silnika (np. SAV z BMW).
Do naszego porównania wytypowaliśmy najnowsze modele uznanych producentów. Ponieważ to pierwsza jazda nowymi autami postanowiliśmy, że pod lupę nie weźmiemy takich samych wersji, a zestawienie potraktujemy nieco swobodniej, oceniając wersje najbardziej interesujące. Oczywiście nie mogło zabraknąć prekursora tego segmentu – Toyoty RAV4.
Nowością w gamie jest dwulitrowy diesel, który występuje tylko z napędem kół przednich. Co prawda nie jesteśmy przekonani do takiej odmiany, ale spalanie wygląda kusząco, więc trafiła na nasz parking. Zupełnym przeciwieństwem jest Forester. Do gamy powróciła benzynowa, doładowana odmiana. Obecnie silnik ma jednak wtrysk bezpośredni, przez co auto powinno zużywać mniej paliwa. Uzupełnieniem wielkiej trójki nowości jest Ford Kuga – auto o najkrótszej historii, ale już całkowicie zmienione w stosunku do pierwszej generacji. W tym przypadku wybraliśmy klasyczną odmianę z mocnym dieslem i napędem obu osi.
Forester XT nie jest propozycją dla każdego, bo nasze auto miało pod maską mocnego doładowanego benzyniaka. Po mocy 240 KM można sporo się spodziewać, nawet mając świadomość skojarzenia motoru z bezstopniową przekładnią CVT. Z „manualem” zapewne można by jeszcze urwać nieco z czasu rozpędzania do „setki”, ale takie połączenie silnika i skrzyni nie występuje.
Jeśli jednak potraktujemy tę wersję jako odmianę do spokojnej codziennej jazdy to wrażenia będą znakomite. Skrzynię można przestawić w tryb sterowania ręcznego, wtedy do wyboru mamy 6 lub 8 (w trybie Sport Sharp) wirtualnych przełożeń. Miłośnicy osiągów z pewnością będą się chętnie bawić układem SI-DRIVE – ma on trzy tryby pracy (Intelligent, Sport i Sport Sharp) dostosowujące sposób działania pedału gazu, silnika oraz skrzyni do aktualnych preferencji kierowcy.
Rzeczywiście charakter auta zmienia się wyraźnie. Bardzo wysoko oceniamy również zawieszenie. Wersja XT ma specjalnie dostrojone amortyzatory i podwozie, które bez problemu radzi sobie z dużą mocą, nie wytrząsając pasażerów.
Z opisywanego trio Forester jest zdecydowanie najlepiej przygotowany do jazdy poza asfaltem. Ma imponujący prześwit 215 mm, a silnik i najważniejsze podzespoły chronione są solidniejszą niż u konkurentów płytą. Nie jest to co prawda gruba blacha, a jedynie stalowe i aluminiowe osłony, ale lepsze to niż tworzywo sztuczne. Przekazanie napędu można zaakceptować, choć warto zauważyć, że to klasyczne międzyosiowe sprzęgło.
Według Subaru to stały napęd, ale w tej wersji tylna oś faktycznie dołączana jest „na żądanie”. Pomocą w terenie służy system X-Mode, zmieniający charakterystykę silnika i skrzyni oraz aktywujący np. system kontroli zjazdu ze wzniesienia. Subaru bardzo konserwatywnie podeszło do kwestii wykończenia wnętrza.
W porównaniu z „kosmicznym” Fordem tu zastaniemy pełną klasykę. Takie rozwiązanie nam się bardzo podoba, choć miłośnicy wszystkiego co migające i błyszczące mogą poczuć się zawiedzeni. Nawet na środkowym miejscu z tyłu da się podróżować, choć szczególnej wygody nie będzie. Niestety – podobnie jak w Fordzie – po złożeniu oparcia tylnej kanapy (łatwe, przyciskiem w bagażniku) pozostaje dość wyraźny próg.
Ford zdecydował, że będzie w stanie spełniać gusta klientów na całym świecie. Trzeba przyznać, że auto może się podobać, delikatne linie kryją całkiem przestronne, dobrze wykończone wnętrze. Testowy egzemplarz wyposażony był dodatkowo w mnóstwo gadżetów. Rozpracowanie wszystkich to temat na osobny artykuł.
Na pokładzie znalazły się m.in.: system rozpoznawania znaków drogowych czy układ czuwający nad niezamierzonym opuszczeniem pasa ruchu. Ingerencja w system kontroli trakcji (rzeczywiście przydatna) wymaga uruchomienia komputera pokładowego i wybrania odpowiedniej pozycji w menu. Liczba i wielkość schowków jest wystarczająca, elektryczną pokrywę bagażnika można otworzyć aktywując nogą umieszczony pod zderzakiem czujnik. Gniazdko 220V może być przydatne, ale półeczka przed wyświetlaczem radia już nie.
Sam ekran ma zadziwiająco małą przekątną. Irytujący drobiazg to także malutki włącznik tylnej wycieraczki na szczycie prawej dźwigienki za kierownicą.
Bagażnik nie jest nadzwyczaj pojemny, ale większym problemem może okazać się dość wysoki próg, jaki powstaje po złożeniu tylnej kanapy. Środkowe miejsce z tyłu raczej trudno wykorzystać. Ciekawie dostrojono zawieszenie, bez uszczerbku dla komfortu auto prowadzi się przyjemnie i bezproblemowo. Raczej nie należy spodziewać się dobrych własności terenowych, zderzak przedni ze spoilerem umieszczono bardzo nisko, prześwit również nie imponuje. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W piaskarni auto straciło przednią osłonę pod silnikiem.
Największe oczekiwania klienci mają do jednego z najbardziej znanych modeli na świecie, Toyoty RAV4. W nowym aucie postawiono na względy praktyczne. Auto zostało wyraźnie wydłużone, powiększono rozstaw osi, klapa bagażnika przestała otwierać się „po japońsku” (na bok, od strony ulicy). Wszystkie te elementy zaowocowały uzyskaniem doskonałej funkcjonalności wnętrza.
Mamy dużo miejsca (na szerokość oraz na nogi dla pasażerów tylnej kanapy), wszystko jest czytelne i dobrze dopracowane, a po złożeniu kanapy nie tworzy się próg. Można zaryzykować twierdzenie, że to jedno z najlepszych aut na rynku, choć Subaru Forester dużo mu nie ustępuje, a Kuga jest tylko nieco mniejsza. Toyota jest też najtańsza, ale kosztująca rzeczywiście niezbyt wiele podstawowa wersja Active ma niedostatki wyposażenia, m.in. stalowe felgi i manualną klimatyzację.
Nie oceniamy zachowania RAV4 w terenie, bo mając jedynie napęd przedniej osi co prawda dzielnie podążała za nami po zaśnieżonych trasach, ale poddała się po zjeździe do piaskarni. Niestety nie pomaga też niski prześwit. Do jazdy w terenie zdecydowanie polecamy wersje 4x4, nawet kosztem zwiększonego spalania diesla 2.2.
Podsumowanie
Każde z trójki aut stanowi na swój sposób interesującą propozycję. Ford Kuga okazał się autem wszechstronnym i dopracowanym, choć klasę pokaże przede wszystkim na szosie. Miłośnicy gadżetów będą nim na pewno zachwyceni.
Subaru Forester XT zachwyca dynamiką silnika, choć bezstopniowa skrzynia pozostawia niedosyt. Poza tym to jednak bardzo funkcjonalny samochód.
Toyota RAV4 to prawdziwy klasyk gatunku, ale oczywiście nie każdemu będzie odpowiadać napęd tylko przedniej osi, choć chyba wszyscy z przyjemnością powitają wyniki spalania małego diesla. Wnętrze zdecydowanie zyskało na przestronności.