Małe jest piękne. Ale to nie oznacza, że nie można go jeszcze dodatkowo ozdobić. Pewnie dlatego paleta barw, w jakich występuje debiutujący mały Opel, jest imponująca. Na życzenie nabywca otrzymuje Adama w: jaskrawej zieleni, supermodnej, rubasznej żółci, bijącej po oczach opalizującej czerwieni czy z jeszcze innym spośród 12 lakierów.
To nie wszystko. Dach „adasia” uatrakcyjniają trzy ozdobne odcienie – brązowy, czarny lub biały. Swoje robi także mnóstwo dodatkowych elementów dekoracyjnych oraz liczne wzory felg, radujące oczy najdrobniejszymi nawet detalami. Wszystko to oczywiście można komponować w przeróżnych zestawieniach, dzięki czemu uzyskuje się tysiące niepowtarzalnych wariantów wyglądu. Oczywiście, wnętrze tego malucha także można urządzić według własnego gustu.
Opel Adam może się podobać
Jak widać, szefowie GM w Detroit postanowili zrobić wszystko, łącząc tęczowy design z lifestylowym wyposażeniem, by robotnikom pracującym na taśmie w Bochum się nie nudziło, a klienci mieli radość nie tylko z użytkowania pojazdu, lecz także z komponowania jego wyglądu. OK, to całkiem niezły pomysł. Jednak trzeba pamiętać, że atrakcyjna stylistyka to nie wszystko i wolelibyśmy raczej wiedzieć, co nowy mały Opel naprawdę potrafi w porównaniu z renomowanymi konkurentami ze swego segmentu. Może to wyjaśnić jedynie nasze redakcyjne porównanie, do którego oprócz Adama zaprosiliśmy jeszcze czterech uczestników. Każdy z nich to pojazd z charakterem.
Jako pierwszego przedstawiamy eksperta od sprawiania frajdy z jazdy – Mini One. Wprawdzie 75-konnym silnikiem nie imponuje, ale przekonamy się, czy ma inne zalety, których rywale mogą mu zazdrościć. Kolejna z bohaterek to Kia Picanto. Ten samochód pokazuje, że dzięki benzyniakowi o mocy 85 KM maluch potrafi być całkiem dynamicznym wozidełkiem. Trzecie auto to prawdziwy ulubieniec i znawca kobiet – Renault Twingo. W tym przypadku zalety uwidaczniają się przede wszystkim we wnętrzu, gdy widzimy, że małe rozmiary nie kłócą się wcale z rozwiązaniami podwyższającymi funkcjonalność.
Czwarta rywalka to mniej spektakularna pod względem wyglądu Skoda Citigo. Jej zalety docenimy w środowisku, do którego została stworzona, czyli podczas manewrowania w gęstym miejskim ruchu.
Miejskie auto może być drogie
Zanim jednak przejdziemy do oceny przyspieszeń, przestronności czy drogi hamowania, zatrzymajmy się jeszcze na chwilę i zwróćmy uwagę na rozpiętość cen testowanych modeli. Zdecydowanie najdroższym pojazdem w naszym zestawieniu jest Mini One. No cóż, za przyjemność z podróżowania lifestylowym maluchem, którego stylistyka odwołuje się do historii, trzeba dużo zapłacić. To nawet możemy zrozumieć. Także i to, że należy wydać dodatkowe pieniądze na różne naklejki ozdabiające nadwozie, alufelgi czy specyficzne rodzaje skórzanej tapicerki, też nas nie dziwi. Jednak konieczność wydawania dodatkowych pieniędzy na klimatyzację czy komputer pokładowy w aucie kosztującym niemal 70 tys. zł to już przesada. Tym bardziej że oba te elementy występują standardowo w porównywanych tańszych rywalach. W efekcie po doposażeniu Mini kosztuje ponad 80 tys. zł.
Na korzystną cenę nie można liczyć także w przypadku Opla Adama. W końcu 55 tys. zł za autko klasy A to też dużo. Jednak w tym przypadku można przynajmniej cieszyć się z bogatszego wyposażenia standardowego niż w Mini. Zaskoczeni jesteśmy za to ceną Kii Picanto. Do niedawna koreańska marka szczyciła się dobrym produktem za stosunkowo niewielkie pieniądze, a tymczasem testowany maluch po doposażeniu wymaga wyłożenia prawie 47 tys. zł. W tej sytuacji niewielkim pocieszeniem jest to, że Kia jako jedyna w naszym zestawieniu może mieć za dopłatą na pokładzie airbag kolanowy kierowcy. Znacznie ważniejszy okazuje się fakt, że otrzymujemy samochód z 7-letnią gwarancją mechaniczną.
Wreszcie czas na hity cenowe, bo w kontekście pozostałych aut tak należy ocenić koszty zakupu Renault Twingo i Skody Citigo. W przypadku Renault możemy liczyć na dodatkowe wyposażenie, i to bez dopłaty. To zasługa promocji, w ramach której w wersji Dynamique otrzymuje się automatyczną klimatyzację oraz pakiet Komfort Plus, obejmujący: fotel kierowcy regulowany na wysokość, przednie zagłówki z regulacją wysokości oraz przesuwane i składane tylne siedzenia. Poza promocją za te elementy trzeba zapłacić odpowiednio 800 zł i 1500 zł. Citigo to jedyny model, który w serii oferuje czujniki parkowania. Jednak nawet za dopłatą nie dostaniemy do niego automatycznej klimatyzacji ani sterowania radiem na kierownicy.
Opel Adam - Ładny, a do tego dobry
Producent obiecuje, że mały Opel pali średnio 5,1 l/100 km. Niestety, Adam w teście potrzebował o wiele więcej benzyny – prawie 7 l/100 km – to najwięcej wśród porównywanych autek. Dzięki pracującej w Oplu pięciobiegowej skrzyni o krótkich przełożeniach Adam bardzo wiele zyskał w kwestii elastyczności. Czasy przyspieszeń podczas wyprzedzania są najlepsze w testowanym gronie. Pasuje do tego twardo (ale nie za bardzo) i sportowo zestrojone zawieszenie.
Układ kierowniczy również dzielnie się spisuje w trakcie pokonywania łuków oraz gdy wykonujemy gwałtowne manewry. Auto dobrze hamuje, a wyjątkowo czuły układ ESP już w zarodku likwiduje wszelkie najdrobniejsze ruchy na boki tyłem nadwozia. W sumie samochód sprawia sporą frajdę z jazdy. Co denerwuje podczas codziennej eksploatacji Adama?
Z tyłu brakuje przestrzeni na wysokości głów, przez co dobrze będą się tu czuć jedynie osoby niskiego wzrostu, wysoka krawędź załadunkowa utrudnia wkładanie bagaży do kufra, a regulatory klimatyzacji wraz ze swoimi zabawnie podświetlanymi piktogramami wyrażają przerost formy nad treścią, czyli daleko im do funkcjonalności. Szkoda tylko, że przyjemność z podróżowania niemieckim debiutantem jest kosztowna. Jedynie Mini okazuje się droższe.
Skoda Citigo - Mieszczuch w każdym calu
Gdybyśmy patrzyli tylko na wymiary zewnętrzne, maleńka Skoda Citigo musiałaby ustąpić pola wszystkim konkurentom. Tak samo byłoby, gdybyśmy sugerowali się jedynie możliwościami i osiągami autka. Przecież mały, 75-konny silnik nie pozwala na sprawne rozpędzanie Skody.Poza tym w trakcie szybkiej jazdy nie należy do cichych napędów. Dobrze chociaż, że podróżowanie z miejskimi szybkościami nie powoduje wzrostu hałasu. Istotną zaletą silnika Skody jest niskie zapotrzebowanie na benzynę. Wprawdzie 5,3 l/100 km to o 0,6 l więcej, niż obiecuje producent, ale auto nadal pozostaje najbardziej ekonomicznym maluchem w naszym zestawieniu.
Według subiektywnego wrażenia Citigo to dojrzały samochód, który w wielu dziedzinach radzi sobie nieco lepiej niż jego rywale. Weźmy na przykład zawieszenie, które zadowalająco tłumi nierówności i zapewniastabilne zachowanie w trakcie pokonywania łuków. Cieszy również skuteczny układ hamulcowy oraz mały promień zawracania. Fotele oferują niezłe trzymanie boczne, a na tylnych siedzeniach wygospodarowano wystarczająco dużo miejsca dla dorosłych. Do tego dochodzi największy w porównaniu bagażnik. Wreszcie: Citigo jest najtańszym autem wśród bohaterów naszego testu.
Kia Picanto - Dynamika to jej drugie imię
Decydujący się na koreańskiego malucha do wyboru mają dwa benzyniaki o mocy 69 lub 85 KM. Testowaliśmy auto z mocniejszym napędem i trzeba przyznać, że z punktu widzenia dynamiki jest to bardzo udana konstrukcja. Wprawdzie do uzyskania dobrego przyspieszenia silnik należy utrzymywać na wysokich obrotach, ale dzięki temu „setkę” uzyskuje się już po 11,4 s. Żaden z konkurentów nie zbliżył się nawet do tego wyniku.
Dość powiedzieć, że kolejny pod tym względem Opel był aż o sekundę gorszy, a najsłabsi, czyli Mini oraz Skoda – o 2 sekundy.Co istotne, korzystanie w Picanto z wysokich obrotów nie objawia się nadmiernym hałasem. Szkoda jednak, że za dobre osiągi płaci się wysokim spalaniem – średnio w teście auto spaliło 6,8 l/100 km. Konkurenci potrafią być nawet o 1,5 litra mniej łapczywi na bezołowiówkę.
Zawieszenie Picanto przeciętnie radzi sobie z tłumieniem nierówności, a układ kierowniczy nie zawsze daje należyte wyczucie. Problemem są również niezbyt skuteczne hamulce. Prawie 42 m do zatrzymania z prędkości 100 km/h to zdecydowanie za dużo. Po rozgrzaniu tarcz jest lepiej, ale 39,9 m to nadal słaby wynik. Jeśli idzie o warunki gwarancji, to mała Kia nie ma sobie równych. Jedynie koreański producent daje 7-letnią ochronę.
Renault Twingo - Bohater dobry na co dzień
Wygląda nieźle, ale w gruncie rzeczy to pozer. Twingo nie nadąża za standardami obowiązującymi dzisiaj w segmencie małych samochodów. A dokładniej: w serii brakuje mu ESP – trzeba za nie zapłacić 1,7 tys. zł. Kolejna sprawa to zużycie paliwa. Zapowiadane przez producenta średnie spalanie na poziomie 5,1 l/100 km jest w praktyce trudne do osiągnięcia. Na naszej trasie testowej Twingo zużyło o 0,7 l więcej na 100 km. Silnik jest żwawy, ale pod dużym obciążeniem natrętnie hałasuje.
Dlatego jazda z szybkościami autostradowymi staje się nieprzyjemna. Nieprecyzyjna skrzynia biegów nie pasuje do pełnego wigoru czterocylindrowca, tak samo jak niekomunikatywny układ kierowniczy. Irytujące są również siedzenia z miękkimi oparciami i krótkimi siedziskami. Przeszkadza to tym bardziej, że fotele nie radzą sobie z filtrowaniem wstrząsów, które na dużych wybojach nie zostały należycie stłumione przez zawieszenie.
Zaletąwnętrza Twingo jest natomiast możliwość przesuwania tylnych siedzeń. To pozwala na uzyskanie akceptowalnej przestrzeni dla podróżnych w kabinie bądź na bagaż w kufrze. To jedyny pojazd w zestawieniu, który ma na pokładzie takie rozwiązanie. Na pochwałę zasługuje cena – nawet po doposażeniu auto kosztuje mniej niż 40 tys. zł.
Mini One - Frajda ma swoją cenę
Wystarczy przejechać się tym autem po torze testowym, by natychmiast poczuć się jak w gokarcie. Mini ma przyjemnie sprężyste zawieszenie, dzięki któremu myszkuje po asfalcie jak łasiczka. W tej klasie pojazdów takie wrażenia oferuje wyłącznie ten mały „brytyjczyk”. Według nas Mini, tak jak dotychczas, potrafi dać kierowcy bardzo dużą przyjemność z prowadzenia.
Mimo iż samochód dzielnie radzi sobie z zakrętami, czasami z racji sztywno zestrojonego układu jezdnego potrafi zatrząść się na szybko pokonywanym wirażu. Głębokie nierówności są już jednak nie dla niego. Przetacza się po nich z głośnym hałasem. Szkoda, że słaby czterocylindrowy silnik psuje ogólne pozytywne wrażenie, jakie sprawia pojazd. Trzeba z niego wycisnąć siódme poty, aby płynnie wystartował.
Na piątym biegu na autostradzie nie da się z niego już nic wydusić, a na szóstym po wciśnięciu gazu prawie nie odczuwa się przyspieszenia. Dobrze chociaż, że wtedy Mini przemieszcza się niezwykle cicho, a zapotrzebowanie na paliwo znacznie spada. W naszym teście samochód zużył średnio 6,5 l/100 km. Mini właściwie nie ma praktycznych zalet. Bagażnik oferuje zaledwie 160 l pojemności, z tyłu przestrzeń dla pasażerów jest ograniczona, a poza tym trudno tam się dostać. No i ta wygórowana cena!
Podsumowanie
Debiutant nie pozwolił się dogonić i wygrał swoje pierwsze porównanie w samochodowym życiu. To pokazuje, że nawet w klasie najmniejszych pojazdów nie wystarczy już tylko atrakcyjna cena. Potrzebne są jeszcze: dobre wyposażenie, poprawne prowadzenie oraz silnik o akceptowalnej dynamice. Adam ma to wszystko, a do tego jeszcze to coś. Pozwoliło to nowicjuszowi pokonać uznanych konkurentów. Nie było to wcale takie łatwe, tym bardziej że im również nie brakuje zalet, którymi potrafią przekonać potencjalnych nabywców.