Samochód dla gospodyń domowych, 911 dla ubogich czy „prawie jak Porsche” – to tylko niektóre określenia, z którymi Cayman musiał walczyć od początku swojej rynkowej kariery, czyli od 2005 roku. Prawdę powiedziawszy, wszystkie te stwierdzenia są wobec niego po prostu niesprawiedliwe, bo wśród fanów marki wyposażony w centralny silnik pojazd uchodzi zamniejszą i... lepszą „911-kę”: o kompaktowych wymiarach, lżejszą i tylko nieznacznie wolniejszą od starszego brata.

Podczas salonu samochodowego w Los Angeles firma z Zuffenhausen pokazała właśnie drugą generację. Tak jak poprzednio, auto bazuje na Boxsterze, a pod względem wyglądu zewnętrznego widać zapożyczenia z hybrydowego konceptu 918 Spyder – ostrzejsze reflektory i zintegrowany z tylnymi lampami spoiler. Cayman jest teraz nieco mocniej narysowany i przyznajemy, że wygląda po prostu świetnie.

Porsche Cayman: bo liczy się dobra zabawa Foto: Auto Świat
Porsche Cayman: bo liczy się dobra zabawa

Cayman będzie oferowany z dwoma silnikami. Mniejszy, o pojemności 2,7 litra, rozwija moc 275 koni (plus 10 KM), większy – 3.4 – ma 325 KM (plus 5). Cayman S wyposażony w opcjonalną, ale naprawdę godną polecenia dwusprzęgłową skrzynię biegów PDK rozpędza się do „setki” w 4,7 s. Wersja z klasyczną przekładnią potrzebuje na to o 0,3 s więcej. Prędkość maksymalna słabszej jednostki wynosi 266 km/h, a mocniejszej (z manualną skrzynią) – 283 km/h. Ciekawie wygląda też średnie zużycie paliwa: odpowiednio 8,2 i 8,8 l/100 km.

Sprzedaż auta rozpocznie się w marcu przyszłego roku. Nie znamy jeszcze polskich cen, ale w Niemczech Cayman w podstawowej wersji będzie kosztował 51 385 euro, a wariant S – 64 118 euro. Czy więc na taki wydatek może sobie pozwolić gospodyni domowa?