W klasie kompaktowych vanów, gdzie od lat ugruntowaną pozycję na rynku mają takie modele jak: Citroën C4 Picasso, Opel Zafira, Renault Scénic czy VW Touran, o ich koreańskim odpowiedniku Kii Carens, produkowanej od 2000 roku, mało kto słyszał. Działo się tak z kilku powodów. Po pierwsze, KIA marka zaczynała u nas wówczas raczkować, a po drugie, auto było mało atrakcyjne wizualnie i dość drogie. Jego najnowsza generacja, która właśnie wjeżdża do salonów, ma zmienić postrzeganie modelu.
By walczyć z silną i niedrogą konkurencją (Dacia Lodgy, Chevrolet Orlando), Kia Carens nie może pozwolić sobie na żadne słabości, a żeby przekonać do siebie nowych klientów, musi wręcz wyróżniać się czymś szczególnym. Postawiła więc na oryginalny i sportowy design. Nawiązujący do najnowszej Kii cee’d przód oraz krótsze o 20 mm, węższe o 15 mm i niższe o 40 mm w stosunku do poprzednika nadwozie nadały sylwetce wrażenie lekkości i dynamiki.
Nowoczesność modelu podkreślają także seryjne światła do jazdy dziennej i tylne wykonane w technologii LED. Jednocześnie wydłużono o 50 mm rozstaw osi, co w Kii Carens spowodowało znaczne zwiększenie przestrzeni we wnętrzu. Zyskali nie tylko pasażerowie – w obydwu rzędach foteli (trzeci w opcji) mają do dyspozycji dużo miejsca na nogi i nad głowami – ale także bagaże, gdyż kufer powiększono o ponad 100 l. W wersji pięciomiejscowej (testowana) zamontowano z tyłu trzy niezależne fotele, które można przesuwać wzdłużnie i regulować kąt ich oparcia.
W bagażniku Kii Carens znalazła się podwójna podłoga, pod którą umieszczono praktyczne schowki. Jednocześnie rozwiązanie to umożliwiło stworzenie płaskiej powierzchni w bagażniku po złożeniu oparć tylnych siedzeń.
Zobacz, jak jeździ Lancia Voyager
Mnóstwo praktycznych skrytek i uchwytów przewidziano także we wnętrzu, m.in. w drzwiach i tunelu środkowym na butelki oraz na drobiazgi w podłokietniku i schowku centralnym. Dzieciom siedzącym z tyłu Kii Carens spodobają się składane stoliczki w oparciach przednich foteli oraz panoramiczny dach, przez który mogą obserwować niebo.
Kierowca Kii Carens będzie za to zadowolony z bezkluczykowego dostępu do auta, asystenta pasa ruchu czy automatycznego systemu parkowania. Koniec więc z szukaniem kluczyka, gdy idziemy do auta obładowani zakupami. Z kolei w trakcie dalszych wypadów w razie zmęczenia kierowcy i zjechania z wytyczonego pasa ruchu pojazd ostrzeże nas wibracjami na kierownicy. W przypadku problemów z wykonaniem tzw. koperty na parkingu manewr ten automatycznie przeprowadzi za nas samochód.
Choć Kia Carens ma typowo rodzinny charakter, jego zawieszenie zestrojono dość sztywno. Z tej charakterystyki zadowolony będzie kierowca, gdyż może czerpać przyjemność z szybkiego pokonywania łuków, mniej za to pasażerowie, którzy odczują dyskomfort na większych nierównościach nawierzchni.
Zachętę do zakupu Kii Carens mógłby stanowić jego silnik. 1,7-litrowy turbodiesel o mocy 136 KM sprawnie napędza 1,6-tonowego vana (10,4 s do „setki”), nie jest przy tym nadmiernie paliwożerny (średnio w teście 6,7 l/100 km). Niestety, ma lekką dziurę turbinową oraz jest dość drogi w zakupie. W najtańszej wersji wyposażeniowej M Kia Carens kosztuje prawie 80 tys. zł. Pozostaje na szczęście tańszy wariant wysokoprężny 115 KM (od 75 tys. zł) oraz jednostki benzynowe 1.6 GDI (od 66 tys. zł) i 2.0 GDI (od 75 tys. zł).
Podsumowanie
Konkurencja może mieć powody do obaw. Kia Carens oferuje zgrabne nadwozie, przestronne i funkcjonalne wnętrze oraz dobre właściwości jezdne. Nie bez znaczenia są także atrakcyjna cena (pomijając testowaną wersję) oraz 7-letnia gwarancja.
W klasie kompaktowych vanów, gdzie od lat ugruntowaną pozycję na rynku mają takie modele jak: Citroën C4 Picasso, Opel Zafira, Renault Scénic czy VW Touran, o ich koreańskim odpowiedniku, produkowanym od 2000 roku, mało kto słyszał.
Działo się tak z kilku powodów. Po pierwsze, koreańska marka zaczynała u nas wówczas raczkować, a po drugie, auto było mało atrakcyjne wizualnie i dość drogie. Jego najnowsza generacja, która właśnie wjeżdża do salonów, ma zmienić postrzeganie modelu.
By walczyć z silną i niedrogą konkurencją (Dacia Lodgy, Chevrolet Orlando), Kia nie może pozwolić sobie na żadne słabości, a żeby przekonać do siebie nowych klientów, musi wręcz wyróżniać się czymś szczególnym.
Postawiła więc na oryginalny i sportowy design. Nawiązujący do najnowszego cee’da przód oraz krótsze o 20 mm, węższe o 15 mm i niższe o 40 mm w stosunku do poprzednika nadwozie nadały sylwetce wrażenie lekkości i dynamiki.
Nowoczesność modelu podkreślają także seryjne światła do jazdy dziennej i tylne wykonane w technologii LED. Jednocześnie wydłużono o 50 mm rozstaw osi, co spowodowało znaczne zwiększenie przestrzeni we wnętrzu.
Zyskali nie tylko pasażerowie – w obydwu rzędach foteli (trzeci w opcji) mają do dyspozycji dużo miejsca na nogi i nad głowami – ale także bagaże, gdyż kufer powiększono o ponad 100 l.
W wersji pięciomiejscowej (testowana) zamontowano z tyłu trzy niezależne fotele, które można przesuwać wzdłużnie i regulować kąt ich oparcia.
W bagażniku znalazła się podwójna podłoga, pod którą umieszczono praktyczne schowki. Jednocześnie rozwiązanie to umożliwiło stworzenie płaskiej powierzchni w bagażniku po złożeniu oparć tylnych siedzeń.
Mnóstwo praktycznych skrytek i uchwytów przewidziano także we wnętrzu, m.in. w drzwiach i tunelu środkowym na butelki oraz na drobiazgi w podłokietniku i schowku centralnym.
Dzieciom siedzącym z tyłu spodobają się składane stoliczki w oparciach przednich foteli oraz panoramiczny dach, przez który mogą obserwować niebo.
Kierowca będzie za to zadowolony z bezkluczykowego dostępu do auta, asystenta pasa ruchu czy automatycznego systemu parkowania. Koniec więc z szukaniem kluczyka, gdy idziemy do auta obładowani zakupami. Z kolei w trakcie dalszych wypadów w razie zmęczenia kierowcy i zjechania z wytyczonego pasa ruchu pojazd ostrzeże nas wibracjami na kierownicy. W przypadku problemów z wykonaniem tzw. koperty na parkingu manewr ten automatycznie przeprowadzi za nas samochód.
Choć Carens ma typowo rodzinny charakter, jego zawieszenie zestrojono dość sztywno. Z tej charakterystyki zadowolony będzie kierowca, gdyż może czerpać przyjemność z szybkiego pokonywania łuków, mniej za to pasażerowie, którzy odczują dyskomfort na większych nierównościach nawierzchni.
Niestety, ma lekką dziurę turbinową oraz jest dość drogi w zakupie. W najtańszej wersji wyposażeniowej M kosztuje prawie 80 tys. zł. Pozostaje na szczęście tańszy wariant wysokoprężny 115 KM (od 75 tys. zł) oraz jednostki benzynowe 1.6 GDI (od 66 tys. zł) i 2.0 GDI (od 75 tys. zł).
Konkurencja może mieć powody do obaw. Koreański minivan oferuje zgrabne nadwozie, przestronne i funkcjonalne wnętrze oraz dobre właściwości jezdne. Nie bez znaczenia są także atrakcyjna cena (pomijając testowaną wersję) oraz 7-letnia gwarancja.