Jeżeli lubisz komfort, pluszowe siedzenia, ciszę i spokój, to ten samochód z pewnością ci się nie spodoba. Ale jeżeli kochasz mechaniczny dźwięk silnika, który słychać tak wyraźnie, jakby motor leżał pod twoimi nogami w kabinie, jeżeli uwielbiasz zmieniać biegi metalicznie poklikującą dźwignią wymagającą twardej ręki... Można by długo wymieniać cechy, przez które nietrudno zakochać się w Toyocie GT86. I za moment je wymienimy.
Teraz jednak opowiemy o tym, co zostało w testowanym samochodzie dodatkowo zamontowane. To czego nie da się przeoczyć, to czterorurowy wydech, który ryczy tak donośnie, że właściciel może mieć absolutną pewność, iż będzie o nim głośno w okolicy. Producent nie twierdzi, że głośny wydech podnosi moc, i jest to bardzo rozsądne podejście do tego rodzaju tuningu. W aucie mamy także kilka gadżetów z logo TRD (np. przycisk uruchamiania silnika, korek wlewu paliwa, gałka zmiany biegów) oraz akcesoryjne filtry oleju i powietrza. Ale prawdopodobnie najistotniejszą modyfikacją jest zastosowanie pakietu usztywniającego nadwozie, dzięki któremu karoseria stała się bardziej zwarta i trudniej wprowadzić ją w nieprzyjemne drgania.
3, 2, 1 – start!
Skoro już wiesz, czym jeździliśmy, czas poznać wrażenia z prowadzenia Toyoty GT86. A od razu zaznaczamy, że nie są one takie, jak w rodzinnym aucie. Silnik z czterema cylindrami w układzie bokser uruchamia się przyciskiem. I jest to pełna automatyka startowa, co oznacza, że przycisku nie trzeba przytrzymywać, aż motor zaskoczy. Po uruchomieniu w przyjemnie wykończonej kabinie rozbrzmiewa mnóstwo mechanicznych dźwięków, towarzyszących pracy silnika.
Jego warkot jest tak wyraźny, jakbyś stał obok otwartej maski! I tak ma być. Pierwszy bieg wchodzi z dużym oporem – jak na sportowe auto przystało. Dodajesz gazu i szum silnika zmienia się w solidny bulgot, tym razem docierający z tyłu. Tak dają o sobie znać cztery solidne końcówki układu wydechowego. Puszczasz sportowo, opornie pracujące sprzęgło, wciskasz gaz do oporu!
To, co potem się dzieje, trzeba przeżyć na żywo, żeby móc o tym mówić. Dźwięk z wydechu przechodzi w ryk, który niesie w sobie naprawdę dużą dawkę decybeli. Pod koniec skali obrotomierza odgłos napędu osiąga ton niespotykany w czterocylindrowych autach osobowych. Zmieniasz bieg, gaz do podłogi i spektakl się powtarza, tyle że tym razem wskazówka prędkościomierza szybko przekracza już setkę. I wszystko to dzieje się bez najmniejszego piśnięcia opon. Przyczepność Toyoty jest po prostu zadziwiająca – nawet podczas ruszania ze skręconymi przednimi kołami auto posłusznie wyrywa do przodu.
Na zakręcie jak po szynach
Podobnie podczas jazdy po łuku,jakby opony były posmarowano klejem. Tak właśnie projektuje się bezpieczne samochody sportowe – z umiarkowaną mocą silnika i dużymi rezerwami zawieszenia. Czy Toyota ma jakieś wady? Fanom driftu z pewnością przydałoby się więcej koni mechanicznych, bo obecnie zerwanie przyczepności wymaga albo nadwyrężenia sprzęgła, albo dużej prędkości i szerokiej jezdni z bezpiecznym poboczem.
Żeby tym autem stabilnie driftować, potrzeba doświadczenia i dużych pokładów rozsądku. Miłośnicy sportowej jazdy zauważą też zapewne, że skrzynia biegów stawia zwiększony opór podczas szybkiej zmiany przełożenia. No i ten wszechobecny hałas – nawet szumy wiatru są bardzo głośne. Ale czy to jest wada auta sportowego? Niekoniecznie!
Podsumowanie
GT86 to nie jest samochód dla tych, którzy chcą być za wszelką cenę najszybsi na prostej. Są bowiem szybsze auta tej wielkości. Nawet kompakty. Toyota z pakietem TRD to propozycja dla osób, które pragną poczuć, że walczą wraz z brutalnie brzmiącą i gruboskórną w obyciu maszyną o każdą sekundę, o każdy zakręt. Dla przyjemności.