Po wielu latach, licznych zapowiedziach i pokazach coraz to nowszych wersji konceptu wygląda na to, że Honda rzeczywiście zakończyła prace nad nowym NSX-em i auto wkrótce trafi do sprzedaży. Tak jak samochód sprzed lat, także nowa generacja ma charakterystyczny klinowaty kształt.
Pojazd z centralnie umieszczonym silnikiem otrzymał napęd na obie osie – dwie jednostki elektryczne napędzają przednie koła, podczas gdy wspomagany kolejnym „elektrykiem” motor 3.5 V6 biturbo odpowiada za napęd tylnej osi.
Pierwsze wrażenie: coś się tu nie zgadza. Siedzimy w jednoznacznie sportowym aucie – tak nam mówią przynajmniej ręce, oczy i wbity w sportowy fotel tyłek. A uszy? Napędzający NSX-a motor biturbo V6 pozostaje uśpiony, gdy wyjeżdżamy z alejki serwisowej na tor.
W trybie Quiet NSX potrafi pokonać do kilometra wyłącznie na napędzie elektrycznym. Odpowiednio delikatne wciskanie gazu pozwala rozpędzić się nawet do 90 km/h bez pomocy jednostki spalinowej. Jeśli jednak w tym trybie okaże się, że potrzebna jest dodatkowa energia, odpali się motor benzynowy, choć będzie pracował tylko do 4 tys. obr.
Przekręcamy pokrętło wyboru trybu jazdy i silnik V6 chodzi cały czas i czasem przekracza wspomnianą wcześniej granicę. W trybie sportowym hybrydowy wyścigowiec Hondy pozwala grzecznie sobą dyrygować i pozostaje nieco wycofany aż do momentu aktywacji przez kierowcę trybu Sport+.
Silnik 3.5 V6 zaczyna prychać, pedał gazu staje się znacznie wrażliwszy, a układ kierowniczy – bardziej bezpośredni. Dzięki wspomaganiu momentu obrotowego przez silniki elektryczne NSX zaczyna być bardzo spontaniczny i podczas jazdy nie czujemy jego masy (1725 kg). Warto zauważyć także płynność zmiany przełożeń skrzyni przy pełnym obciążeniu samochodu – to również zasługa elektrycznego wspomagania, które bez przerwy dostarcza napęd na przednie koła.
Honda NSX znajdzie się w sprzedaży w USA na początku 2016 r. Auto będzie kosztować 163 000 dolarów. W przyszłym roku samochód ma trafić także do Europy.
Honda NSX - naszym zdaniem
Koncepcyjny NSX był stałym elementem na stoiskach Hondy na targach motoryzacyjnych całego świata. Dobrze, że auto jest już gotowe. Samochód ma swój charakter – brakowało nam go od ponad 13 lat.
Honda NSX wreszcie powraca! Do napędu auta posłużą trzy silniki elektryczne oraz podwójnie doładowana benzynowa jednostka V6. Łączna moc systemu hybrydowego w japońskim samochodzie wynosi 573 KM
Łączna moc systemu hybrydowego w japońskim samochodzie wynosi 573 KM.
Po wielu latach, licznych zapowiedziach i pokazach coraz to nowszych wersji konceptu wygląda na to, że Honda rzeczywiście zakończyła prace nad nowym NSX-em i auto wkrótce trafi do sprzedaży.
Jak w PlayStation: kokpit Hondy przypomina nieco wnętrze auta z gry komputerowej.
Poza Japonią NSX będzie najpierw sprzedawany w USA, później trafi też do Europy.
Tak jak samochód sprzed lat, także nowa generacja ma charakterystyczny klinowaty kształt. Pojazd z centralnie umieszczonym silnikiem otrzymał napęd na obie osie
– dwie jednostki elektryczne napędzają przednie koła, podczas gdy wspomagany kolejnym „elektrykiem” motor 3.5 V6 biturbo odpowiada za napęd tylnej osi.
Pierwsze wrażenie: coś się tu nie zgadza. Siedzimy w jednoznacznie sportowym aucie – tak nam mówią przynajmniej ręce, oczy i wbity w sportowy fotel tyłek. A uszy?
Napędzający NSX-a motor biturbo V6 pozostaje uśpiony, gdy wyjeżdżamy z alejki serwisowej na tor. W trybie Quiet NSX potrafi pokonać do kilometra wyłącznie na napędzie elektrycznym.
Odpowiednio delikatne wciskanie gazu pozwala rozpędzić się nawet do 90 km/h bez pomocy jednostki spalinowej.
Koncepcyjny NSX był stałym elementem na stoiskach Hondy na targach motoryzacyjnych całego świata. Dobrze, że auto jest już gotowe. Samochód ma swój charakter – brakowało nam go od ponad 13 lat.