Techniczne pokrewieństwo z klasą C (miał je też poprzednik – Mercedes CLK) stanie się teraz jeszcze mniej widoczne, chociaż rozstaw osi i szerokość kabiny wyraźnie zdradzają pochodzenie. Zmiany w designie korzystają z doświadczeń niedawnego face liftingu Mercedesa klasy E, podobnie jak paleta silników, która zaczyna się od 184-konnego benzynowego 4-cylindrowca, a kończy na 408-konnym V8. Poza tym nabywca ma bogaty wybór elektronicznych gadżetów.
A to jeszcze nie wszystko. Zawieszenia pneumatycznego jednak mu poskąpiono, ale to pasuje do zadeklarowanego zamierzenia, żeby postawić na sportowy styl i zadbać o image. Już nie wygodny wóz dla siwych głów, lecz dynamiczna maszyna dla zamożnych koneserów.
7-stopniowy „automat” działa szybciej niż dotychczas, poza tym pozwala wręcz wyrwać coupé z miejsca. Maksymalne 480 Nm osiągane jest w całym, najczęściej wykorzystywanym zakresie: 1400-4000 obr./min. Wejście na wyższe obroty daje efekt w postaci prawdziwego huraganu, ale akustycznie z V6 niewiele się dzieje.
Bazą pozostaje klasa C, ale silniki i elektronika – z klasy E. Układ jezdny został dobrze przygotowany na ambicje silników (ponad E 400 jest jeszcze V8 w E 500). Coupé precyzyjnie podąża kursem wyznaczonym przez nowy elektromechaniczny układ kierowniczy. Zawieszenie zestrojono, kierując się w pierwszej kolejności stabilnością, a dopiero później wygodą. Komfort pozostaje jednak na przyzwoitym poziomie.
Płatne ekstra systemy asystenckie korzystają z danych zbieranych przez czujniki radarowe wbudowane w przód pojazdu oraz z zamocowanej wewnątrz, za lusterkiem wstecznym, kamery 360º, która dostarcza przestrzenny obraz wokół auta i sięga do 500 m przed nim. Dane trafiają do wspólnego komputera, który w razie niebezpieczeństwa ingeruje w proces jazdy, np. wyhamowuje coupé, jeśli znajdzie się przed nim pieszy lub gdy na skrzyżowaniu grozi nam kolizja.
Podsumowanie
Bardzo sportowy ten Mercedes. To niezwykłe dla coupé z trójramienną gwiazdą i zirytuje zapewne stałych klientów marki, którzy młode lata mają dawno za sobą. Spodoba się za to młodszym, o których stuttgartczycy od lat zabiegają. Tylko czy tym nowym odbiorcom starczy pieniędzy i chęci do wydania ich na Mercedesa?