- Z nową wersją e-NV200 Nissan wchodzi na kolejny poziom rozwoju samochodów elektrycznych
- Zawodowi kierowcy z pewnością docenią bezproblemowe prowadzenie wersji napędzanej silnikiem ekologicznym
- e-NV200 sprawdza się zdecydowanie bardziej w wersji dostawczej niż osobowej
Największe problemy samochodów elektrycznych, które nie pozwalają im zdobywać w szybszym tempie zwolenników to mocno ograniczony zasięg oraz długi czas ładowania akumulatorów. Nissan właśnie przechodzi na kolejny etap rozwoju ekologicznych samochodów i wprowadza do sprzedaży odświeżony model e-NV200, którego pojemność baterii została zwiększona aż o 40 proc. Obecnie, jak obiecuje producent, dostawczy Nissan o napędzie elektrycznym może pokonać 280 km na jednym ładowaniu. Co ważne, zamontowanie wydajniejszych baterii nie ograniczyło przestrzeni ładunkowej ani ładowności.
Nissan e-NV200 – Sterylny świat
Wjeżdżamy do ekologicznej osady ITER (Instytut Technologii i Energii Odnawialnej) na Teneryfie, całkowicie zasilanej odnawialną energią z farm wiatrowych i paneli słonecznych.
Znajduj się tu kilkadziesiąt domków, restauracja oraz niewielki biurowiec. Nie bez powodu osadę ITER ulokowano się na jednej z Wysp Kanaryjskich. To idealna lokalizacja do pozyskiwania energii odnawialnej i jej magazynowania. Osada znajduje się nad samym oceanem, w miejscu znakomicie nasłoneczniony oraz wietrznym. Poza tym łagodny klimat, gdzie przez cały rok temperatury wahają się pomiędzy 15, a 30 st. C, jest optymalny dla baterii.
Odbieram z recepcji elektryczną hulajnogę i sunę w stronę domku, w którym zamieszkam.
Wygląda ekstrawagancko, ale komfort spełnia nasze dzisiejsze oczekiwania. Drażni oszczędne ledowe oświetlenie, które tworzy mroczną atmosferę wewnątrz domu. Doskwierał również potężny hałas jaki generuje farma wiatraków znajdująca się tuż obok domków. Zapotrzebowanie w energię domu na Wyspach Kanaryjskich nie obejmuje też ogrzewania ani klimatyzacji, które tu nie są konieczne. A przecież te dwa elementy są największymi pożeraczami energii. Taka koncepcja nie sprawdzi się zatem w polskim klimacie.
Przed domkiem stoi zaparkowany elektryczny Nissan e-NV200, którego baterie zostały naładowane prądem z wiatraków oraz baterii słonecznych. Pora sprawdzić jak sprawuje się odświeżone wcielenie e-NV200, które zyskało tę same akumulatory, co nowy Nissan Leaf.
Nissan e-NV200 – ekologiczna dostawa
Nissan e-NV200 będzie oferowany w wersji towarowej oraz osobowej. Van oferuje przestrzeń ładunkową wynoszącą 4,2 m3, co oznacza, że może zabrać na pokład dwie europalety oraz ładunek o masie 701 kg. Wersja Evalia może przewieść 7 osób. Jest skierowana do taksówkarzy oraz firm przewozowych. Mnie trafiła się Evalia.
Zaraz sprawdzę jak daleko w realnym świecie zajedzie Nissan e-NV200. Znajdujemy się na Teneryfie w sezonie zimowym, kiedy wyspa wolna jest od tłumu turystów. Więc i ruch jest zdecydowanie mniejszy od tego jaki panuje w Warszawie. Dla akumulatorów znacznie przyjaźniejsza jest też aura. Temperatura w dzień sięga 19 stopni, a w nocy spada do komfortowych 15 st. Celsjusza. Można się zatem spodziewać, że w Polsce elektryczne Nissany nie będą mogły popisywać tak dużą wolnością.
Elektryczny napęd w miejskim samochodzie dostawczym ujawnia bardzo wiele zalet nie tylko dla kierowcy. Dzięki cichemu silnikowi Nissan może podnieść komfort życia ludzi mieszających w okolicach stref, gdzie odbywają się nocne lub poranne dostawy. Nissan e-NV200 prowadzi się bardzo łatwo. Pojawiła się bezstopniowa skrzynia biegów, która pomaga lepiej wykorzystać potencjał silnika elektrycznego oraz jeszcze bardziej zmniejszyć hałas układu napędowego. Prowadzenie ekologicznego Nissana zdecydowanie jest zdecydowanie mniej męczące niż w przypadku wersji z napędem spalinowym. Nowością jest funkcja e-Pedal. Ruszanie oraz zatrzymywanie jest możliwe przy użyciu wyłącznie pedału przyspieszenia. Wystarczy zwolnić pedał gazu aby samochód płynnie wytracił prędkość na następnie zatrzymał się i nie ruszył. Można się więc spodziewać, że zawodowym kierowcom taki samochód się bardzo spodoba.
Nasza osobowa wersja dzięki akumulatorowi o pojemności 40 kWh (wcześniej 24 kWh) jest w stanie bez problemu pokonać na jednym tankowaniu ponad 200 km, co jest dużym postępem w przypadku samochodów elektrycznych. W przypadku instalacji domowej (10 A) załadowanie akumulatorów trwa 21,5 godziny. 7,5 godziny potrzebujemy jeśli mamy dostęp do instalacji o natężeniu 32 A, a szybkie ładowanie wypełnia baterie w 80 proc. i trwa do godziny.
E-NV200 nie brakuje też wigoru. Pod maską znajduje się silnik o mocy 109 KM i 254 Nm, który pozwala rozpędzić się do setki w czasie 14 s i osiągnąć 123 km/h. Nissan ma dziś jeden najlepszych napędów elektrycznych jakie oferowane są w samochodach. Zastrzeżenia można mieć natomiast do ergonomii wnętrza NV200 oraz pracy zawieszenia. Z tyłu znajdują się archaiczne resory piórowe, które sprawdzają się w samochodach o dużej ładowności. W wersji osobowej e-NV200 komfort podróżowania z tyłu jest niski.
Nissan e-NV200 – nieprzewidywalna przyszłość
Bez dwóch zdań napęd elektryczny w obecnej formie rozwoju najlepiej sprawdza się w przypadku samochodów dostawczych, które poruszają się po mieście i codziennie pokonują ten sam, przewidywalny, dystans. Można więc łatwo ocenić, czy zasięg na poziomie 200 km jest wystarczający.
Poza ograniczonym zasięgiem oraz czasem ładowania akumulatorów przeszkodę w zakupie samochodu elektrycznego stanowi również cena, wciąż zdecydowanie wyższa od konkurencyjnego samochodu o napędzie spalinowym. Choć Nissan jeszcze nie ujawnił ile trzeba zapłacić za odswiezonego e-NV200. Nawet niskie koszty eksploatacji i potencjalnie mniejsza awaryjność dziś nie są w stanie zrekompensować wysokiej ceny zakupu. Biorąc pod uwagę rosnącą sprzedaż samochodów elektrycznych można się spodziewać, że problem wysokiej ceny za kilka lat straci na aktualności. Nie tylko w Europie pojawia się też coraz więcej projektów, które przewidują dostęp do bezpłatnej energii elektrycznej dla samochodów. Nissan zwiększając wyraźnie pojemność akumulatorów zdobędzie z pewnością nową grupę klientów. Pozostaje tylko pytanie na jaki zasię samochodu elektrycznego możemy liczyć za 10 lat?