Obecne Renault Mégane nie wygląda jeszcze na bardzo przestarzałe auto. Kiedy jednak postawi się je obok nowego modelu, który do sprzedaży trafi w marcu przyszłego roku, wrażenia zmieniają się diametralnie. W stylistyce nadal wyczuwa się ducha Mégane’a, ale dzięki oryginalnym przednim i tylnym światłom auto prezentuje się wyjątkowo odważnie i nowocześnie.
We wnętrzu pojazd wygląda już bardziej zwyczajnie, ale to wcale nie znaczy, że nudno. Dobre materiały wykończeniowe w połączeniu z ciekawymi wskaźnikami sprawiają, że przebywanie w tym aucie daje dużą przyjemność. Tym bardziej że w przeciwieństwie do poprzednika szybkościomierz nie ma jasnego tła, które było zbyt wyraziste w nocy. Teraz białe są liczby, a tło kolorowe – to znacznie mniej męczy wzrok kierowcy w trakcie jazdy w ciemności.
Mało tego. Prowadzący ma możliwość wyboru różnych wzorów zegarów, w zależności od trybu jazdy – Neutral, Sport, Confort, Perso lub Eco. Po ich aktywacji zmienia się również podświetlenie kabiny – odpowiednio: beżowe, czerwone, niebieskie, fioletowe lub zielone. Nowe Renault Mégane jest dłuższe od poprzednika o 64 mm i ma o 28 mm większy rozstaw osi. Tym samym udało się zniwelować nieco wadę dotychczasowej generacji, czyli małą przestronność na tylnym siedzeniu. Wprawdzie teraz też nie jest rekordowo w porównaniu z konkurentami, ale poprawa okazuje się odczuwalna.
Podczas pierwszych jazd mieliśmy okazję wypróbować topowego, 130-konnego diesla oraz 205-konne benzynowe GT (opis powyżej). Samochód wyposażony w wysokoprężną jednostkę nie zapewnia wprawdzie sportowych osiągów, ale z drugiej strony przyspieszenie do „setki” po 10 s nie przynosi mu wstydu. Tym bardziej że radość z jazdy czerpie się dzięki równomiernemu rozwijaniu mocy w całym zakresie prędkości obrotowych silnika. Istotne jest również to, że nawet w trakcie szybkiego podróżowania autostradą hałas jednostki napędowej nie jest natarczywy.
W przypadku diesla oprócz przyjemności z jazdy liczymy także na niskie zużycie paliwa. W czasie pierwszych prób Mégane potrzebował średnio 5,5 l/100 km. To dobry wynik, choć trzeba pamiętać, że producent obiecuje spalanie o półtora litra niższe. Ze 130-konnym dieslem współpracuje wyłącznie 6-biegowa skrzynia, która pozwala na precyzyjne przełączanie. Taki sam mechanizm zastosowano w pozostałych dieslach, a jeżeli ktoś woli „automat”, to w przypadku 110-konnej odmiany 1.5 dCi będzie mógł zamówić 6-biegową, dwusprzęgłową skrzynię.
Z kolei z benzyniakiem dwusprzęgłową przekładnię (7-biegową) będzie można połączyć w 130-konnej wersji oraz seryjnie w GT. Nie wiadomo jeszcze, czy do sprzedaży w Polsce trafi Mégane GT ze 165-konnym silnikiem Diesla. W tym przypadku również przewidziano seryjnie dwusprzęgłową, 6-biegową skrzynię. Ceny nowego Renault Mégane’a poznamy w styczniu 2016 roku i wtedy będzie można też zamówić ten samochód. Pierwsze auta trafią do klientów w marcu.
Najmocniejsze silniki tylko w odmianie GT
Przytrzymujemy łopatki przy kierownicy służące do ręcznej zmiany biegów, lewa noga na hamulec, prawą do oporu wciskamy gaz i gdy Launch Control jest gotowy, puszczamy hamulec, a auto wyrywa do przodu. Taka procedura startowa pozwala wersji GT o mocy 205 KM osiągnąć „setkę” po 7,1 s, a maksymalnie można jechać 233 km/h. 4Control działa na dwa sposoby. Do 80 km/h wszystkie koła kierują się w tę samą stronę (lepsza zwrotność), a powyżej tej szybkości tylne są zwrócone w przeciwnym kierunku (lepsze prowadzenie).
Nasza ocena
Nowe Renault Mégane ma duże szanse na rynkowy sukces. Nie dość, że ładnie wygląda, to na dodatek dobrze się go prowadzi i zapewnia dobry komfort resorowania. Mamy nadzieję, że ceny będą atrakcyjnie skalkulowane.