Lepsze jest wrogiem dobrego. Jednak gdy sprzedaż vanów traci na rzecz SUV-ów, trzeba reagować. W piątej generacji Renault wszczepiło Espace’owi crossoverowe geny. Zyskał na tym styl, za to straciła praktyczność. A ta przecież definiuje Espace’a – model należący do ojców założycieli segmentu minivanów. Zestawiliśmy z sobą wersje z 1985 i 2015 r.
Nowy model zachował wymiar poprzednika w wersji Grand – mierzy 4,9 m długości i występuje tylko w jednym rozmiarze. W kabinie zmieści się nawet 7 osób, jednak bagażu zapakuje się mniej – zamiast 3000 l maksymalnie można teraz zabrać 2101 l.
Wysokość nadwozia jest taka sama jak w 31-letnim Espasie I – czyli o 7 cm mniejsza niż w schodzącym modelu. Niższy dach oznacza, że w 2. rzędzie siedzeń wygodnie usiądą osoby nie wyższe niż 1,75 m, a w tylnym – tylko dzieci. Niektórzy mogą też zatęsknić za osobno otwieraną szybą klapy bagażnika i wrażeniem podróżowania akwarium. Przeszklenie jest mniejsze.
Oszczędności poczyniono także w pojemności skokowej silnika – wszystkie jednostki mają teraz 1,6 l. Diesel z pojedynczym doładowaniem osiąga moc 130 KM, z podwójnym – 160 KM. Benzynowy wariant z kolei przekazuje aż 200 koni na przednią oś. Podstawowy silnik ma w standardzie 6-biegową skrzynię, a mocniejsze wersje seryjnie współpracują z automatami.
Charakter pracy jednostki można regulować, jednak 160-konny diesel, którym jeździliśmy, rozczarował nas dynamiką, szczególnie w dolnym zakresie obrotów – zupełnie jakby to skrzynia biegów „zjadała” moc. W Espasie I musiało wystarczyć do napędu 89 KM – i więcej nie potrzeba.
Postęp odczuwa się w komforcie jazdy. Podczas gdy 31-letnie auto podskakuje na nierównościach, nowy model sprawnie je „połyka”, jednak bez bujania. Układ kierowniczy jest bezpośredni i sprawdza się nawet na krętych drogach. Najlepsze miejsce w Espasie jest teraz za kierownicą.
Nowe Renault Espace - Styl zamiast przestrzeni
Coś za coś: efektowny design wpłynął niestety na praktyczne aspekty Espace’a – auto wewnątrz zmalało. Wycieczka z kompletem dorosłych pasażerów nie będzie już tak wygodna, jak kiedyś. Ceny zaczynają się od 119 000 zł za 130-konnego diesla – konkurencyjny VW Sharan nie jest tańszy, za to praktyczniejszy.
Espace zmienia charakter, chce być bliżej crossoverów. Czy z pogoni za modą będzie się musiał tłumaczyć swojemu dziadkowi?
Lepsze jest wrogiem dobrego. Jednak gdy sprzedaż vanów traci na rzecz SUV-ów, trzeba reagować.
W piątej generacji Renault wszczepiło Espace’owi crossoverowe geny. Zyskał na tym styl, za to straciła praktyczność.
A ta przecież definiuje Espace’a – model należący do ojców założycieli segmentu minivanów. Zestawiliśmy z sobą wersje z 1985 i 2015 r.
Nowy model zachował wymiar poprzednika w wersji Grand – mierzy 4,9 m długości i występuje tylko w jednym rozmiarze.
W kabinie zmieści się nawet 7 osób, jednak bagażu zapakuje się mniej – zamiast 3000 l maksymalnie można teraz zabrać 2101 l.
Wysokość nadwozia jest taka sama jak w 31-letnim Espasie I – czyli o 7 cm mniejsza niż w schodzącym modelu. Niższy dach oznacza, że w 2. rzędzie siedzeń wygodnie usiądą osoby nie wyższe niż 1,75 m, a w tylnym – tylko dzieci.
Niektórzy mogą też zatęsknić za osobno otwieraną szybą klapy bagażnika i wrażeniem podróżowania akwarium. Przeszklenie jest mniejsze.
Oszczędności poczyniono także w pojemności skokowej silnika – wszystkie jednostki mają teraz 1,6 l. Diesel z pojedynczym doładowaniem osiąga moc 130 KM, z podwójnym – 160 KM. Benzynowy wariant z kolei przekazuje aż 200 koni na przednią oś. Podstawowy silnik ma w standardzie 6-biegową skrzynię, a mocniejsze wersje seryjnie współpracują z automatami.
Charakter pracy jednostki można regulować, jednak 160-konny diesel, którym jeździliśmy, rozczarował nas dynamiką, szczególnie w dolnym zakresie obrotów - zupełnie jakby to skrzynia biegów „zjadała” moc. W Espasie I musiało wystarczyć do napędu 89 KM – i więcej nie potrzeba.
Postęp odczuwa się w komforcie jazdy. Podczas gdy 31-letnie auto podskakuje na nierównościach, nowy model sprawnie je „połyka”, jednak bez bujania. Układ kierowniczy jest bezpośredni i sprawdza się nawet na krętych drogach. Najlepsze miejsce
w Espasie jest teraz za kierownicą.
Konsola centralna w stylu Volvo, tyle że z dużym ekranem dotykowym. Funkcjami można
też sterować pokrętłem umieszczonym za lewarkiem automatycznej skrzyni biegów.
Lewarek wygląda jak w aucie koncepcyjnym. Miło, że ten detal trafił do serii
Aplikacja analizuje ekonomikę spalania.
Elegancka karta zamiast kluczyka.
W 2. rzędzie foteli Espace nie rozpieszcza przestrzenią. Dla dzieci wystarczy
Fotele składają się automatycznie po zwolnieniu elektromagnesu guzikiem
Ponad 30 lat temu Espace był prekursorem europejskich minivanów
Przeszklone nadwozie pierwszej generacji Renault Espace było bardzo praktyczne.
Kiepska jakość wykonania, za to bardzo łatwa obsługa i dużo przestrzeni.
Wygodne kubełkowe fotele w przednim rzędzie i duże możliwości aranżacji tylnej części kabiny
Coś za coś: efektowny design wpłynął niestety na praktyczne aspekty Espace’a – auto wewnątrz zmalało. Wycieczka z kompletem dorosłych pasażerów nie będzie już tak wygodna, jak kiedyś. Ceny zaczynają się od 119 000 zł za 130-konnego diesla – konkurencyjny VW Sharan nie jest tańszy, za to praktyczniejszy.