Opel Adam, Fiat 500 i Mini One są ciasne, drogie i raczej nie rozpieszczają komfortem. To nie przeszkadza im jednak być pożądanymi gadżetami, bowiem stylem potrafią przyćmić o wiele większe i bardziej ekskluzywne auta. Mowa oczywiście o ekskluzywnych maluchach, które szczególnie są lubiane przez kobiety.
Kiedy to się zaczęło? O ile pierwsze Mini, choć kultowe, nie było ekskluzywnym pojazdem, o tyle Autobianchi A112 powstało właśnie z takim zamysłem. Potem była Lancia Ypsilon, nowa generacja Mini i wreszcie Fiat 500. Te dwa ostatnie zapewniły spory dopływ gotówki swoim twórcom – takie same nadzieje pokłada w Adamie pogrążony w kłopotach finansowych Opel.
30 tys. różnych wariantów wykończenia to intrygująca propozycja, która może przyciągnąć chętnych. A czy może przysłonić techniczne niedociągnięcia? Adam zbudowany jest na bazie Corsy. Zestrojenie „obcych” podzespołów udało się inżynierom Opla jednak dobrze. Tak dynamicznego prowadzenia nie spodziewaliśmy się po marce z błyskawicą w logo. Co jeszcze bardziej zaskakujące – nawet na 18-calowych kołach, w które wyposażono samochód testowy, komfort resorowania był przyzwoity. Niska pozycja za kierownicą, świetnie wyprofilowane fotele i precyzyjny układ kierowniczy pozwalają wierzyć, że w Oplu dobrze się przyjrzeli Mini.
Mini nawet w podstawowej wersji – One – trzyma się asfaltu jakby było do niego przyklejone. Choć ma napęd na przednią oś, to przy każdym wyjściu z zakrętu czuć geniusz inżynierów BMW, którzy maczali palce w zestrojeniu podwozia. Z testowanej trójki jest to zdecydowanie najbardziej męski typ, który zachwyca nie tylko panie. I, niestety, nie jest tani.
Z Fiatem 500 jest zupełnie inaczej. Małego Fiata kupuje się nie ze względu na gokartowe prowadzenie, lecz by podkreślić swój styl i wyróżnić się z tłumu, i to za znacznie mniejsze pieniądze niż w przypadku Mini. Od dynamicznej jazdy w Fiacie odstrasza dość wysoka pozycja za kierownicą i mało sportowe prowadzenie. Te same cechy zachęcają jednak do lansowania się po mieście.
Mimo lekkich nadwozi i 100-konnych silników żadne z aut nie szokuje dynamiką. Największy deficyt pomiędzy oczekiwaniami a wrażeniami za kierownicą odczuwaliśmy w Fiacie. 1,4-litrowy silnik sprawia wrażenie jakby osiągał 80, a nie 100 KM. Rozczarował nas też silnik Opla. To sprawdzony napęd z Corsy, jednak jego wadą jest 5-biegowa skrzynia. Autostradowa podróż potrafi zmęczyć z powodu dużego hałasu we wnętrzu i wcale niemałego zapotrzebowania na paliwo. Trzycylindrowe silniki downsizingowe mają się pojawić w ofercie Adama dopiero w połowie 2014 r.
Najbardziej do gustu przypadł nam 98-konny motor Mini, choć i on nie jest pozbawiony wad. Irytować może lekka ospałość przy niskich obrotach, za to przy wyższych jego wydech odwdzięcza się zadziornym brzmieniem. Seryjny jest też układ start-stop, który w Fiacie wymaga dopłaty 1200 zł.
Najsilniejszym argumentem Adama pozostaje wnętrze – jest ładnie i porządnie wykonane, a możliwości indywidualizacji pozwalają dopasować kolory i wzory wykończenia do właściwie każdego gustu. Może być elegancko, sportowo albo też... troszkę szpetnie. Do wyboru są 4 wersje wyposażeniowe, i nawet tu marketingowcy Opla wysilili się na oryginalność: Adam, Jam, Glam i Slam.
Użytkownicy większych modeli Opla będą zaskoczeni tym, jak mało przycisków ma kokpit Adama – naliczyliśmy ich tylko 7 i do tego 3 pokrętła. Więcej nie trzeba, bowiem ekran systemu multimedialnego – jak przystało na nowoczesny sprzęt – jest dotykowy. Godne ekskluzywnego malucha są też opcje. Znajdziemy wśród nich automat parkujący i asystenta pasa ruchu. Takie dodatki będzie można mieć w nowym Mini w 2014 r. A w Fiacie? Jeszcze nie wiadomo.
Do 2013 r. będziemy musieli też poczekać na polskie cenniki Adama. W Niemczech za testowany 100-konny model musielibyśmy zapłacić blisko 15 tys. euro.