Ponoć skromność to cnota, z którą każdy kiedyś się rozstaje. Na przykład wtedy, kiedy pragniemy poczuć luksus limuzyny, mimo że stać nas co najwyżej na najsłabszą wersję silnikową. Okazuje się, że taki wybór wcale nie jest nierozsądny. Testowane auta mają bowiem niezaprzeczalne zalety, których nie tracą z racji tego, że pod maskami pracują oszczędne nieduże diesle.
W wypadku BMW 518d, Mercedesa E 200 CDI oraz Volvo S80 D2 powściągliwość na stacjach paliwowych jest stałą i niezmienną cechą. W praktyce wygląda to tak, że każda z wymienionych szlachetnych limuzyn zadowala się mniej niż 6 l ON na każde przejechane 100 km. Tak, tak, podczas naszego testu okazało się, że liczby oznaczające spalanie mają piątkę przed przecinkiem!Biorąc pod uwagę wielkość tych aut, to spektakularny rezultat.
Spalanie jak marzenie! Mercedes bez tankowania przejeżdża 1400 km
Okazało się, że BMW musi zajeżdżać pod dystrybutor raz na 1200 km, Volvo było pod tym względem lepsze o 60 km, natomiast Mercedes z 80-litrowym zbiornikiem jest w stanie przebić ten rezultat o dodatkowe 140 km. Razem daje to 1400 km! Odpowiada to mniej więcej odległości z Warszawy do Splitu. Nikt chyba nie zaprzeczy, że możliwości całej trójki są naprawdę imponujące. Ale to niejedyne plusy.
Wsiadamy do BMW, naciskamy przycisk z napisem „Start”, jedziemy i… nic. Albo prawie nic. Nawet przy kilkustopniowym mrozie niemal nie słychać silnika napędzającego 518d. Nie ma ani dieslowskiego warkotu, ani stukania charakterystycznego dla jednostek wysokoprężnych. Tak więc do uszu jadących w kabinie nie docierają żadne nieprzyjemne dźwięki. W przypadku Mercedesa i Volvo jest pod tym względem nieco gorzej, ale i tak producenci stanęli na wysokości zadania, gdyż zainstalowali w swych autach tyle izolacji akustycznej, ile powinno być w samochodach tej klasy. Dopiero po gwałtownym i głębokim wciśnięciu pedału gazu udało nam się sprawić, że wysiłek jednostek pracujących w Mercedesie E 200 CDI oraz Volvo S80 D2 dało się wyraźnie usłyszeć. Jednak również wtedy trudno mówić o uciążliwym hałasie.
Kiepski duet: duże Volvo, mały silnik
Z największym mozołem pracowała jednostka Volvo. Pod maską auta zainstalowano bowiem 1,6-litrowy silniczek, generujący zaledwie 115 KM. W porównaniu z niemieckimi konkurentami „szwed” okazał się pod tym względem zawodnikiem z niższej ligi. Mimo że „na pusto” Volvo waży 1624 kg i jest z całej trójki najlżejszym pojazdem, to jednak czas, w jakim D2 osiąga 100 km/h, czyli 12,9 s, można dziś nazwać spacerowym. Winą za to po części obarczamy dwusprzęgłową skrzynię biegów, która mimo to przyjemnie pracuje. Możliwości Volvo, wraz z frajdą kierowcy, kończą się przy 185 km/h.
Wielbicieli szybkiej jazdy o wiele bardziej potrafi zadowolić Mercedes. Przynajmniej teoretycznie. W najmniejszej klasie E pracuje 136-konna, 2,1-litrowa jednostka, w przypadku której sprint do „setki” zajmuje 10 s, a prędkość maksymalna wynosi 207 km/h. Tyle przynajmniej obiecuje producent. Czy te wartości są realne? W zasadzie tak, ale stary, 7-przełożeniowy „automat” stanowi w osiągnięciu ich przeszkodę.
Zobacz na filmie, jak Adam Małysz został taksówkarzem!
Przekładnia ta często nieharmonijnie pracuje, co wyraźnie widać w E 200 CDI. Biegi skaczą w górę i w dół, w dół i w górę, zwłaszcza podczas ostrego przyspieszania, gdy wskazówka prędkościomierza drga w pobliżu liczby 200. Gdyby w Mercedesie zainstalowano nowy, 9-stopniowy „automat”, pojazd spisywałby się o niebo lepiej.
Dynamiczna para: „518-ka” z dwulitrowym dieslem
Wspomnianych wyżej niedociągnięć udało się uniknąć konstruktorom z Bawarii. Ich dwulitrowy, czterocylindrowy diesel, montowany w przeważającej liczbie pojazdów wypuszczanych przez BMW – począwszy od Mini, a skończywszy na X5 – generuje 143 KM. Dzięki tej jednostce nie można już powiedzieć, że „518-ka” ma za słaby napęd.
518d porusza się żwawo i dynamicznie. Dzięki odrobinie zachęty ze strony kierowcy i po dobrym „rozkręceniu się” BMW jest w stanie rozpędzić się niemal do 230 km/h, choć w dokumentach podano wartość „zaledwie” 212 km/h. Przy okazji potwierdziło się, że ośmiostopniowy „automat” w tym samochodzie po mistrzowsku dobiera przełożenia. Każde życzenie kierowcy przekazywane za pomocą pedału gazu do komory silnika jest błyskawicznie i bez wahania wykonywane.
Wychodzi na to, że pod względem napędu BMW nie ma sobie równych w tym porównaniu. Czy to wszystko? Nie. „518-ka” oraz klasa E to niezwykle przestronne samochody, rewelacyjne pod względem komfortu i zachowania podczas jazdy. Oba prezentują podobny, bardzo wysoki poziom i oba uciekają trzeciemu konkurentowi. Jednak nic dziwnego, skoro Volvo jest wyraźnie ciaśniejszym autem, osadzonym na sztywnym zawieszeniu. Ta sztywność niestety nie niweluje braków w dynamice prowadzenia.
Miejsce 1. BMW - 466 pkt
Wystarczająco mocny i oszczędny diesel, świetna skrzynia biegów, wysoki komfort, dobra przestronność – również w podstawowej wersji silnikowej.
Miejsce 2. Mercedes - 463 pkt
Mercedes ustępuje BMW niedoskonałym „automatem” i wyższą ceną. Poza tym klasa E to znakomite auto, a zasięg na jednym baku jest nie do pobicia.
Miejsce 3. Volvo - 435 pkt
S80 D2 zachwyca niskim spalaniem i najmniej kosztuje. Jego możliwości na drodze są jednak zaledwie przeciętne i „szwed” nie dorównuje konkurentom.
Podsumowanie
Czy dystyngowane limuzyny z minimalistycznym napędem sprawdziły się w praktyce? Dwie z nich na pewno tak! W „518-ce” bardzo przekonujący jest mały diesel. Ogromne zalety to skromne zapotrzebowanie na paliwo i adekwatne do klasy pojazdu kultura pracy oraz dynamika. Skrzynia biegów tego auta może być wzorem do naśladowania dla rywali.
Podobną ścieżką podąża klasa E, ale ma pewne słabości – wystarczy przyjrzeć się jej „automatowi”. Mimo skromnego napędu zdecydowanie jednak można powiedzieć, że to prawdziwy Mercedes. Volvo przypadł w udziale jedynie tytuł mistrza oszczędności. Napędzający je silniczek jest za słaby do tak dużego auta.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Poznaj mocne i słabe strony używanego BMW serii 5 z lat 2003-10 Zobacz, co jest największym wrogiem Mercedesa klasy E serii W211? Przeczytaj o używanym Volvo S80
Duże, dystyngowane limuzyny i... Małe, skromne diesle. Czy to ma sens? Zobaczcie, jak testowaliśmy BMW 518d, Merdedesa E200 CDI i Volvo S80 D2. Samochody dla bogatych, którzy pragną oszczędzać na paliwie!
BMW serii 5 z zawieszeniem o regulowanej twardości amortyzatorów to komfortowy i wszechstronny towarzysz podróży. Prowadzi się fantastycznie, a hałas silnika zredukowano do minimum - tak, aby nie było słychać wysiłku maszynerii.
Kokpit BMW 518d może być wzorem powściągliwości i prostoty. Marka od wielu lat szlifuje swoją koncepcję wnętrza i zamiast eksperymentów stawia na dopracowanie dotychczasowych rozwiązań. Dużo miejsca, wygodna pozycja za kierownicą.
To zdjęcie podpowiada, że zegary BMW 518d są tak naprawdę grafikami wyświetlanymi na ekranie LCD. A wszystko po to, aby w razie potrzeby wyświetlić kierowcy tuż przed oczami najważniejsze informacje - na przykład pozwalając mu wybrać jeden z wielu dostępnych trybów pracy układów samochodu.
Od niedawna BMW pozwala korzystać z dostępu do internetu. Sensowność tego rozwiązania zwiększa bardzo duży jak na samochodowe standardy, panoramiczny wyświetlacz.
Mercedes E200 CDI z pneumatycznym zawieszeniem to mistrz komfortu. Świetnie radzi sobie nie tylko na autostradach, lecz także na pofałdowanych drogach. Również w tym aucie wnętrze solidnie wyciszono, jednak ton silnika jest wyraźniejszy niż w BMW.
Od jakiegoś czasu w niektórych modelach Mercedesa możemy podziwiać nowy pomysł na design deski rozdzielczej z okrągłymi wlotami powietrza i "wiszącym" wyświetlaczem. W klasie E zdecydowano się na tradycyjne rozwiązanie. Świetne tworzywa, pierwszorzędna precyzja montażu.
Przełącznik trybu pracy automatycznej skrzyni biegów (która nie zawsze pracowała optymalnie) umieszczono po prawej stronie za kierownicą Merdedesa E200 CDI. Mercedesowski "automat" ustępuje rywalowi zainstalowanemu pod maską BMW.
Volvo S80 ma swój własny styl, ale nie robi na drodze takiego wrażenia, jak rywale. Nie wygląda ani na auto specjalnie duże, ani na wyjątkowo drogie czy dystyngowane - skandynawski minimalizm formy w tej klasie aut sprawdza się średnio. Tak, jak układ jezdny, który wyraźnie ustępuje konkurentom.
Kokpit Volvo S80 D2 w stylu eleganckiej meblościanki może się podobać. Poziome linie pozwalają oczom odpocząć. Nieco topornie wyglądająca kierownica nie jest niestety połączona z układem kierowniczym, który precyzją działania dotrzymywałby kroku rywalom.
Może to i jest nowoczesne, ale czy eleganckie? Niespecjalnie. Do stonowanej formy kokpitu Volvo S80 D2 pasowałyby raczej tradycyjne zegary. Ale cóż - miało być nowocześnie, to jest. Trochę na siłę.
Jeżeli nie patrzymy na oznaczenia na tylnych klapach, te samochody wyglądają na rasowe, szybkie limuzyny. Limuzynami są na pewno, a czy szybkimi - o tym przeczytacie w naszym porównaniu. Przekonajcie się, ile spaliły podczas testu. Zapraszamy do lektury artykułu!