• Niska masa własna, 300-konny silnik i skuteczne hamulce – Alpine GT zapewnia świetną dynamikę i błyskawicznie się zatrzymuje
  • Wersja GT jest tak szybka jak odmiana S, ale nie ma tak „zabetonowanego” zawieszenia. Świetnie nadaj się do jazdy na co dzień
  • Można liczyć na międzygaz w czasie redukcji i kapitalnie „gadający” wydech, w przypadku którego dodatkowe walory brzmieniowe generuje dotrysk paliwa.

Alpine A110 GT – stara, dobra szkoła!

Takie auta to już dziś rzadkość, wymierający gatunek. Globalizacja produkcji, ekologia, elektryfikacja, moda na SUV-y i crossovery spowodowały, że wiele marek zrezygnowało z produkcji fun cars starej szkoły. Pobudzających zmysły, dających dużo radości z jazdy. Kilka lat temu Alpine poszło pod prąd. Zaprezentowało lekkie (nieco ponad 1100 kg!) kompaktowe coupé z napędem na tył i centralnie umieszczonym 252-konnym silnikiem 1.8T. Korzystny przelicznik mocy do masy zapewnił świetne osiągi – sprint do setki po 4,5 s. Później pojawiła się topowa wersja S, podkręcona do 292 KM (setka” w 4,4 s), a pod koniec zeszłego roku auto poddano kolejnym zmianom. Efekt? Jeszcze więcej sportowych elementów, jeszcze bardziej wydajne hamulce, jeszcze więcej mocy w topowych wersjach. Czy przełożyło się to na lepsze osiągi, pewniejsze prowadzenie i – ogólnie pojętą – większą radość z jazdy? Sprawdzamy to na przykładzie A110 w wariancie GT.

Wygląd karoserii nawiązuje do Alpine z lat 60 i 70. XX w Foto: Igor Kohutnicki / Auto Świat
Wygląd karoserii nawiązuje do Alpine z lat 60 i 70. XX w

Owszem, w porównaniu z topową odmianą S wersja GT nie jest tak ekstremalna. Nie dorzucicie tu też pakietu Aero (przedni spliter i tylny spoiler z włókna węglowego) ani opon semislick (oba elementy to opcja tylko w „esce”), ale w wyposażeniu są i podkręcony do 300 KM silnik, i wzmocnione hamulce, i sportowy układ wydechowy. W teorii więc podczas codziennej jazdy możecie liczyć na takie same osiągi, jak w topowej odmianie S, ale podane w bardziej cywilizowany sposób. I tak jest w praktyce! Przez całe siedem dni testu Alpine A110 GT nigdy nie poczułem jakiegokolwiek znudzenia, a tym bardziej zmęczenia. Wręcz przeciwnie, ten fun car dawał tyle radości z jazdy na co dzień, że po każdym pokonanym kilometrze chciałem pokonać kolejne dwa.