W Infiniti Q50S Hybrid AWD znalazło się wiele nowatorskich rozwiązań, ale najwięcej emocji budzi pionierski układ kierowniczy, w którym skręcenie kierownicy wysyła tylko impulsy do elektrycznych silników odpowiedzialnych za ustawienie kół. Oczywiście, to rozwiązanie od razu wzbudziło wiele wątpliwości – co z czuciem jezdni albo z bezpieczeństwem? Bez obaw, Japończycy zrobili to tak, że przeciętny kierowca nie zorientuje się, że ma do czynienia z techniką steer-by-wire.

Na początku testu udostępniliśmy auto koledze, który nic nie wiedział o elektronicznym układzie kierowniczym (występuje seryjnie tylko w topowych wersjach lub za dopłatą). Po przejażdżce wrócił zachwycony imponującym przyspieszeniem, rasowym brzmieniem silnika i doskonałą stabilnością auta. Za to żadnych uwag na temat niestandardowej pracy układu kierowniczego!

W razie awarii zadziała mechanika

Układ kierowniczy jest na tyle inteligentny, że odwzorowuje naturalne reakcje kierownicy. Czuć zwiększający się opór podczas zacieśniania łuku, kierownica prostuje się również podczas wyjścia z zakrętu. Co będzie, gdy zawiedzie elektronika? Zabezpieczenie jest dość solidne. Przede wszystkim w układzie pracują trzy jednakowe sterowniki i w razie awarii jednego jego obowiązki przejmuje kolejny, a w przypadku totalnego defektu elektroniki za kontrolę będzie odpowiadał klasyczny układ kierowniczy – pozostał w aucie, ale w normalnych warunkach jest rozłączony sprzęgłem.

Elektroniczna przekładnia ma kilka zalet. Przede wszystkim na kole kierownicy nie czuć drgań podczas pokonywania nierówności jezdni. Poza tym układ kierowniczy jest bardzo bezpośredni i nawet na ciasnych zakrętach nie trzeba przekładać dłoni na kole kierownicy. Co więcej, prowadzący może modyfikować charakterystykę układu kierowniczego, m.in. zwiększać lub zmniejszać opór, jaki stawia kierownica podczas skrętu. Zmiany te to nie tylko teoria, gdyż są wyraźnie odczuwalne.

Silnik elektryczny działa jak sprężarka

Ustawienia układu kierowniczego zmieniają się automatycznie również przy wyborze innego trybu pracy napędu – dostępne są: Sport, Normal, Eco i Snow. W trybie Sport układ ten staje się najbardziej bezpośredni, a hybrydowy napęd i 7-biegowa skrzynia automatyczna są nastawione na maksymalne osiągi. Trzeba przyznać, że ich współpraca robi wrażenie. W momentach największego obciążenia 3,5-litrowy benzyniak V6 dostarcza 302 KM, a silnik elektryczny – 67 KM. Energia elektryczna pozwala na błyskawiczne wsparcie silnika benzynowego, przypominające efekt działania turbosprężarki.

Nasz testowy egzemplarz wyposażono w napęd 4WD – prowadziło się go perfekcyjnie. To poniekąd też zasługa elektronicznego układu kierowniczego. Auto czasami bez wiedzy kierowcy wykonuje korektę toru jazdy, np. pod wpływem bocznych podmuchów czy poślizgu. Kierowcy pozostaje więc cieszyć się: osiągami, doskonałą trakcją, luksusowo wykończonym wnętrzem i ... niezbyt wysokim zużyciem paliwa. Rzeczywiste spalanie jest wyższe, niż zapewnia producent. W teście auto średnio zużyło 9,1 l/100 km – wobec takiej mocy to i tak mało.

Niesamowicie szybka hybryda

Tajemnica superosiągów Infiniti Q50S Hybrid tkwi w połączeniu potencjałów 3,5-litrowego benzyniaka i silnika elektrycznego za pomocą technologii Direct Response. Polega to na włączeniu w jedną linię motoru spalinowego, silnika elektrycznego i skrzyni biegów. Jeśli zachodzi potrzeba wsparcia napędu spalinowego, pomoc silnika elektrycznego jest natychmiastowa i nie wiąże się ze stratami mocy. W efekcie auto rozwija 364 KM i olbrzymi moment obrotowy 546 Nm! Przedstawiciele Infiniti szczycą się, że Direct Response daje taki efekt jak turbosprężarka. Rzeczywiście, mocne wciśnięcie gazu powoduje mobilizację obu źródeł napędu i przekłada się na fantastyczne osiągi – w wersji 4x4 Q50S Hybrid osiąga „setkę” w 5,4 s. Jest jednak pewien warunek – baterie muszą być pełne, a przy dynamicznej jeździe łatwo je rozładować. Na szczęście ładowanie może się odbywać nie tylko podczas hamowania, lecz także w czasie normalnej jazdy.

Podsumowanie

Po przeliczeniu ceny Infiniti Q50S Hybrid na osiągi, prowadzenie, wyposażenie wnętrza i wrażenia, jakie to auto robi na innych kierowcach, wychodzi, że to świetna oferta. Może się wydawać, że duża część wyposażenia to niepotrzebne „bajery”, ale okazuje się, że większość ma jednak sens, jak choćby dwa duże wyświetlacze.

ZOBACZ TAKŻE: