Nawet najwięksi miłośnicy kotów decydują się na kastrację swoich pupili – pozwala to uniknąć nieprzyjemnych efektów ubocznych posiadana futrzastego domownika. Idąc tym tropem, można zatem powiedzieć, że inżynierowie, którzy zdecydowali się na zamontowanie 4-cylindrowego turbobenzyniaka pod maską XJ-a, wcale nie popełnili błędu w sztuce. 240-konne auto się broni.

Jednostka, która jest przyczyną całej sensacji, to dobrze znany z Fordów silnik 2.0 EcoBoost. Na „obczyźnie” wykonuje też dobrą robotę pod maską Range Rovera Evoque’a. Jaguar jest zbyt małą firmą, by mógł opracowywać własne, niszowe silniki, dlatego zapożyczenie od Forda wydaje się dobrym pomysłem. Jeszcze lepszym – zamontowanie wzdłużnie i sprzężenie z 8-stopniowym „automatem” ZF. To ta sama konstrukcja, co w BMW, ale w „Jagu” ma inne oprogramowanie i jest seryjna.

Układ napędowy działa zaskakująco sprawnie. Auto jest lekkie, odznacza się dobrą elastycznością i świetnym wyciszeniem wnętrza. Należy to docenić szczególnie podczas dynamiczniejszej jazdy. Co prawda, w XJ-cie dużej frajdy nie sprawia (komfortowe nastawy układu kierowniczego), ale w kabinie nic nie słychać mimo pracującego na wysokich obrotach silnika.

Pod wrażeniem mogą być nawet użytkownicy starszych „kotów” z silnikiem V8 – 4-cylindrowiec osiąga podobny moment obrotowy. Nie ma jednak tego pazura, który cechuje 340-konną „V6-kę” z kompresorem lub o wiele droższe „V8-ki”.