Wsiadam do najnowszej odsłony GT-R i nieco dziwi mnie tak duża i oddana grupa zwolenników tego samochodu, która w sieci zawsze reaguje, gdy ktoś próbuje krytykować „Godzillę”. Fani wytaczają zwykle swój koronny argument, że jest o połowę tańszy od aut, z którymi konkuruje pod względem osiągów.
Jeśli byłoby to Porsche lub Ferrari, to z pewnością po 9 latach produkcji ujrzelibyśmy nową generację. W zamian za to Nissan, jak podkreśla, serwuje GT-R najbardziej zaawansowany lifting w swojej historii. Rzeczywiście, zmian jest dużo i dotyczą dokładnie tych elementów, które wymagały odświeżenia. Pojawiły się nowe fotele, deska rozdzielcza i multimedia. Z zewnątrz zmieniono: zderzaki, maskę, grill, progi oraz dyfuzor.
Teraz Nissan GT-R generuje więcej siły docisku i lepiej chłodzi układ napędowy przy zachowaniu tego samego oporu aerodynamicznego. Usztywniono karoserię, szczególnie w okolicach słupków A i C, oraz mocowania elementów zawieszenia, co w połączeniu z lżejszymi kołami i skuteczniejszymi amortyzatorami poprawia komfort podróży i precyzję prowadzenia.
Moc wzrosła o 20 KM i obecnie Nissan GT-R wyciska na hamowni 570 KM. Tyle że to nawet nie potężna moc budzi te ogromne emocje. Nissan potrafi rozpędzić się do „setki” w czasie krótszym niż 3 sekundy, a to pozwala mu w sprincie rywalizować z najszybszymi samochodami na Ziemi. W oficjalnych danych wersji po „lifcie” nie podano jednak czasu przyspieszenia do „setki”.
Pomimo zmian wciąż można ponarzekać na: wykończenie wnętrza, brak informacji z układu kierowniczego, nadwrażliwość na koleiny, zgrzyty z układu napędowego czy gang silnika. Ale kiedy tylko dociśniesz gaz do oporu, w ułamku sekundy zapomnisz o słabostkach. Więcej – zapomnisz nawet, jak się nazywasz, bo cała pamięć operacyjna jest zaangażowana w kontrolę maszyny, która zadaje ciosy z siłą i szybkością pięści Mike’a Tysona.
A przy tym zapewnia przyczepność gekona nawet na mokrej nawierzchni. Do odrzutowych przeciążeń zwykły człowiek nie jest przyzwyczajony. Zamiast więc snuć poważne refleksje na temat wrażeń dotykowych, jakich doznałem, przesuwając opuszkiem palca po przycisku do podgrzewania fotela, chwytam mocno kierownicę i staram się utrzymać japońską maszynę na asfalcie.
Trudno znaleźć czas na spoglądanie na prędkościomierz, nie mówiąc o rozbudowanym zestawie wskaźników, które dostarczają szczegółowych informacji na temat ciśnień i temperatur, jakimi jest torturowany silnik. Boję się sięgnąć do przycisku rozluźniającego ESP. Mój czas reakcji może okazać się za długi. Do tego auta lepiej wsiadać wypoczętym. Uwolnienie 570 KM jest jak wybuch wulkanu, bez zwłoki typowej dla turbo. „Godzilla” podczas szybkiej jazdy przypomina samochód rajdowy. Może dlatego Hołowczyc tak bardzo ceni Nissana GT-R.
Zerwanie przyczepności odbywa się tak szybko, że obawiam się wciskać gaz do oporu. Potrzebuję czasu, żeby poznać aroganckie maniery „Godzilli” i nabrać do niej zaufania. Z każdą godziną za kierownicą czuje się coraz pewniej. Szybciej wchodzę w zakręty i z mniejszymi obawami wciskam pedał gazu. I to nie dlatego, że zaczynam panować nad Nissanem, lecz dlatego, że czuję, jak skutecznie i szybko działają elektronika oraz napęd 4x4, które mnie chronią.
To układ napędowy jest największym atutem Nissana GT-R i to on powoduje, że ludzie szaleją na jego widok. Im szybciej jeżdżę, tym bardziej ich rozumiem. Napęd błyskawicznie reaguje na zmiany przyczepności i znakomicie tuszuje nadwagę. Nissan GT-R wyciska przecież na wadze 1752 kg. Do tego elektronika świetnie trzyma w ryzach potężną moc. Dodaję gazu, a przeciążenia zaczynają oszukiwać impulsy elektryczne układu nerwowego. Objawia się to tym, że na ułamki sekund tracę orientację. Niewiele samochodów potrafi dostarczyć tak intensywnych wrażeń. Ale uważajcie, bo od tak mocnych doznań można się uzależnić.
Nissan GT-R - nasza opinia
Brakuje tylko bliskości. Czuję, że kieruję maszyną, a nie delektuję się autem, które jest dopasowane do człowieka jak dobrze skrojone rękawiczki. Niemniej jednak, właściwie obsługując Nissana GT-R, możesz upokorzyć niejedno superauto z tradycjami, kosmiczną aparycją i nobliwym logo na masce.
Nissan GT-R - dane techniczne
Silnik: typ/cylindry/zawory | benz. V6 turbo |
Pojemność | 3799 cm3 |
Moc maksymalna | 570 KM/6800 obr./min. |
Maks. moment obrotowy | 637 Nm/3300-5800 obr./min. |
Napęd | 44/skrzynia dwusprzęgłowa 8b. |
Prędkość maksymalna | 315 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | b.d. |
Długość/szerokość/wysokość | 4710/1895/1370 mm |
Bagażnik | 315 l |
Masa własna | 1752 kg |
Cena | od 499 900 zł |
A przy tym zapewnia przyczepność gekona nawet na mokrej nawierzchni. Do odrzutowych przeciążeń zwykły człowiek nie jest przyzwyczajony.
Wnętrze wersji Prestige jest wykończone miękką i pachnącą skórą. W ofercie są również jeszcze bardziej sportowe odmiany Black Edition i Track Edition.
GT-R pod wyścigową powłoką skrzętnie skrywa naturę samochodu rajdowego. To zabawka dla profesjonalistów, więc potrzeba czasu i umiejętności, żeby zaznać szalonych chwil za jej kierownicą.
Ale kiedy tylko dociśniesz gaz do oporu, w ułamku sekundy zapomnisz o słabostkach. Więcej – zapomnisz nawet, jak się nazywasz, bo cała pamięć operacyjna jest zaangażowana w kontrolę maszyny, która zadaje ciosy z siłą i szybkością pięści Mike’a Tysona.
Mamy wrażenie, że logo GT-R jest tak silne, że funkcjonuje już jako znak niezależnej marki.
Czuję, że kieruję maszyną, a nie delektuję się autem, które jest dopasowane do człowieka jak dobrze skrojone rękawiczki. Niemniej jednak, właściwie obsługując Nissana GT-R, możesz upokorzyć niejedno superauto z tradycjami, kosmiczną aparycją i nobliwym logo na masce.
Usztywniono karoserię, szczególnie w okolicach słupków A i C, oraz mocowania elementów zawieszenia, co w połączeniu z lżejszymi kołami i skuteczniejszymi amortyzatorami poprawia komfort podróży i precyzję prowadzenia.
Mimo napędu na cztery koła Nissan GT-R układa się w zakrętach z przyjemną tendencją do nadsterowności.
Pojawiły się nowe fotele, deska rozdzielcza i multimedia. Z zewnątrz zmieniono: zderzaki, maskę, grill, progi oraz dyfuzor. Teraz GT-R generuje więcej siły docisku i lepiej chłodzi układ napędowy przy zachowaniu tego samego oporu aerodynamicznego.
Nissan potrafi rozpędzić się do „setki” w czasie krótszym niż 3 sekundy, a to pozwala mu w sprincie rywalizować z najszybszymi samochodami na Ziemi. W oficjalnych danych wersji po „lifcie” nie podano jednak czasu przyspieszenia do „setki”.
ani wytaczają zwykle swój koronny argument, że jest o połowę tańszy od aut, z którymi konkuruje pod względem osiągów.
Tylko cztery osoby na świecie mają certyfikat upoważniający do montowania silników GT-R:
Takumi Kurosawa, Izumi Shioya, Nobumitsu Gozu i Tsunemi Ooyama.
Wsiadam do najnowszej odsłony GT-R i nieco dziwi mnie tak duża i oddana grupa zwolenników tego samochodu, która w sieci zawsze reaguje, gdy ktoś próbuje krytykować „Godzillę”. F
Pomimo zmian wciąż można ponarzekać na: wykończenie wnętrza, brak informacji z układu kierowniczego, nadwrażliwość na koleiny, zgrzyty z układu napędowego czy gang silnika.
Jeśli byłoby to Porsche lub Ferrari, to z pewnością po 9 latach produkcji ujrzelibyśmy nową generację. W zamian za to Nissan, jak podkreśla, serwuje GT-R najbardziej zaawansowany lifting w swojej historii. Rzeczywiście, zmian jest dużo i dotyczą dokładnie tych elementów, które wymagały odświeżenia.
Wnętrze wersji Prestige jest wykończone miękką i pachnącą skórą. W ofercie są również jeszcze bardziej sportowe odmiany Black Edition i Track Edition.