Trzeba przyznać, że projektanci Toyoty wykazali się dużą odwagą podczas odnawiania Aurisa obecnej generacji. Przecież do tej pory byli bardzo zachowawczy, jeśli chodzi o ustalanie stylistyki nadwozia czy wnętrza tego modelu. Dzięki zmianom wprowadzonym w dolnej części przedniego zderzaka oraz bardziej muskularnemu zderzakowi z tyłu, a także innym światłom samochód wygląda bardziej zadziornie. Poza tym pozwala mu to wyróżniać się z tłumu innych pojazdów.
Jeszcze bardziej cieszą zmiany wprowadzone we wnętrzu samochodu. To prawda, że do tej pory trudno było zarzucić Aurisowi cokolwiek pod względem ergonomii obsługi czy komfortu podróżowania, ale za to wygląd deski rozdzielczej był – delikatnie mówiąc – nieciekawy. Teraz kokpit prezentuje się wyjątkowo nowocześnie. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że dzięki efektownemu 7-calowemu wyświetlaczowi na środkowej konsoli japoński kompakt wyprzedził konkurentów pod względem stylistyki tej części auta.
A to nie koniec dobrych wiadomości. Okazało się bowiem, że nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń także do sposobu obsługi ekranu. Wszystkie ikony są duże, zatem trafienie w nie podczas prowadzenia pojazdu nie sprawia kłopotów. Poza tym wystarczy lekko je dotknąć, żeby zadziałały. W dalszym ciągu powody do zadowolenia dają odpowiednio wyprofilowane siedzenia, ponieważ nawet po dłuższej podróży nie odczuwa się zmęczenia.
Poza tym – podobnie jak w poprzedniku – cieszy wygodna pozycja za kierownicą. Pod względem przestronności też jest dobrze, choć trzeba przyznać, że konkurenci potrafią być lepsi – dotyczy to przede wszystkim ilości miejsca na nogi pasażerów w tylnym rzędzie siedzeń.
Pojemność bagażnika (360 l) również nie przynosi autu wstydu, ale musimy pamiętać, że nie jest to rekordowa wartość na tle innych kompaktowych hatchbacków. Natomiast duży minus należy się Aurisowi za widoczność do tyłu. To prawda, że obserwowanie sytuacji za samochodem dzięki dużym zewnętrznym lusterkom nie sprawia kłopotu, ale już w wewnętrznym widać niewiele – odpowiada za to nieduża szyba w klapie bagażnika.
Oprócz udanego designu zauważalną zmianą na plus jest nowość w postaci doładowanego benzynowego silnika o mocy 112 KM. Wprawdzie ta jednostka nie zachwyci kierowców, którzy lubią jako pierwsi startować spod każdych świateł, jednak jej dynamika w zupełności wystarczy do sprawnego podróżowania po mieście oraz na trasie. W końcu „setkę” uzyskuje się już po 10,1 s.
Cieszą również równomierne rozwijanie mocy w całym zakresie prędkości obrotowych oraz cicha praca silnika także wtedy, gdy podróżuje się z dużą szybkością. Pozytywnie oceniliśmy ponadto zużycie paliwa. Wprawdzie jest ono o półtora litra wyższe od tego, co podaje producent, ale spalanie w mieście na poziomie 7 l/100 km to mimo wszystko dobry wynik.
Podczas testu przekonaliśmy się, że mocnym punktem Aurisa po odnowieniu jest 6-biegowa skrzynia. Wszystkie przełożenia włącza się z wyjątkową lekkością i co istotne – nawet podczas szybkiego przełączania nie dochodzi do haczenia dźwigni, która porusza się po krótkich drogach. A skoro o drogach mowa, to warto także docenić wysiłki fachowców od układu jezdnego. Został on tak dopracowany, że bez kłopotu tłumi wszystkie napotkane wyboje. Poza tym w trakcie pokonywania nierówności elementy zawieszenia cicho pracują.
Jednak to jeszcze nie wszystko. Obecnie podwozie Aurisa pozwala na dynamiczną jazdę po zakrętach. Auto pokonuje je z dużą zwinnością, a przy tym nadwozie nie przechyla się nadmiernie. W opanowaniu pojazdu na krętych odcinkach pomaga dodatkowo precyzyjny układ kierowniczy.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że za Aurisa z nowym doładowanym benzyniakiem pod maską trzeba zapłacić minimum 72 900 zł (wersja Premium). Tymczasem testowana przez nas odmiana Comfort oznacza wydatek co najmniej 77 400 zł, a po doposażeniu cena dochodzi do niemal 100 000 zł – drogo jak na kompaktowy hatchback.
Na pocieszenie pozostaje to, że konkurenci wcale nie są tańsi. Mazdę 3 (hatchback) ze 120-konnym benzyniakiem w bazowej wersji SkyMOTION można kupić za tyle samo, co Aurisa, czyli 72 900 zł, natomiast VW Golf 1.4 TSI o mocy 122 KM w wersji Comfortline (5-drzwiowy) jest droższy, bo kosztuje 73 690 zł.
Toyota Auris 1.2 T - nasza opinia
Dopracowany i to niemal pod każdym względem. Nareszcie Auris stał się samochodem, który daje radość z prowadzenia. Wyjątkowo podoba mi się teraz kokpit samochodu. Nowocześnie wygląda, a przy tym ma w sobie nutę szlachetności. Świetnym pomysłem było również wprowadzenie do palety doładowanego benzyniaka.
Toyota Auris 1.2 T dane techniczne
Silnik: typ/cylindry/zawory | t.benz./R4/16 |
Ustawienie silnika | poprzecznie z przodu |
Zasilanie | wtrysk bezpośredni |
Pojemność skokowa (cm3) | 1197 |
Moc maksymalna (KM/obr./min) | 116/5200 |
Maks. mom. obr. (Nm/obr./min) | 185/1500 |
Skrzynia biegów | man. 6 |
Napęd | przedni |
Hamulce (przód/tył) | tw/t |
Opony testowanego auta | 205/55 R 16 |
Masa własna/ładowność (kg) | 1190/630 |
Pojemność bagażnika (l) | 360-600 |
Pojemność zbiornika paliwa (l) | 50 |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 10,1 s |
Prędkość maksymalna | 190 km/h |
Spalanie w mieście | 5,5 l/100 km |
Spalanie poza miastem | 4,1 l/100 km |
Spalanie średnie | 4,6 l/100 km |
Teoretyczny zasięg | 910 km |