W przypadku Forda B-Max polski importer Fordów zadziałał niekonwencjonalnie. Auto po raz pierwszy pokazano podczas targów motoryzacyjnych w Poznaniu w maju br., czyli na pół roku przed pojawieniem się go u dilerów. Wtedy też ogłoszono ceny i... zaproszono klientów do składania zamówień. Ford chciał w ten sposób sprawdzić, ile osób zdecyduje się na kupno nietypowego auta „z obrazka”. Zaryzykowało blisko 100 klientów, którzy złożyli zamówienie, wpłacili zaliczkę i cierpliwie czekali. Dopiero teraz mogą w rzeczywistości obejrzeć, co kupili.
Nietypowo, ale wygodnie
Nie powinni być zawiedzeni. Ford B-Max to z zewnątrz typowy Ford, nawiązujący stylistyką do pozostałych modeli tej marki (szczególnie do C-Maxa). Wyróżnia go jednak to, że nie ma środkowego słupka. To rozwiązanie powoduje, że po otwarciu przednich (konwencjonalnych) i tylnych (przesuwanych) drzwi dostęp do wnętrza Forda B-Maxa staje się maksymalnie ułatwiony i niczym nieskrępowany. Szerokość otworu, jaki powstaje po otwarciu obu par drzwi, wynosi 1,5 metra! To pozwala nie tylko wygodnie zajmować miejsca na przednich fotelach i na kanapie (także osobom starszym i niepełnosprawnym), ale też bez kłopotu zamocować fotelik dla dziecka czy włożyć do Forda B-Maxa duży pakunek.
Przy stosunkowo niewielkich wymiarach (dł. 4,08 m, szer. 1,75 m, wys. 1,60 m) auto jest zaskakująco przestronne i pakowne. Po złożeniu oparć przedniego fotela i kanapy we wnętrzu można zmieścić przedmiot o długości 2,35 m. Sprawdziliśmy to podczas naszego testu, wożąc długą, składaną drabinę, która wcześniejz trudem mieściła się w aucie o numer większym.
A jak czują się pasażerowie, kiedy już wygodnie zasiądą w Fordzie B-Maxie? Cztery osoby, nawet wysokiego wzrostu, nie będą narzekać – miejsca na nogi i nad głowami, zarówno z przodu, jak i z tyłu, jest wystarczająco. Piąty pasażer, na środku kanapy, nie będzie zadowolony, musi bowiem podróżować ściśnięty jak śledź w beczce. Fotele są wygodne i sprężyste, podobnie jak zawieszenie auta. Kierowca i pasażerowie mają zapewnioną dobrą widoczność we wszystkich kierunkach, a dodatkowe otwierane lusterko sferyczne pod sufitem pozwala kierowcy kontrolować, co dzieje się na tylnej kanapie (szczególnie ważne podczas przewożenia dzieci).
Kierownica jest regulowana w dwóch płaszczyznach, fotel ma regulację pionową – każdy znajdzie optymalne ustawienie. Panel środkowy na pierwszy rzut oka wydaje się przeładowany przyciskami – głównie do sterowania radiem. Ale ich obsługa nie jest kłopotliwa, podobnie jak położonego niżej panelu nawiewów i klimatyzacji(w wersji podstawowej – opcjonalnej, w Titanium – elektronicznej). Na środku deski rozdzielczej, we wnęce, umieszczono mały ekran do wyświetlania informacji o wybranej stacji radiowej lub – gdy jest – nawigacji. Ekran jest malutki, sieci ulic na nim nie dojrzymy, ale podstawowe komunikaty typu: „w prawo”, „w lewo”, „jedź prosto” są czytelne.
Czy taka konstrukcja drzwi jest bezpieczna?
To pytanie nurtuje wszystkich, którzy mieli okazję zobaczyć nietypowe drzwi B-Maxa. Przecież brak słupka B musi osłabiać konstrukcję auta. Byłaby to prawda, gdyby słupka w ogóle nie było. Oryginalność pomysłu polega na tym, że środkowy słupek powstaje po zamknięciu drzwi (tworzą go ramy przednich i tylnych drzwi mocno zakotwiczone w progu i pod dachem).
Tylne drzwi otwierają się lekko, do ich przesuwania wystarczy minimalna siła. Jedyne, co może przeszkadzać, to kable w karbowanej plastikowej rurce przesuwające się przy progu. Gdy się zagapimy, można o nie zaczepić stopą. Bezpieczeństwo B-Maxa potwierdziły niedawne crashtesty wykonane przez Euro NCAP. Auto otrzymało maksymalną notę 5 gwiazdek i wyjątkowo dobrze zniosło uderzenie boczne.
90 koni pod maską
W testowanym egzemplarzu zamontowano silnik benzynowy 1.4 o mocy 90 KM. Nie jest to cud techniki – do „setki” przyspiesza w prawie 14 sekund (jest wtedy dość głośny) – ale w mieście się sprawdza. Spalanie w cyklu miejskim (prawie 8 l/100 km) – za wysokie. Znacznie lepszy (ale i droższy) jest nowoczesny litrowy trzycylindrowiec EcoBoost o mocy 100 lub 120 KM.
Fordem B-Maxem łatwo się manewruje (dzięki elektrycznemu układowi wspomagania) na zatłoczonych ulicach, także prowadzenie poza miastem jest bezproblemowe. Prowadzenie na zakrętach – stabilne. Komplet pasażerów i bagaże nie pogarszają zachowania auta na drodze.
Silnik benzynowy o mocy 90 KM będzie przydatny bardziej do jazdy miejskiej niż w dalekiej trasie. Raczej dla kierowców o spokojnym stylu prowadzenia.
Miejsca na nogi i nad głowami będzie wystarczająco dużo zarówno na przednich fotelach, jak i na kanapie.
Bagażnik o regularnych kształtach i płaskiej podłodze – po złożeniu oparć przednich foteli. Zaleta – podwójna podłoga.
Bryła karoserii Forda B-Maxa podobna do C-Maxa. Przesuwane tylne drzwi po obu stronach.
Nietypowy mały van z dużym, łatwo dostępnym wnętrzem. Będą z niego zadowoleni zarówno młodzi rodzice przewożący dziecko w foteliku, jak też starsze osoby, mające często problemy z wsiadaniem do auta.
Dość sprężyste zawieszenie, podobnie jak fotele. Drobne nierówności nawierzchni słychać we wnętrzu, większe – czuć, drgania przenoszą się do kabiny.
Półtora metra – taką szerokość mamy do dyspozycji po otwarciu przednich i odsunięciu tylnych drzwi.
Panel środkowy zgodnie z panującą modą polakierowano na czarno. Poduszka kolanowa – w serii.