Różne są wersje Californii. Można mieć taką, która obok miejsc noclegowych ma na pokładzie kuchnię, zestaw szafek, a nawet prosty prysznic. Zabudowa sprawia jednak, że auto staje się kamperem, którego wykorzystanie do celów innych niż wakacyjny wyjazd staje pod znakiem zapytania. Jeśli samochód ma być uniwersalny trzeba sięgnąć po wóz taki, jak Volkswagen California Beach – bez zabudowy, ale za to z wygodnymi miejscami do leżenia, rozwijanym daszkiem oraz turystycznymi fotelami i stolikiem. A kuchnia? Cóż, można zapakować butlę i palniki. Wyjdzie na to samo.
Volkswagen California Beach – po pierwsze samochód
Najpierw potraktujmy Californię jako codzienny samochód. Fakt, że po mieście – tak na co dzień – nie jeździ się nim zbyt dobrze. To jednak średniej wielkości dostawczak o długości prawie pięciu metrów, z dość szerokim nadwoziem. W dużej metropolii nie da się nim łatwo zaparkować, to rzecz pewna. Nie można też wjeżdżać bezmyślnie do podziemnych garaży, np. tych w pobliżu centrów handlowych. Trzeba spojrzeć na znaki, na których musimy mieć „dwójkę” z przodu. Poniże dwóch metrów? Nie wjedziemy.
To jednak problem z każdym samochodem zbudowanym na bazie aut dostawczych. To nie tylko VW California, ale też wszelkiej maści VW Transportery, Fordy Transity, Mercedesy Vito, czy też podobne auta innych marek, jak Fiat, Renault, czy też Citroen. Takie vany są wygodne, przestronne, idealne dla rodziny, ale na co dzień – niezbyt praktyczne.
Volkswagen ma jednak bardzo ważną zaletę: to doskonałe auto do jeżdżenia. W testowanej wersji pod maską miał on silnik 2.0 TDI o mocy 150 KM. Niewiele? Owszem. Ale taka moc wystarczy, by napędzać ponad 2-tonowy samochód. Owszem, przyspieszenie nie wciska w oparcie fotela, ale to przecież nie jest GTI. Za to prowadzenie jest bez zarzutu. Californią kieruje się jak osobowym kombi albo niedużym minivanem, a dwusprzęgłowa, automatyczna skrzynia DSG działa jak marzenie. Doskonała technika to jej ważna zaleta w porównaniu z dużymi kamperami z zabudową zrobioną na podwoziu większego pojazdu dostawczego.
Volkswagen California Beach – prawie jak auto kompaktowe
Drugi atut Californii to jej wyposażenie. W tym momencie nie chodzi przy tym dodatki kempingowe, lecz te wpływające na komfort i bezpieczeństwo. Kupując Californię możemy zażyczyć sobie elektrycznie zamykaną pokrywę bagażnika, trójstrefową, elektronicznie sterowaną klimatyzację, kamerę ułatwiającą parkowanie oraz – oczywiście – niezłą nawigację z pokładowym WiFi. A bezpieczeństwo? Tu też lista jest długa i obejmuje tempomat z radarem, system ostrzegania o opuszczaniu pasa ruchu, czy też układ automatycznego, awaryjnego hamowania w przypadku wykrycia możliwości uderzenia w inny pojazd lub przeszkodę.
Co więcej, pod adresem tych elementów wyposażenia trudno mieć istotne zastrzeżenia. Klimatyzacja działa skutecznie, choć trzeba dodać, że w testowym samochodzie zainstalowano jej elektronicznie sterowaną wersję wymagającą dopłaty. Również pokładowy sprzęt multimedialny nie budzi zastrzeżeń. Sterowanie nim jest proste, układ menu intuicyjny, a szybkość działania – w normie. Mapy mogłyby wprawdzie odświeżać się szybciej, ale cóż – to w końcu wóz dostawczy, a nie luksusowy Tiguan.
Volkswagen California Beach – to co najważniejsze
Przejdźmy teraz do turystycznych walorów Californii. Przyznajmy uczciwie, nie są one szczególnie ekscytujące. Jeśli ktoś poszukuje bardziej zaawansowanego kampera, weźmie pewnie samochód z kuchenną zabudową. Tyle że California Beach – bez szafek, lodówki, kuchenki i zlewu – jest bardziej uniwersalna. Można nią z powodzeniem jeździć na co dzień, używając jako vana. A w wakacje?
Podczas urlopu lub w weekend możemy po prostu zaoszczędzić na noclegach. Jeśli znajdziemy miejsce odpowiednie na kemping wystarczy przesunąć i rozłożyć tylną kanapę, położyć gąbkowy materac i już – w kabinie mamy wygodne łóżko o rozmiarach 200 na 140 cm. W sam raz dla dwóch osób. A jeśli podróżujemy we czwórkę? Nie ma problemy. Wystarczy unieść dach rozstawiając swoisty namiot. W ten sposób zyskujemy dodatkową przestrzeń do spania o rozmiarach 200 na 120 cm. Ciaśniej, ale to może nawet lepiej, bo na górze w wietrzne i/lub chłodne dni nie będzie zbyt przytulnie. Ogrzewanie postojowe nie jest na tyle wydajne, by skutecznie dogrzać górne miejsce do spania.
Volkswagen California Beach – prostota i funkcjonalność
Na uwagę zasługuje też fakt, że przearanżowanie kabiny z busiku na sypialnie zajmuje dosłownie dwie-trzy minuty. Podobnie jest w przypadku podniesienia dachu. To czynność tak prosta jak przygotowanie wody gazowanej z sokiem malinowym. Trwa sekundy. I na tym nie koniec, bo California Beach kryje jeszcze przyjemne niespodzianki. Miły zaskoczeniem numer jeden jest rozwijany daszek. Zauważyliście dziwną listwę biegnącą wzdłuż dachu? Tak, tak. Wystarczy zamontować korbkę, by po chwili mieć praktyczną wiatę chroniącą przed słońcem lub słotą.
Ale, ale! Mamy siedzieć na trawie? Nic z tych rzeczy. W Californii sprytnie ukryto rozkładany stolik i dwa turystyczne fotele. Brawo! Jest też bagażnik na rowery. Wystarczy go rozłożyć i przypomoca nasze jednoślady. To kolejne wygodne i funkcjonalne rozwiązanie.
Volkswagen California Beach – czy warto?
Jedno jest pewne – California Beach to nie jest tani samochód. Wersja ze 150-konnym dieslem, jak nasza, kosztuje minimum 175 tys. zł, a wymienione wcześniej elementy wyposażenia dodatkowego windują tę cenę do sum grubo przekraczających 200 tys. zł. Za te pieniądze można mieć już przyzwoitego kampera z profesjonalną zabudową. Tyle że California Beach wygrywa po pierwsze uniwersalnością (może pełnić rolę zwykłego vana, a nawet dostawczaka), po drugie zaś sposobem, w jaki się ją prowadzi. Podsumowując: jeśli szukamy specjalizowanego kampera, bierzmy wóz z zabudową. Ale jeśli ważniejsza jest uniwersalność – nie ma nic lepszego nić California Beach. Aha, jest jednak jej konkurent – to Vito Marco Polo.
Dane techniczne Volkswagen California Beach 2.0 TDI 150 KM
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | 1968 cm3, R4, turbodiesel |
Moc | 150 KM przy 3250 obr./min |
Moment obrotowy | 340 Nm przy 1500-3000 obr./min |
Skrzynia biegów i napęd | 7-biegowy automat, napęd na przód |
Prędkość maksymalna | 181 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 13 s |
Średnie zużycie paliwa | 6,2 l/100 km (producent) |
Masa własna | 2304 kg |
Cena | od 175 tys. zł |