Jeśli oferowane obecnie pojazdy na prąd wydają się wam za bardzo „odjechane” lub nazbyt spartańskie, to wykażcie się odrobiną cierpliwości: nadjeżdża e-Golf, auto pozbawione większości wad typowych dla samochodów z bateriami.
Detale, które mają odróżniać e-Golfa od wersji spalinowej (inne światła do jazdy dziennej, mniej wlotów powietrza itp.), będą rozpoznawalne tylko dla fana, a być może nawet fanatyka marki. Wsiadasz do środka i jesteś w zwykłym Golfie – ta sama deska rozdzielcza, kierownica, fotele, nawigacja, lewarek trybów przekładni DSG...
W tym miejscu jednak zwraca uwagę tryb „B”, który sugeruje, że to nie jest zwykły Golf, a dźwignia nie steruje skrzynią automatyczną, tylko czymś innym. Wybierasz „R” – cofasz, wybierasz „D” – jedziesz do przodu. Niczego nie musisz się uczyć – ergonomia Golfa jest wzorowa, wszystko się rozumie bez instrukcji. Auto rozpędza się niemal bezgłośnie, co nie znaczy, że wewnątrz panuje absolutna cisza – słychać szum opon i powietrza.
Sam silnik e-Golfa jest cichy na tle rywali, charakterystyczny dźwięk „rozpędzającego się tramwaju” stłumiono do minimum. Silnik elektryczny zapewnia od startu 270 Nm momentu obrotowego i – trzeba to jasno powiedzieć – pojazdom, których jednostki spalinowe też mają 270 Nm maksymalnego momentu obrotowego, w sprincie spod świateł e-Golf nie daje szans. A wszystko to we względnej ciszy i z niedostępną dla jednostek spalinowych płynnością.
Nie ma tu skrzyni biegów – jest jedno przełożenie, działające od zera do prędkości maksymalnej. Niezwykle płynnie działa też automatyczny hamulec, utrzymujący auto w bezruchu na światłach. Wystarczy musnąć pedał gazu, żeby samochód łagodnie ruszył – to wielka przewaga nad stosowanymi powszechnie systemami start-stop.
Pojazd warto pochwalić i za to, że udało się zachować bagażnik – jest on zmniejszony względem wersji spalinowej zaledwie o 37 l. Słaby punkt Golfa? Energooszczędne opony – podczas deszczu pojawiają się duże kłopoty z trakcją i uślizgi na zakrętach. Chyba toś przesadził z ekologią!
W zwykłym trybie jazdy odjęcie gazu powoduje, że auto luźno się toczy, dotknięcie pedału uruchamia hamulec elektryczny. Hamulec hydrauliczny zaczyna pracować dopiero w razie silnego nacisku – lepiej tego unikać, żeby nie tracić energii.
Volkswagen E-Golf zużywa w praktyce 15-16 kWh/100 km, co kosztuje ok. 9-9,50 zł/100 km. W trakcie jazdy można w każdej chwili włączyć tryb „B”, w którym samo odjęcie gazu rozpoczyna hamowanie silnikiem. Golf sprawdzi się, jeśli z domu do pracy macie do 50 km. Realny zasięg auta to 130 km. Samochód trafi do sprzedaży we wrześniu. Można spodziewać się ceny na poziomie 140 000 zł za podstawową, ale i tak bogatą wersję.
Volkswagen e-Golf - nasza opinia
Owszem, tak jak każde auto na prąd, Volkswagen e-Golf ma mały zasięg i większość czasu spędza przy gniazdku. Z pewnością będzie też jedną z droższych wersji Golfa. W zamian dostaniecie jednak niespotykany w innych kompaktach komfort jazdy w miejskich warunkach i niskie koszty eksploatacji. Moim zdaniem to pierwszy „normalny” samochód na baterie, który mimo wciąż wysokiej ceny jest czymś więcej niż tylko narzędziem „ekolansu”.