Nadwozie/jakość.
Volvo znane jest z przyjaznych dla użytkownika rozwiązań. Co ciekawe, są to zarówno proste udogodnienia, jak i zaawansowane systemy elektroniczne. Przykłady?
Po położeniu tylnej kanapy otrzymujemy płaską powierzchnię (pod którą znajdują się schowki na drobiazgi), a przestrzeń bagażowa jest oddzielona od pasażerskiej kratką, którą jednym ruchem ręki (dzięki sprężynom gazowym) można złożyć pod dach, gdy przewozimy coś większego.
Opcjonalny system BLIS ostrzega nas lampkami przy lusterkach zewnętrznych, że w tzw. martwym polu znajduje się obiekt. A co nam się nie podobało? Wyprofilowanie tylnej kanapy sugeruje przeznaczenie tylko dla 2 osób, więc gdy jedziemy z kompletem pasażerów z tyłu, nie jest zbyt wygodnie. Za to duży plus za wykończenie wnętrza.
Układ napędowy/osiągi
Po blisko 240-konnym silniku spodziewaliśmy się nieco więcej. Auto bardzo płynnie przyspiesza, jest ciche itd., ale po prostu nie czuć tej mocy pod nogą. Poza tym za dobre maniery przyjdzie nam słono zapłacić na stacji benzynowej. Przy delikatnej jeździe miejskiej średnie spalanie pokazywane na wyświetlaczu rzadko spadało poniżej 17 l.
Układ jezdny/komfort
Obok nadwozia najmocniejszą stroną testowego Volvo jest zawieszenie. Wyposażony w opcjonalny układ FOUR-C testowy egzemplarz dopasowywał twardość resorowania do zachcianek kierowcy.
Na zniszczonych nawierzchniach nierówności prawie nie docierały do wnętrza (tryb Comfort), a na dobrych drogach (w trybie Sport) czuć było niemalże leżące na drodze... liście! Brawo! Dzięki elektronicznemu sterowaniu napędem wszystkich kół oraz DSTC (ESP w Volvo) nie zaskoczy nas żaden manewr na mokrej nawierzchni.
Koszty/bezpieczeństwo
Obowiązkowy dziś zestaw poduszek (6 szt.), wzmocnień i napęd 4x4 wspomagany elektroniką spowodowały, że Volvo nadal jest jednym z bezpieczniejszych aut na rynku, zarówno pod względem bezpieczeństwa biernego jak i czynnego. To wszystko oraz prestiż szwedzkiej marki sprawiają, że cena nie może być niska.