Już sam wygląd auta świadczy wymownie o dużej mocy: światła LED-owe (nawet w oświetleniu tablicy rejestracyjnej), liczne spoilery, przyciemnione szyby i tylne lampy, a do tego chromowane końcówki wydechu i 18-calowe alufelgi. We wnętrzu sportowych akcentów jest mniej, ale i tu wyraźnie czuć wyścigowego ducha. Kierowca siedzi nisko w mocno opinających ciało kubełkowych fotelach, dzierży w dłoniach grubą kierownicę (szkoda, że spłaszczoną u dołu)i ma przed sobą zegary z niebieskimi wskazówkami.
Po przekręceniu kluczyka jednostka ryknęła gardłowym basem. Cztery cylindry w połączeniu z turbo i wtryskiem bezpośrednim, za chwilę pokażą na co je stać. Trzy kliknięcia i dźwignia biegów trafia w pozycję D. Nie ma na co czekać – przesuwamy ją jednak na pozycję S. Kierownica wyprostowana, pedał w podłogę i startujemy. Wskazówka obrotomierza mknie błyskawicznie w kierunku czerwonego pola, by po szybkiej zmianie biegów za chwilę pokonać tę samą drogę. „Setkę” przekraczamy po 5,8 s, podczas których nastrój kierowcy przechodzi z lekkiego strachu w stan maksymalnej euforii.
Przed nami ostry zakręt, noga ląduje na pedale hamulca. Auto błyskawicznie zwalnia, gwałtowny skręt kierownicą i wyczuwamy, że Scirocco może znacznie więcej, niż nam się wydaje. Noga znowu na gazie, DSG błyskawicznie redukuje biegi i pojazd wystrzeliwuje do przodu. Kolejny zakręt pokonujemy z wyższą prędkością niż zazwyczaj. Scirocco trzyma się drogi jak przyklejone, a z opon dochodzi tylko ciuchutkie popiskiwanie. Chcemy jeszcze więcej i szybciej...
CENA: VW Scirooco R 2.0 TSI/265 KM - 127 990 zł