- Mimo sporych rozmiarów bardzo łatwo porusza się nią w mieście
- Parkowanie Toyotą należy do przyjemności
- Szkoda tylko, że tak mało w tej Toyocie Toyoty
Czy pojazd dostawczy nadaje się do miejskiej eksploatacji? Postanowiliśmy sprawdzić, czy długodystansowy Proace spisze się w takiej roli? Okazało się, że bardzo łatwo jest poruszać się nim po zatłoczonym mieście.
Naturalizowane dostawczaki dzielnie pełnią funkcje taksówek i limuzyn hotelowych w dużych miastach. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego ich kierowcy nie są zestresowani jak ci z autobusów miejskich. Dzięki naszej długodystansowej Toyocie miałem okazję sprawdzić, jak to jest. Plan był co prawda inny, bo auto wraz z rowerami miało przemieścić się w weekend na drugi kraniec Polski, ale przyczyny losowe sprawiły, że tak się nie stało. Miałem więc niemiejskie auto na cały weekend w Warszawie. Nie chodzi nawet o to, że mam jakieś stresy związane z większymi dostawczakami, bo wiem, że są one na tyle nowoczesne, że jazda nimi nie nastręcza żadnych trudności, no ale nie w zatłoczonym mieście przecież.
Toyota Proace Verso - lekcja pierwsza parkowanie
Sąsiad ma podobne auto, czyli Peugeota Experta poprzedniej generacji (a na najnowszej powstaje przecież Toyota Proace). Jest on tylko minimalnie mniejszy od naszej Toyoty, ale nie zauważyłem, aby narzekał na problemy z parkowaniem pod blokiem tym autem. Podobnie jest z Proace – wydaje się, że ten model nigdzie się nie zmieści, a w praktyce da się nim zaparkować na większości zwykłych miejsc parkingowych. Nie zależnie od tego, czy na ciasnym parkingu między autami, czy wzdłuż drogi (w tym drugim wypadku trzeba jedynie uwzględnić długość pojazdu), ale to i tak nie jest przecież najdłuższa odmiana modelu. Duże lusterka, dobra widoczność i dość regularne kształty pojazdu sprawiają, że nie ma właściwie żadnych problemów z parkowaniem. Do tego, zupełnie nie jak w aucie dostawczym mamy tylną szybę i jakąś tam widoczność w wewnętrznym lusterku. Zastrzeżenia mam jednak do kamery cofania, którą „przycina” i czasem przekazuje nie do końca prawdziwe obrazy. Denerwujący jest także system start&stop, który przy parkowaniu cały czas wyłącza auto. Można go oczywiście dezaktywować, ale nie ma pamięci. W tym miejscu wyrażę swój wielki żal – szkoda, że w projekcie auta dostawczego PSA i Toyoty nie ma już Fiata (był zamiast Toyoty w poprzedniej generacji trojaczków). Fiat bowiem, chyba jako jedyny na rynku oferuje obecnie modele z pamięcią, w których po wyłączeniu systemu start&stop możemy o nim zapomnieć aż do odłączenia akumulatora pojazdu. Do tego Fiat daje przycisk, a PSA (a tutaj także Toyota) wymaga, aby dezaktywować system z poziomu ekranu dotykowego (na szczęście są to dwa kliknięcia).
Toyota Proace Verso - nie wolno śmiać się z pokrętła
Automatyczna skrzynia biegów, jak już zapewne wiecie, bo nie jest to przecież pierwszy odcinek naszego testu długodystansowego, sterowana jest przy pomocy pokrętła. Początkowo wywoływało one we mnie mieszane uczucia – brakowało mi wajchy i wyraźnego poczucie, że przełączam z D na R (przez N rzecz jasna). Tymczasem pokrętło, które nie wiem czemu kojarzy mi się z odkurzaczem, w praktyce jest całkiem praktyczne – co szczególnie podczas wspomnianego wyżej parkowania ma spore znaczenie . Sama skrzynia nieźle radzi sobie w mieście – biegi zmienia w swoim tempie, ale trudno mieć do niej jakieś większe zastrzeżenia. Podobnie jak i do dynamiki dwulitrowego diesla PSA, która w zupełności wystarczy do sprawnego przemieszczania się po Warszawie. Średnie spalanie w czasie takiego testu to nieco ponad 8 l ON na 100 km, co uznajemy za bardo dobry wynik. Ogromną zaletą pojazdu jest także sporej wielkości zbiornik paliwa, który pozwala na przejechanie wielu kilometrów i to nawet w ruchu miejskim – nam po zatankowaniu wskazywał zasięg 800 km. Jeśli miałbym mieć zastrzeżenia, to przede wszystkim do stylu, w jakim Proace pokonuje progi zwalniające (a tych w miastach nie brakuje). Tył przy braku obciążenia wyraźnie podskakuje. Generalnie jednak nie odczuwa się zbytnio, że mamy do czynienia z autem bądź co bądź dostawczym.
Toyota Proace Verso - poprawna kabina
Ośmioosobowa kabina Toyoty nadaje się właśnie idealnie do wożenia osób na krótkich dystansach w mieście. W takiej jak nasza długość wielkość kufra przy komplecie pasażerów jest niewielka, ale na kilka walizek wystarczy. Fajnym rozwiązaniem są boczne drzwi otwierane elektrycznie, które mają zdublowane przyciski w kabinie do obsługi, a do tego można je otwierać i zamykać przy pomocy klamek (zarówno zewnętrznych jak i wewnętrznych). Można je także otwierać i zamykać z pilota. Świetna zabawa dla dzieci, na szczęście „bezpiecznik” działa i szybko reaguje, gdy podczas zamykania w ich świetle znajdzie się człowiek. Niestety nawet podczas tak krótkiego, miejskiego testu okazało się, że drzwi potrafią się zaciąć (prawe) i trzeba je zamykać manualnie. Na szczęście po tej operacji szybko wróciły do normy. Fotele są w miarę wygodne, ale brak systemu chowania ich w podłodze oraz w sumie dość toporne działanie (przesuwanie, składanie) zdradza, że Proace jest naturalizowanym dostawczakiem. Oczywiście przyciemnione szyby, elektryczne boczne drzwi, skórzana tapicerka i osobna klimatyzacja dla tylnej części pasażerskiej, zdradzają, że mamy do czynienia z całkiem luksusowym pojazdem do wożenia paczek, no ale zawsze. Genów nie da się ukryć, chociaż przyznać trzeba, że producenci robią szpagat między autami dostawczymi a osobowymi coraz ładniej.
Toyota Proace Verso - a gdzie ta Toyota?
Ponieważ nie był to pierwszy pojazd z tej rodziny – wcześniej jeździłem dwoma Peugeotami (dostawczym Expertem i naturalizowanym Travellerem). Próbowałem znaleźć w testowym aucie coś z Toytoty. Wydaje mi się, że mi się udało – i są to nawet dwie rzeczy. Pierwsza to system bezkluczykowego dostępu, który bardzo przypomina mi ten stosowany np. w Toyocie CH-R (oczywiście w Citroenie oraz Peugeocie też występuje), drugi zaś... naklejka na tylnej szybie informująca o tym, że Toyota jest liderem niezawodności. Oczywiście jest jeszcze inny przód i kierownica z logiem Toyoty, ale to tyle. Proace jest poza tym 100-procentowym Citroeno-Peugeotem. Nie zrozumcie mnie źle, to obecnie jeden z najlepszych dostawczaków tej wielkości, chodzi mi tylko o to, że Toyota mogła dać coś więcej od siebie. Tym bardziej że na ulicy zaczepiali mnie ludzie, którzy dostawczą Toyotą byli mocno zainteresowani. Duże zdziwienie powodowała u nich informacja, że mają do czynienia z modelem, powstałym wspólnie z PSA. Na szczęście nie wszystkim to przeszkadza, bo Proace coraz więcej widać na ulicach i to nawet w wersjach blaszanych, ale i Verso da się znaleźć.