Można by krótko skwitować sprawę, że pieszy znalazł się w miejscu, w którym nie powinien był się znaleźć i sam jest sobie winien. Jednak ten wypadek obrazuje dużo poważniejszy problem, który został ostatnio ujawniony poprzez badania przeprowadzone przez Instytut Transportu Samochodowego. Badania te pokazały, że przeważająca większość pojazdów poruszających się po drogach ma nieprawidłowo ustawione światła. Skutkuje to zarówno oślepianiem innych kierowców, jak też - co ważniejsze - zbyt krótkim zasięgiem oświetlonej drogi przed pojazdem.

Przy prędkości 120 km/h, dozwolonej na drodze ekspresowej, droga zatrzymania pojazdu to ok. 140 m, z czego ok. 40 m to droga przejechana zanim kierowca zdąży zareagować Natomiast zasięg drogi oświetlanej światłami mijania dla dobrze ustawionych świateł o możliwie najlepszej wiązce światła rzadko osiąga odległość ok. 150 m. Wymagana przepisami eksploatacyjnymi, ale nie sprawdzana w praktyce, minimalna odległość to 40 m. Rzeczywiste najmniejsze odległości w świetle badań ITS to zaledwie 10-20 m dla znaczącego odsetka pojazdów w ruchu, choć większe odległości, rzędu 70 - 100 m też występują.

Dlaczego na mężczyznę najechało aż 5 pojazdów? Dokładną odpowiedź na to pytanie powinny dać szczegółowe analizy specjalistów od rekonstrukcji wypadków. Ale już teraz wydaje się oczywiste, że jadąc po zmroku większość kierowców nie dostosowuje prędkości do możliwości własnego wzroku i stanu reflektorów, lecz jedzie „na pamięć”, kierując się obserwacją tylnych świateł poprzedzającego pojazdu, oczywiście utrzymując podobną do poprzednika prędkość. Często jest ona o wiele za wysoka w stosunku do możliwości obserwacji drogi. Do tego trzeba dodać możliwość oślepiania przez nadjeżdżających z przeciwka co, nawet przy dobrych własnych światłach, ogranicza szanse dostrzeżenia w porę przeszkody.

Zwykle odległość od poprzedzającego pojazdu, zwłaszcza przy dużych prędkościach, jest zbyt mała, aby zareagować na obiekt, który może niespodziewanie pojawić się na drodze za poprzedzającym nas pojazdem. Np.nieodpowiedzialny pieszy, który postanowi przebiec drogę lub zwierzę, które - wiadomo - przepisów ruchu drogowego nie zna i nie respektuje. A przecież to, że pierwszy w ciągu pojazdów jadących jeden za drugim ma „pecha”, bo coś niespodziewanie przed nim się pojawi, nie usprawiedliwia w żadnym stopniu jadących za nim. Działa tu zasada prawdopodobieństwa. Jest ono bardzo małe, więc tego typu sytuacje nie są udziałem wielu kierowców. A ten, kogo to nie spotkało, nie zastanawia się nad tym, że może mu się przydarzyć.

Tego typu wypadki mają miejsce znacznie częściej na zwykłych drogach jednojezdniowych o dwóch kierunkach ruchu. Często z udziałem zwierząt, na obszarach, gdzie droga nie jest ogrodzona. Zwykle bierze w nich udział jeden, a rzadziej dwa pojazdy. Bywa, że w trakcie wyprzedzania, które jest w takiej sytuacji bardziej niebezpieczne niż za dnia. Oślepianie na takiej drodze przeszkadza bardziej, bo pojazdy jadą prawie naprzeciw siebie i mijają się w małej odległości. Szczególnie niebezpiecznie jest na zakrętach w lewo, gdyż asymetryczne światła oświetlają go znacznie słabiej, a światła pojazdu nadjeżdżającego z przeciwka oślepiają mocniej. I choć prędkości bywają nieco mniejsze to skutki wypadków, do których dochodzi w takich okolicznościach są także tragiczne.

Jeżeli jeździmy w nocy szybko i „na pamięć”, kierując się tylnymi światłami poprzedzających pojazdów to zamiast nowoczesnych reflektorów można w samochodach zainstalować latarnie ze świeczkami w środku, a efekty, zwłaszcza na drodze ekspresowej lub autostradzie, będą niezależne od zbyt małego zasięgu oświetlanej drogi i podobne jak w rosyjskiej ruletce. Któryś z kierowców jadących jeden za drugim będzie miał „pecha”, a pozostali będą mogli się cieszyć, że ich to nie spotkało. Co więcej takie słabe światła wystarczą by sygnalizować obecność pojazdu na drodze, a przy tym nie będą oślepiały.

Dlatego zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, kiedy dzień jest najkrótszy, a wyjazdów świątecznych i feryjnych dużo Instytut Transportu Samochodowego i „Inicjatywa na Rzecz Dobrych Świateł Samochodowych” apelują do kierowców aby, powymieniali przepalone żarówki, sprawdzili i prawidłowo ustawili światła, a przede wszystkim nie jechali po zmroku „na pamięć” za innym pojazdem, ale dostosowali prędkość do możliwości własnego wzroku i stanu reflektorów pojazdu, który zwykle jest zupełnie inny dla każdej pary: kierowca - pojazd.Więcej informacji o światłach samochodowych i wynikach badań na stronie www.swiatla.its.waw.pl

Tomasz Targosiński

Autor jest pracownikiem Instytutu Transportu Samochodowego w Warszawie, prowadzi badania na temat oświetlenia samochodowego