Zaprezentowane w 2001 r. BMW serii 7 E65 całkowicie zerwało z przeszłością. Zamiast smukłej limuzyny zobaczyliśmy przyciężkiego kloca, przyozdobionego dziwnymi detalami (np. „schodek” na klapie bagażnika). W Europie BMW serii 7 zaprojektowane przez Chrisa Bangle’a przyjęto chłodno, auto natomiast nieźle sprzedawało się w USA i Azji.
Mimo to BMW serii 7 zdobyło grono wiernych fanów, a teraz może mieć ich jeszcze więcej. Ceny kuszą: auto z początku produkcji kupicie za niecałe 30 tys. zł. Ale to kiepski pomysł – lepiej sięgnąć po mniej zajeżdżony i bardziej dopracowany model poliftingowy. Cena będzie odczuwalnie wyższa (od 50 tys. zł), ale za to wygląd jest mniej ekstrawagancki. W 2005 r. zmodyfikowano reflektory, grill i tylną część nadwozia.
Wygląd to jednak kwestia gustu, główny problem bawarskiej limuzyny leży gdzie indziej. Naprawy, wydatki na paliwo, ubezpieczenie, serwis – wszystko to przyprawi o ból głowy niejednego „bogacza”, który skuszony atrakcyjną ceną lekkomyślnie kupi BMW E65. Model ma kilka typowych przypadłości, które – zwłaszcza w starszych egzemplarzach – mogą okazać się gwoździem do trumny. Jeśli jednak wybierzecie zadbane auto z odpowiednim silnikiem, będziecie bardziej niż zadowoleni.
Wspaniały komfort jazdy (przestrzegamy jednak przed drogim w obsłudze pneumatycznym zawieszeniem), bogate wyposażenie, doskonałe materiały i niezwykle obszerna kabina – oto klasa wyższa pełną gębą. Zwłaszcza jeśli pod maską pracuje któryś z dużych silników benzynowych.
Tym, którzy nie muszą liczyć się z kosztami paliwa, polecamy wersję 750i (4.8 V8/376 KM) – pali niewiele więcej niż rzędowe „szóstki”, a jest znacznie żwawsza. Spośród diesli lepiej wybrać motor R6 (730d) – niższa awaryjność niż w V8 i znacznie lepszy dostęp do zamienników. Ośmiocylindrowe diesle są bardzo kosztowne w obsłudze!
Podsumowanie
Tak to często z niedrogimi limuzynami bywa: najpierw jest przyjemnie, a potem – kłopot. Unikajcie BMW serii 7 z niepewnego źródła. To luksusowa, ale i szybka droga do bankructwa.