W Europie Zachodniej nadejście czwartej generacji oznaczało dla klientów nie tylko wyraźny skok technologiczny, ale przede wszystkim cenowy, gdyż poprzedniczka była skalkulowana o wiele atrakcyjniej. Wielu z tych, którzy płacąc rozsądne pieniądze kupowali Mazdę dla jej wysokich wartości użytkowych, odeszło do konkurencji. Wielu także później tego żałowało, ponieważ Mazda 626 była dobrym zakupem i dotyczyło to również samochodów z drugiej ręki.

Pokoleniowej zmianie warty towarzyszyła wyraźna zmiana stylistyki. Próżno w nowym modelu szukać klasycznych, europejskich kształtów karoserii (przez niektórych określanych mianem pontonu) znanych z trzeciego wcielenia 626. Pierwszą odmianą był pięciodrzwiowy hatchback, który zaskoczył swym wyglądem w największym stopniu. Nie odnajdziemy w jego sylwetce ani jednej krawędzi. Standardem stały się zderzaki lakierowane w kolorze nadwozia, które niezwykle dyskretnie przydały temu samochodowi nowoczesności. Interesująco zaprojektowano tył pojazdu. Klosze lamp tylnych wkomponowano w potężny pas z czerwonego tworzywa, w piątych drzwiach zintegrowano spoiler, który z boku, nie burzył szlachetnie skrojonej sylwetki samochodu. Nie ograniczano także gabarytów Mazdy. Rozstaw osi na poziomie 2610 mm gwarantował obszerne wnętrze. Długość 4695 mm, szerokość 1750 mm i wysokość 1390 mm przywodziły na myśl klasę wyższą (np. BMW 5). Mazda dysponowała ponadto dobrze dostępnym bagażnikiem o pojemności 455 litrów. W razie potrzeby go było powiększyć poprzez złożenie oparcia tylnej kanapy, ale trzeba było się liczyć z nierówną podłogą.