W jubileuszowym, 900. numerze „Auto Świata” opisaliśmy samochody, które można kupić za miesięczną średnią krajową. Bohaterami były: Daewoo Nexia, Opel Vectra B, Skoda Felicia i VW Golf III. Publikacja spotkała się z dużym zainteresowaniem Czytelników. Dostaliśmy wiele próśb dotyczących opisu właśnie aut niskobudżetowych.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom, publikujemy przegląd rynku pojazdów kosztujących mniej niż 10 tys. zł. Podzieliliśmy je na 4 przedziały cenowe (do 2500 zł, od 2500 do 5000 zł, od 5000 do 7500 zł i od 7500 do 10 000 zł) i w demokratycznych (redakcyjnych) wyborach wyłoniliśmy samochody, które naszym zdaniem są warte zainteresowania.
Oczywiście, nie oznacza to, że innych aut nie należy w ogóle brać pod uwagę. Pamiętajcie, że pojazdy za kilka tysięcy złotych mają za sobą minimum 10-letni staż rynkowy. Ich stan mocno zależy od specyfiki eksploatacji przez poprzedniego (lub poprzednich) właściciela. Jeśli więc użytkownik był flejtuchem, który zaniedbywał serwis i naprawy, to nawet auto powszechnie cenione za wysoką trwałość może okazać się skarbonką bez dna. Radzimy więc rozsądnie podchodzić do zakupu i przeprowadzić dokładną weryfikację stanu technicznego. Modele opisane w materiale „Samochód za jedną pensję” nie zostały ujęte ze zrozumiałych względów.
Używane auta do 2 500 zł
Zapewne wiele jest osób, które propozycję jeżdżenia autem kosztującym mniej niż 2500 zł przyjęłyby z rozbawieniem. Czy słusznie? Z jednej strony tak, bo w ofertach odsprzedaży trudno znaleźć samochód, do którego po zakupie nie trzeba będzie dokładać, z drugiej – zadziwiająco wiele ogłoszeń pozwala mieć nadzieję na wyłowienie modelu, który chwilę jeszcze pojeździ. Oczywiście, aby tak się stało, trzeba zarezerwować dużo czasu na poszukiwania i liczyć na łut szczęścia.
Najkorzystniejszym zakupem – przynajmniej w relacji ceny do wieku – są auta małe. W rachubę wchodzą: Fiaty Seicento i Uno, Renault Twingo czy Daewoo Tico. Z kolei, jeśli nie bać się nieco starszych pojazdów, to można zastanowić się nad Audi 80, Oplem Astrą I czy VW Golfem II.
Pamiętajcie jednak, aby wybierać i kupować mądrze, bo choć nie wydajemy dużych pieniędzy, szczególnie w tej kategorii cenowej niezwykle trudno o egzemplarz bez korozji (to największe zagrożenie wielu pojazdów w podeszłym wieku!), z przebiegiem w granicach zdrowego rozsądku i mechaniką w dobrym stanie. Zwróćcie uwagę na kondycję opon, sprawdźcie, kiedy wymieniono akumulator i przeprowadzono większy serwis. Nie zapomnijcie także o ubezpieczeniu OC, które zgodnie z prawem przechodzi na nowego nabywcę – jeśli zostało niedawno opłacone, zaoszczędzicie kolejne kilkaset złotych.
Mimo sędziwego wieku Audi 80 (B3) to jedna z ciekawszych propozycji do 2500 zł. Oczywiście, zadbane egzemplarze potrafią kosztować nawet 4-5 tys. zł, jednak przy odrobinie szczęścia znajdziecie coś za założoną kwotę. Będą to raczej podstawowe wersje z najmniejszymi silnikami benzynowymi – 1.6 lub 1.8. Oba motory są warte uwagi, choć naszą faworytką jest większa jednostka.
Zapewnia przyzwoitą dynamikę, niedużo pali, jest tania w naprawach i dobrze znosi duże przebiegi, również gdy jest zasilana LPG. Do tego istnieje duże prawdopodobieństwo trafienia wersji z wtryskiem paliwa. Diesla 1.6 (D i TD) w dobrym stanie raczej nie kupicie za ok. 2000 zł.
Z użytkowego punktu widzenia Audi 80 (B3) prezentuje się całkiem nieźle – oferuje dużo miejsca w kabinie. Jedynie zbiornik paliwa umieszczony za tylną kanapą ogranicza walory przewozowe auta. Podczas oględzin oprócz mechaniki dokładnie sprawdźcie, czy rdza nie atakuje nadwozia i podwozia (dużo lepsze pod tym względem są wersje B4 z lat 1991-95).
Zakup miejskiego Fiata ma dużo zalet – dobra relacja ceny do wieku, niskie koszty eksploatacji. Poza tym wiele aut pochodzi z polskich salonów i ma udokumentowaną przeszłość, co znacznie ogranicza ryzyko zakupu auta z cofniętym licznikiem. Ale uważajcie, Seicento często użytkowano we flotach, może więc trafić się również samochód z polskiego rynku z abstrakcyjnie dużym przebiegiem.
Zdecydowanie polecamy silnik 1.1, gdyż ma lepszą dynamikę od wersji 0.9, a spalanie pozostaje na tym samym poziomie. Od 2000 r. montowano w nim wtrysk wielopunktowy, ale kwota 2000-2500 zł może okazać się zbyt mała na tę wersję. Mimo że Seicento jest tanie w naprawach, egzemplarze w wieku 10-12 lat borykają się z wieloma problemami.
Najczęstsze to: luzy w zawieszeniu, wycieki oleju z silnika, awarie wentylatora chłodnicy, niedomagania komputera sterującego pracą jednostki oraz silniczka tylnej wycieraczki. Poza tym wiele aut nosi oznaki korozji. Na szczęście awarie powodujące unieruchomienie pojazdu są rzadkie.
Twingo za 2000-2500 zł? Czemu nie! Mały „francuz” ma wszystkie zalety miejskiego auta – jest tani, zwinny i ekonomiczny (5-7 l/100 km). Wyróżnia się oryginalnym jednobryłowym nadwoziem oraz praktycznym wnętrzem – np. tylna kanapa przesuwa się o 17 cm. Natomiast z trwałością bywa już różnie.
Choć egzemplarze wyprodukowane po modernizacji (1998 r.) są lepiej wykonane i mają bogatsze wyposażenie, to jednak za 2500 zł trudno będzie kupić nowsze Twingo. Radzimy skupić się więc na samochodach z lat 1993-97, wśród których będzie więcej ofert godnych uwagi. Jeśli chodzi o napęd, to w Twingo montowano silnik 1.2, który w 1996 r. przeszedł poważne modernizacje (m.in. zmiany: pojemności z 1239 na 1149 ccm, układu OHV na OHC, wtrysku jednopunktowego na wielopunktowy, łańcucha na pasek) – polecamy wersję po zmianach, o mocy 60 KM. Konstrukcja auta została oparta na prostych i sprawdzonych rozwiązaniach. Nie liczcie jednak na to, że 15-letnim Twingo będziecie jeździć bezawaryjnie.
Jeden z naszych faworytów za kwotę nieprzekraczającą 2500 zł. Jeśli kupicie Astrę I w dobrym stanie, będziecie naprawdę zadowoleni. Części są bardzo tanie i łatwo dostępne, a naprawy nieskomplikowane. Do tego dużo miejsca w kabinie, pojemny bagażnik i całkiem solidne podwozie. Ale Astra ma też słabe strony. Trzeszczące plastiki, nie najlepsze własności jezdne, mało precyzyjny układ kierowniczy (uwaga na auta bez wspomagania kierownicy – manewrowanie nimi to męka!), a głównie podatność na korozję.
Pojawia się ona na elementach karoserii (m.in. błotnikach, w okolicach wlewu paliwa) i w podwoziu. Niestety, skorodowana Astra to kłopot i perspektywa dużych wydatków, które szybko podwoją cenę zakupu samochodu. Do ekonomicznej jazdy polecamy wersje 1.4/82 KM lub 1.4 16 V/90 KM albo nieco ospałą, ale także spalającą niewiele odmianę 1.4/60 KM. Dobrym wyborem będzie też motor 1.6 8V. Ważne: silniki z jednopunktowym wtryskiem świetnie nadają się do zasilania LPG.
To samochód, który utorował drogę kolejnym generacjom kompaktowego VW. Do dziś Golf II ceniony jest za dobrą trwałość, prostą budowę oraz tani serwis. Mimo że nawet najmłodsze Golfy II mają już ponad 20 lat, model cieszy się niezłą opinią wśród aut niskobudżetowych i jest chętnie kupowany. Co prawda, na bezawaryjną jazdę nie ma już co liczyć, ale naprawy można wykonać za śmieszne pieniądze – dostępność zamienników jest wzorowa. Zaleta to też prosta konstrukcja. Najczęstsze usterki dotyczą instalacji elektrycznej i układu chłodzenia.
Za 2000-2500 zł można kupić Golfa II w przyzwoitym stanie. Trzeba tylko zaakceptować tracący myszką kokpit, słabe wyposażenie i przestarzałą konstrukcję karoserii, która w razie kolizji nie zapewni wam zadowalającej ochrony. Polecamy benzyniaki – w założonym przedziale cenowym to najrozsądniejszy wybór. Godne uwagi są motory: 1.3 (gaźnik lub wtrysk jednopunkt.), 1.6 (gaźnik) i 1.8 (gaźnik lub wtrysk jednopunkt.). Podobnie jak w przypadku Astry, oba kapitalnie znoszą LPG.
Używane auta w cenie od 2500 do 5000 zł
Samochody z tego przedziału cenowego można z grubsza podzielić na trzy grupy. Mamy tu więc lekko zmęczone modele z potencjałem na przyszłego klasyka, które „na dzień dobry” mogą wymagać wyłożenia dodatkowych środków finansowych lub... wiedzy z zakresu mechaniki (samodzielne naprawy oznaczają niższe wydatki).
Sporo jest też aut niecieszących się zbyt dużym uznaniem kupujących, a często prezentujących niezły stan techniczny (np. Renault Laguna I). Kolekcjonerzy mogą też przy odrobinie szczęścia trafić na różnego rodzaju ciekawostki (np. Polonezy Caro od pierwszego właściciela). Co je łączy? Wiek (od17-18 lat wzwyż) i częste problemy z korozją.
Zacznijmy od najciekawszej z grup, czyli od aut, które powinny po zakupie przejechać przynajmniej kilka kilometrów... bez awarii. Aby trafić na taki egzemplarz, trzeba jednak przygotować się na wydatek rzędu co najmniej 4000-5000 zł i nastawić na długie, żmudne poszukiwania.
Co wybrać? Drogi są dwie – albo celujemy w model „mało rynkowy” (francuski, włoski), odznaczający się dobrą relacją ceny do wieku, albo koncentrujemy się na popularnym i pożądanym pojeździe (marki niemieckie i japońskie), lecz z reguły nieco starszym, a często i mniej wygodnym. Koszty utrzymania mogą być bardzo różne i tak naprawdę zależą od stanu danego egzemplarza, choć najgorzej w tej kategorii wypadają modele rodem z Dalekiego Wschodu – wówczas większości z nich nie produkowano jeszcze w Europie, a to przekłada się na wyższe ceny części zamiennych.
Sporą grupę w przedziale cenowym od 2500 do 5000 zł tworzą pojazdy, które mają wyrazisty charakter i w przyszłości mogą zyskać status klasyków, lecz często prezentują słaby stan techniczny (np. BMW E36). Zakup któregoś z nich wiąże się z ryzykiem znacznie większych wydatków i powinien być przemyślany. Wiedza z zakresu mechaniki na pewno okaże się pomocna, tak samo jak podstawowe umiejętności blacharsko-lakiernicze. Dzięki nim będziecie mogli wyeliminować te auta, które nie nadadzą się już nawet do samodzielnego odbudowania.
Do statusu ogólnie uwielbianej poprzedniczki (E30) „trójce” z lat 1990-98 jeszcze trochę brakuje, ale zadbane egzemplarze mają szanse, aby w przyszłości stać się cenionymi klasykami. Portale aukcyjne są pełne egzemplarzy wycenianych na mniej niż 5000 zł, ale zakup któregoś z nich zapewne będzie oznaczał konieczność wykonania kilku napraw.
Najbezpieczniejsze wydają się odmiany kombi ze słabszymi silnikami – sedany i coupé często biorą udział w różnego typu zawodach sportowych. Wśród mniejszych jednostek (R4) pozytywnie wyróżniają się odmiany 318i (115 KM) oraz 318 is (140 KM), natomiast kierowcom spragnionym prawdziwie mocnych wrażeń polecamy zakup rzędowej „szóstki”, np. 323i lub 325i. Diesle oznaczają mniejsze ryzyko kupienia „przystanku”, lecz o ich trwałości nie powiemy zbyt dużo dobrego (zwłaszcza dotyczy to odmiany 325 tds). Poza tym sypie się tylne zawieszenie, wiele aut boryka się z wyciekami oleju (silnik, dyferencjał), kłopoty sprawiają elektryka i przekładnie kierownicze.
Daewoo Lanos
Niegdysiejszy ulubieniec Polaków powoli odchodzi w zapomnienie. Czy słusznie? Chyba nie do końca. Owszem, koreańskie auto ma swoje problemy – szybko postępująca korozja, ogólne zmęczenie materiału – ale w tym wypadku termin „niskie koszty utrzymania” nabiera nowego znaczenia. Części zamienne kosztują bowiem grosze (dosłownie), a wiele prostych napraw można wykonać samemu.
Uwaga: mechanicy radzą, by nie stosować elementów oryginalnych, gdyż niektóre zamienniki z reguły odznaczają się wyższą jakością! Lanosa cechuje bardzo dobra relacja ceny do wieku, bowiem dziś mało kto jest gotów zapłacić duże pieniądze za samochód ze znaczkiem Daewoo na masce.
Tym sposobem 5000 zł wystarczy na auto z lat 2001-02! Wiele ogłoszeń dotyczy egzemplarzy z instalacją LPG – zakup takiego auta powinien być przemyślany, gdyż gaz z reguły zakłada się po to, by oszczędzać (w tym też na serwisie). W Lanosie oferowano wyłącznie silniki benzynowe, optymalny wybór stanowi wersja 1.5/86 KM.
Japoński kompakt to jedna z najciekawszych propozycji w przedziale cenowym do 5000 zł. Ceny byłyby wyższe, gdyby nie to, że Almera szybko koroduje. Dobra wiadomość jest jednak taka, że najważniejsze podzespoły bardzo dobrze znoszą upływ czasu i poprawki blacharsko-lakiernicze powinny być w przypadku większości egzemplarzy jedynymi naprawami do wykonania od razu po zakupie.
Esteci mogą być rozczarowani jakością wykonania wnętrza, nie jest to jednak coś, co w obliczu atrakcyjnej ceny zakupu mogłoby stanowić problem. Wybór jednostek napędowych okazuje się dość skromny. Silników 1.4/75 i 87 KM nie polecamy, ale tylko dlatego, że są ospałe – pod względem trwałości nie mamy żadnych zastrzeżeń.
Tak samo zresztą jak i wobec benzyniaków 1.6/90 i 99 KM oraz wersji 2.0/143 KM (zarezerwowana dla odmiany GTI – rzadko spotykana). Kłopotów nie powinien sprawiać również wolnossący dwulitrowy diesel, ale trzeba się pogodzić z brakiem osiągów i głośną pracą tej jednostki napędowej.
Za niecałe 3000 zł uda się znaleźć przedliftingową Omegę w stanie (od biedy) kwalifikującym ją do dalszej eksploatacji, natomiast 5000 zł to kwota, która wystarczy nawet na egzemplarz po modernizacji. I takie auto będzie nieco lepszym wyborem, bo... wolniej rdzewieje. Owszem, trafiają się i starsze Omegi ze zdrowym nadwoziem, ale należą one do rzadkości.
Poza korozją trzeba jeszcze zwrócić uwagę na kilka innych przypadłości Omegi B – głupieje elektryka, z układu napędowego często leje się olej, a zawieszenie z reguły jest mocno wytłuczone. Nic w tym jednak dziwnego, bo model ten kupowano najczęściej z myślą o pokonywaniu dużych przebiegów... Ale Opel ma też sporo zalet: obszerne i komfortowe wnętrze, mało problematyczne silniki benzynowe (do spokojnej jazdy wystarczy jednostka 2.0 8V/115 KM), a także dobrze współpracuje z instalacjami LPG.
Koszty obsługi obniżają tanie części zamienne, nie bez znaczenia jest też stosunkowo prosta konstrukcja. Uwaga na zapożyczonego od BMW diesla 2.5 – skarbonka bez dna!
Modele tej francuskiej marki z połowy lat 90. XX wieku stanowią dużą część aut oferowanych w przedziale cenowym 2500-5000 zł. Prym wśród nich wiedzie Laguna I generacji. Owszem, zupełnie bezawaryjnie na pewno nie będzie, ale założona kwota wystarczy nawet na Lagunę I z końca produkcji. Taki egzemplarz ma jeszcze szansę być w całkiem niezłym stanie technicznym – zwłaszcza jeśli dotychczas jeździł po drogach zachodniej Europy, a do Polski trafił niedawno.
Laguna przekonuje dobrym komfortem podróżowania (miękkie zawieszenie, przyjemne fotele, z reguły niezłe wyposażenie). Układ jezdny może sprawiać pewne kłopoty, musicie też liczyć się z częstymi wyciekami płynów eksploatacyjnych (olej, chłodziwo), w egzemplarzach bogato wyposażonych głupieje układ elektryczny. Do spokojnej jazdy wystarczy benzyniak 1.8 (90-120 KM), warta uwagi jest też wersja 2.0 (114-139 KM). Modele z dieslami 1.9 dTi oraz 1.9 dCi bywają niestety zajeżdżone i nie możemy ich polecić z czystym sumieniem.
Modele z Wolfsburga cieszą się u nas na tyle dużym zaufaniem, że za 4000-5000 zł można kupić albo 14-letnie Renault klasy średniej, albo... 14-letniego Volkswagena segmentu B. Auta po modernizacji (fot.) kosztują nieco więcej. Polo III generacji wciąż jest popularne ze względu na mało skomplikowaną budowę i śmiesznie niskie koszty utrzymania. Niestety, istnieje i druga strona medalu – właśnie z powodu tak dużego zainteresowania większość egzemplarzy małego VW jest już bardzo mocno zużyta i zajeżdżona.
Naprawy może i będą tanie, ale nasilenie awarii niekiedy potrafi zniechęcić nawet tych najbardziej wytrwałych. W leciwym aucie segmentu B trzeba się liczyć z koniecznością wykonania remontu zawieszenia, korozją podwozia, awariami osprzętu, wyciekami oleju i problemami z elektryką. Na plus – szeroki jak na tę klasę aut wybór wersji nadwoziowych: hatchbacki 3d i 5d, sedan oraz kombi. Polecamy wybór któregoś z prostych benzyniaków, np. 1.4/60 KM. Uwaga: diesel 1.4 TDI jest drogi w obsłudze.
Używane auta w cenie od od 5000 do 7500 zł
Nowy markowy skuter czy kilkunastoletni używany samochód? Cóż, jeśli to drugie, to za cenę nieprzekraczającą 7500 zł raczej nie ma co oczekiwać cudów, jednak są to pieniądze, które mogą wystarczyć na cztery kółka w przyzwoitym stanie.
Jeżeli bowiem wykażecie się odpowiednią dozą cierpliwości, będziecie mieli szansę znaleźć samochód kupiony w polskim salonie, czasem nawet z udokumentowaną historią (przynajmniej w pewnym stopniu), a przede wszystkim – w niezłym stanie technicznym. W założonym budżecie mieszczą się auta małe i kompaktowe, które na przełomie wieków cieszyły się dużym wzięciem w krajowych punktach sprzedaży.
Łatwo spotkać m.in. Fiata Punto II, Forda Focusa I czy ulubienicę polskich kierowców – Skodę Fabię II. Nasz typ to auto od pierwszego właściciela, najlepiej starszego wiekiem, który nie jeździł zbyt dużo, a mimo to pedantycznie dbał o swoje cacko.
W przypadku takich ofert możecie się zdziwić, jak niewielki (na dodatek autentyczny!) przebieg może mieć kilkunastoletni samochód. Niestety, takie okazje trafiają się rzadko i o wiele częściej będziecie napotykaćsamochody w raczej nieciekawym stanie technicznym. Jeśli chodzi o wybór konkretnej marki i modelu, to sytuacja wygląda podobnie jak w przypadku poprzedniego przedziału cenowego – z wyjątkiem tzw. samochodów poemeryckich prawdziwe okazje dotyczą przede wszystkim modeli niecieszących się szczególnie dużym poważaniem. Wydaje się, że najpewniejszy wybór stanowią auta niemieckie i japońskie, jednak tam, gdzie jest duży popyt, masowo pojawiają się nieuczciwi sprzedawcy.
Często wychodzą oni z założenia (niestety, całkiem słusznie!), że rynek wcześniej czy później wchłonie wszystko, nawet najgorszy złom... Kwotę od 5000 do 7500 zł można też przeznaczyć na zakup „zabawki”, np. kabrioletu lub coupé. Niekiedy są to modele, które za kilka lat będą poszukiwane przez kolekcjonerów (np. Mazda MX-5, Toyota Celica). Auta z charakterem łączy jednak to, że właściciele pozbywają się ich z reguły wtedy, gdy konieczne okazuje się wykonanie kosztownej naprawy.
Druga generacja miejskiego „włocha” to przede wszystkim wyraźny postęp w kwestii zabezpieczenia antykorozyjnego. Poza tym możecie liczyć na niezłą relację ceny do wieku – 7500 zł wystarczy na Punto z lat 2001-02 – i ogromny wybór ofert. Co ważne, dość łatwo o egzemplarz z polskiego salonu. Poza tym Punto okazuje się (jak na swoje lata) całkiem przestronne, a bagażnik wersji 5d (295-1080 l) pozwala przewieźć coś więcej niż tylko torby z zakupami.
Awaryjność? Cóż, o ile Fiat Punto II nie należy do wzorców trwałości, o tyle większość napraw będzie bardzo tania, a dzięki nieskomplikowanej konstrukcji niektóre z nich można spróbować wykonać samemu. Najsłabszym punktem włoskiego miejskiego samochodu jest elektryczny układ wspomagania kierownicy, ale i ten problem da się z reguły wyeliminować tanim kosztem – trzeba tylko znaleźć dobrego fachowca, który usunięcie awarii zacznie od naprawy, a nie wymiany całej kolumny. Polecamy benzyniaka 1.2 8V, niezłym wyborem będzie też diesel 1.9 JTD.
Jak to w przypadku „japończyka” z lat 90. XX wieku – trwała mechanika i podatne na korozję nadwozie. Rdzewieją wszystkie wersje: zarówno produkowane w Japonii hatchbacki 3d i sedany, jak i pochodzące z Wielkiej Brytanii liftbacki oraz kombi. Odmiana 3d cieszy się popularnością wśród młodych kierowców, miejcie więc na uwadze to, że można się natknąć na egzemplarz z „wyścigową” przeszłością (zwłaszcza jeśli ma pod maską silnik 90-konny lub mocniejszy).
Praktycznie nastawionym kierowcom polecamy dwie wersje nadwoziowe: liftbacka, a przede wszystkim sedana. Odmiana 4d będzie nieco droższa w zakupie, lecz ma duży bagażnik (410 l) i przekonuje niezłą jakością wykonania. Awaryjność, nawet w starszych egzemplarzach, nie jest wysoka i większość problemów wynika przede wszystkim ze zmęczenia materiału. Minus za droższe części zamienne niż w przypadku europejskich konkurentów i z reguły skromne wyposażenie. Polecamy w zasadzie wszystkie benzyniaki, odradzamy diesla 2.0!
Przełomowy model Forda wciąż jest w całkiem dobrej formie. Starsze egzemplarze mogą być już mocno skorodowane, ale np. wymiana tylnej klapy nie będzie na szczęściedroga (zwłaszcza jeśli kupicie element używany). Na 7500 zł wycieniane są auta z początkowych lat produkcji – można się wśród nich natknąć na prawdziwe „perełki” (kupione w Polsce, zadbane i bezwypadkowe)! Koszty utrzymania Focusa I z silnikiem benzynowym – polecamy udaną konstrukcję 1.6/100 KM – będą bardzo niskie, pozytywnie oceniamy też funkcjonalność i przydatność modelu na co dzień.
Do wyboru cztery wersje nadwoziowe – pozytywnie wyróżnia się zwłaszcza „kombiak” z 520-litrowym bagażnikiem. Wady? Tylna oś wielowahaczowa wymaga częstej regulacji geometrii. W leciwych Focusach trzeba też liczyć się z awariami układu kierowniczego (luzy w przekładni, problemy z układem wspomagania). Sytuację poprawia w zasadzie pełny wybór niedrogich zamienników. Odradzamy zakup 75-konnego turbodiesla.
Jeśli uważacie, że prawdziwe Mercedesy skończyły się na początku lat 90. XX wieku, to... macie sporo racji. Jednym z ostatnich prostych i naprawdę solidnie wykonanych aut z gwiazdą na masce jest model 190 (W201). Założony budżet wystarczy na zakup pojazdu z końcowej fazy produkcji (1988-93) – choć ceny zaczynają się już od 2000-3000 złotych, to na godną uwagi „190-kę” przeznaczyć trzeba co najmniej dwa razy tyle.
Największym zainteresowaniem cieszą się proste konstrukcyjnie czterocylindrowe benzyniaki oraz wolnossące, niemal niezniszczalne diesle. Pamiętajcie jednak o tym, że mówimy o normalnej eksploatacji – egzemplarze z taksówkową przeszłością to z reguły skarbonki bez dna i trzeba się ich wystrzegać. Warto też dokładnie obejrzeć nadwozie i podwozie, bo nawet jeśli dany egzemplarz na pierwszy rzut oka wydaje się czysty, to rdza często sieje spustoszenie w profilach zamkniętych i pod plastikowymi listwami bocznymi. Radzimy jednak szukać, bo wartość zadbanych aut będzie już tylko rosła!
Używana Skoda wciąż kojarzy się wam z niskimi cenami zakupu? Cóż, wygląda na to, że będziecie musieli zrewidować poglądy. Fabia I jest autem tak pożądanym, że relacja ceny do wieku okazuje się o wiele gorsza niż np. w przypadku Fiata Punto II. 7500 zł wystarczy co najwyżej na egzemplarz z początku produkcji (lata 1999-2001), na dodatek w ubogiej wersji wyposażeniowej i z silnikiem benzynowym – o zakupie sensownego diesla można myśleć dopiero wtedy, gdy ma się do dyspozycji 9000-10 000 zł.
Jeśli jednak zdecydujecie się na zakup Fabii, powinniście być zadowoleni. Wnętrze okazuje się dość przestronne, w przypadku hatchbacka 5d można tylko narzekać na bagażnik (260-1016 l) – lepiej w tej kwestii wypadają sedan i kombi. Największą zaletą Fabii I są jednak niskie koszty utrzymania. Mimo że bezawaryjnie nie będzie (np. nietrwałe przednie zawieszenie), to dzięki prostej konstrukcji i pokrewieństwu z VW Polo naprawy będą tanie. Uwaga: popularny benzyniak 1.2 HTP bywa problematyczny.
„Passat w tedeiku” – król polskich komisów i bohater wielu żartobliwych powiedzeń długo jeszcze nie powinien zniknąć z naszego drogowego krajobrazu. Ale czy może być inaczej, skoro łączy w sobie pewną dozę prestiżu, obszerne wnętrze i niskie koszty utrzymania? Ceny benzynowych Passatów B5 zaczynają się od niecałych 5000 zł, jednak aby kupić egzemplarz rokujący nadzieje, trzeba wydać co najmniej 7000-7500 zł.
Taki budżet wystarczy na benzyniaka 1.6 (dobra współpraca z LPG) – to nasz faworyt. Za ładnego diesla 1.9 TDI/90 KM trzeba zapłacić minimum 9000-10 000 zł. Niestety, na auto z małym przebiegiem absolutnie nie ma już co liczyć, więc czynnikiem decydującym o zakupie powinien być wyłącznie stan techniczny danego egzemplarza. Do wyboru mamy dwie wersje nadwoziowe – sedana i praktyczne kombi. Większym zainteresowaniem cieszy się ta druga, głównie ze względu na bagażnik (odpowiednio 475-800 i 495-1600 l). Oferta niedrogich części zamiennych okazuje się więcej niż zadowalająca.
Używane w cenie od 7500 do 10 000 zł
Przeznaczenie kwoty zawierającej się w przedziale od 7500 do 10 000 złotych na zakup samochodu jest możliwe dla większości osób mających stałe dochody. Jeśli nawet ktoś nie czuje się na siłach, żeby odkładać „na kupkę” czy do świnki, to kredyt w tej wysokości można otrzymać w większości banków bez szczególnych formalności.
A trzeba przyznać, że niecałe 10 000 złotych daje duże możliwości podczas poszukiwań używanego auta. Co można kupić za te pieniądze? Opcji jest bardzo wiele, przy czym większość z nich spełni wymagania stawiane samochodom rodzinnym. Dla osób oczekujących od auta przede wszystkim tego, by woziło je do pracy i rodzinę na weekend poza miasto, naturalnym wyborem w tej kategorii cenowej będą pojazdy kompaktowe lub zbudowane na platformie klasy C.
Nasi faworyci? Mazda 323, Toyota Corolla VIII oraz Skoda Octavia I. Za niecałe 10 000 zł kupicie także Volkswagena Golfa IV generacji, problem jednak w tym, że znalezienie ładnego egzemplarza (niebitego i z przebiegiem w granicach zdrowego rozsądku) za wyżej wymienioną kwotę będzie niezwykle trudne.
Oczywiście, nie trzeba tylko ograniczać się do kompaktów. Bez większego ryzyka można zdecydować się na klasę średnią i jeździć wcale nie takimi starymi Nissanem Primerą I, Toyotą Avensis I czy Mazdą 626. Można też zasiąść za kierownicą samochodu należącego do klasy wyższej – Mercedesa W124 lub Volvo 850/V70.
Miejcie jednak świadomość, że wraz ze wzrostem wielkości auta rośnie ryzyko problemów i dużych wydatków zarówno podczas codziennej eksploatacji, jak i w przypadku eliminowania awarii. Mimo że czas życia samochodów z tego segmentu jest zazwyczaj o wiele dłuższy w stosunku do mniejszych pojazdów, usunięcie poważnych usterek bywa drogie, szczególnie wobec wartości auta. Może więc warto skupić się na pojazdach małych i jeździć stosunkowo młodymi Fiatem Pandą II bądź Oplem Corsą C? Za niecałe 10 000 złotych można kupić jeden z tych modeli, który pozwoli mieć nadzieję na bezproblemową eksploatację przynajmniej przez jakiś czas.
W124 to dobre auto i mimo upływu lat nadal warte zainteresowania. Za 7500-10 000 zł kupicie wersję benzynową w niezłym stanie (nie polecamy zakładania LPG), albo podmęczoną odmianę z 2-litrowym dieslem. Cieszące się dużym zainteresowaniem silniki wysokoprężne 2.5 i 3.0 (D oraz TD) za niecałe 10 000 zł przeważnie są ekstremalnie zajeżdżone i wymagają sporych inwestycji finansowych. Milion kilometrów to w przypadku tego modelu na pewno nie rekord. Jeśli komuś uda się kupić ładny egzemplarz, zdziwi się, jak mało kosztują części do tego komfortowego auta i jak niezawodny może być samochód w tym wieku. Uwaga: coraz więcej aut boryka się z korozją.
Nissan Primera (P11)
Primera (P11) zaliczała się do jednych z ciekawszych propozycji za 8000-10 000 zł. Dziś już trudno kupić auto w nienagannym stanie, choć pośród ofert odsprzedaży można znaleźć ładny egzemplarz. Wśród silników trudno wskazać faworyta, bo wszystkie (1.6, 1.8, 2.0 i 2.0 TD) są udane – nasz typ to 2-litrowy motor benzynowy. Spokojnym kierowcom warto polecić turbodiesla – regularnie serwisowany jeździ zadziwiająco długo bez usterek! Utrzymanie zadbanego egzemplarza nie będzie przesadnie kosztowne, choć rynek zamienników okazuje się nie tak duży, jak w przypadku aut niemieckich czy francuskich. Ceny części w ASO są wysokie – niestety, czasami trzeba z niej skorzystać.
Małego Opla da się lubić: oferuje sporo miejsca jak na auto segmentu B, nie nękają go drogie awarie i oszczędnie obchodzi się z paliwem. Kwota 7500-10 000 zł wystarczy jedynie na auta z początku produkcji, ale i tak wybór na rynku jest dość duży. Nie polecamy silnika 1.0 R3 – słaby, paliwożerny i podatny na awarie. Optymalny wybór to benzyniaki 1.2/75 i 1.4/90 KM. O zadbanego diesla – w grę wchodzi 1.7 DI lub DTI – będzie trudno za założoną kwotę. Z częściami nie ma najmniejszego problemu, czasem trzeba je tylko zbyt często kupować (np. mechanizm wybieraka biegów, łożyska kół, tłumiki końcowe). Mimo to tania eksploatacja to duży atut Corsy.
Skoda Octavia I
Octavia I to jedno z najdłużej produkowanych i najbardziej popularnych aut na rynku wtórnym, ale za niecałe 10 000 zł kupicie wersję sprzed modernizacji (lata 1996-2000). Będą to głównie egzemplarze z silnikami benzynowymi (1.4, 1.6 lub 1.8 T) – zdecydowanie polecamy 1.6 o mocy 75, a najlepiej 102 KM (początkowo 101 KM), gdyż jest tani w naprawach, ekonomiczny i kapitalnie współpracuje z LPG. Założona kwota wystarczy także na diesla 1.9 SDI bądź TDI z lat 1996-99, ale stan każdego z nich często budzi zastrzeżenia. Największe zalety Octavii? Niezła trwałość, niskie koszty utrzymania, a przede wszystkim świetne walory użytkowe liftbacka i kombi.
Corolla VIII wydaje się najlepszym zakupem za niecałe 10 000 zł. Owszem, cechuje ją kontrowersyjna stylistyka nadwozia i mały wybór silników, ale pod względem trwałości nie możemy wiele zarzucić. Szczególnie gdy uda się kupić zadbane auto, z małym przebiegiem i pochodzące z polskiego salonu – a takie się zdarzają! Polecamy jednostki 1.4 i 1.6 – od liftingu (1999 r.) wyposażone w system VVT-i. Obie są trwałe i oszczędne (średnio 7-8 l/100 km). Dlatego jeśli trafimy na zadbany egzemplarz, nie ma co się zastanawiać. Z diesli radzimy zainteresować się odmianą o starszej konstrukcji – 2.0 D/72 KM. Części w ASO są drogie, mimo to radzimy z nich korzystać – mają wysoką jakość.
Toyota Avensis I
Podobnie jak Corolla, także Avensis okazuje się jedną z ciekawszych propozycji za niecałe 10 000 zł. Niezawodnością bije na głowę wielu europejskich konkurentów, oferuje też dużo miejsca dla pasażerów i na bagaż. Owszem, po 12-15 latach trzeba będzie coś naprawić, ale i tak liczba niedomagań w przypadku zadbanych egzemplarzy nie będzie duża. Poza tym większość awarii wynika z zaniedbań właścicieli przyzwyczajonych, że auto „po prostu jeździ”. Godne uwagi są w zasadzie wszystkie silniki benzynowe – od 1.6 do 2.0. Z turbodiesli polecamy odmianę bez wtrysku common rail (2.0 TD/90 KM), ponieważ jest trwalsza i tańsza w naprawach od 2.0 D-4D.