- Niska cena (2-3 tys. zł) z reguły oznacza kiepski stan techniczny — tych aut nie opłaca się już ratować!
- Warto zapłacić parę tys. zł więcej za egzemplarz w dobrym stanie
- Starsze auta mają prostszą budowę
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Odwracasz tabelę, dobre na czele – przyznajcie się, kto, szukając danego modelu, zaczyna od oglądania najdroższych ofert? Zazwyczaj patrzymy, jak wejść w jego posiadanie najniższym kosztem. W przypadku opisywanych starych aut najtańsze egzemplarze to szroty, których nie opłaca się doprowadzać do dobrego stanu, lecz należy potraktować jako opcję „do pierwszej awarii i na złom”. Jednak jeśli uszeregujemy ogłoszenia od najdroższych i właśnie takimi egzemplarzami się zajmiemy, może się okazać, że – mimo zaawansowanego wieku – mają one jeszcze całkiem sporo do zaoferowania. Tak też zrobiliśmy (koncentrując się na kwocie od 5 do 10 tys. zł) i w każdym modelu prezentujemy dodatkowo konkretne ogłoszenie z atrakcyjnym – naszym zdaniem – egzemplarzem. Nie oglądaliśmy ich osobiście, ale opis na tyle zachęca, że zaryzykowalibyśmy nawet dalszą podróż na oględziny. Zresztą po tygodniu część ogłoszeń była już nieaktualna.
Do zalet starszych aut zaliczymy prostą budowę. Mało skomplikowane silniki i mniej elektroniki to co prawda mniej systemów wspomagających i udogodnień komfortowych, lecz także znacznie krótsza lista rzeczy do popsucia. Przy czym wiele osób wcale nie odczuje aż tak wyraźnie ubogiej kompletacji aut. Oczywiście, trzeba zdać sobie też sprawę z wad starszych modeli. Na czele wymienimy gorszy poziom zabezpieczeń przed skutkami wypadków i bardziej zanieczyszczone spaliny. W warsztatach można napotkać kłopoty z diagnostyką (nie było jednolitych standardów OBD), mechanicy mniej znają starsze modele.