A może warto byłoby postawić na samochód wielokrotnie młodszy, nie mniej wygodny, ale wyprodukowany przez firmę, która dopiero od niedawna zdobywa w Polsce prawdziwą popularność?
Chevrolet Evanda produkowany był krótko, w latach 2003-2006. Zastąpił niezbyt powszechne Daewoo Leganza, śrubując tym samym przelicznik ceny do… długości. 477 centymetrów to zdecydowanie wystarczająco, by poczuć się jak w prawdziwej limuzynie, doświadczyć kłopotów przy parkowaniu w mieście i… nie zmieścić w garażu.
Porównania do Leganzy są jak najbardziej na miejscu. Poza oczywistą sukcesją, zastosowano między innymi ten sam silnik - 2,0-litrowe R4 wywodzące się od Holdena. W Chevrolecie przełożyło się to na nominalne 131 KM mocy (podczas gdy w Daewoo - 133) i 181 Nm momentu obrotowego. Demonem prędkości Evanda nie jest, ale ma to, czego brakuje wielu innym autom. Jest krążownikiem szos w iście amerykańskim wydaniu - niby niewielka ingerencja GM, a wystarczyła, by w zupełnie inny sposób opowiedzieć historię samochodu.
Do wyboru pozostawiono manualną (pięciostopniową) oraz automatyczną (czteroprzełożeniową) skrzynię biegów.
Osiągi i osiągnięcia
Na pierwsze 100 km/h poczekać trzeba 9,8 sekundy, co zrozumiałe przy tych gabarytach. Druga “setka" to oficjalny limit możliwości, który - rzecz jasna - liczy się wyłącznie na papierze. Rozpędzenie jakiegokolwiek samochodu do 200 km/h na polskich drogach jest szaleństwem. Nie zaszkodzi również pomyśleć o inwestycji w kartę stałego klienta dobrej sieci stacji benzynowych - w mieście liczyć trzeba się ze spalaniem rzędu 10-11 litrów benzyny, w trasie zejść można do ok. 8, a zbiornik paliwa pozwala na wlanie jedynie 65 litrów. Bez żadnych obiekcji można jednak postawić na instalację gazową - ta doskonale spisuje się we współpracy z silnikiem Evandy i - jeśli tylko dobrze założona - minimalnie podnosi spalanie.
Styl i stylistyka
Chevrolet Evanda może się podobać - zwłaszcza w ciemniejszych, głębokich kolorach prezentuje się doprawdy dumnie. Na temat uroku srebrnych samochodów zdania są podzielona. I mimo iż z powstaniem sylwetki Evandy nie wiąże się żadna romantyczna historia (jak projekt dla Jaguara, ostatecznie wykorzystany w Leganzie), to wykonano kawał solidnej roboty. Nie ma tu nie wiadomo jakiej finezji, ale nie można też powiedzieć, że bryłę auta wyciosał Janosik potknąwszy się o złamany dąb. Stylistyka “stonowana" to chyba najlepsze określenie.
We wnętrzu - w porównaniu do Leganzy - nie zmieniano szczególnie wiele, zresztą nie było to też absolutnie konieczne. Jest komfortowo i przestronnie - w końcu to limuzyna. Najwięksi malkontenci nie znajdą podstaw do narzekania na wyposażenie - jest i skórzana tapicerka, ABS, asr (TCS), automatyczna klimatyzacja, tempomat czy elektrycznie regulowane, podgrzewane fotele oraz - créme de la créme - drewnopodobne wykończenie. To ostatnie wypada przemilczeć.
Smaczek? Stacyjka nie w kolumnie kierownicy, a w desce rozdzielczej. Przyjemny, zupełnie nic niewnoszący drobiazg. Ale cieszy!
Mechanicznie Chevrolet Evanda okazał się konstrukcją całkiem udaną. Z przodu zawieszenia zdecydowano się na zwyczajowe kolumny MacPhersona, z tyłu - na układ wielowahaczowy. W rezultacie jest dość sztywno, ale bardzo komfortowo. Dłuższa jazda nie męczy. Samochody te nie są awaryjne, a ewentualne części są niedrogie. Pomyślano również o skutecznym zabezpieczeniu antykorozyjnym. To plus.
Na wtórnym rynku trudno narzekać na nadmiar dostępnych egzemplarzy, niemniej jednak każdy zainteresowany powinien znaleźć coś dla siebie. Są i Evandy z końca produkcji, których cena zbliża się do ok. 20 tysięcy złotych bądź kwoty minimalnie wyższej, ale nie brakuje też aut z pierwszych lat. Wyceniane są na 12 do 15 tysięcy złotych. Jak na limuzynę z - powiedzmy - 2004 roku to bardzo przyzwoite ceny. O ile, rzecz jasna, jest się w stanie przeboleć znaczek.
Nie ma tu już, co prawda, słynnej “kapusty" Daewoo, ale większość osób doskonale zdaje sobie sprawę z tego, w jaki sposób (i w jakim celu) Chevrolet znalazł się w Polsce. W tym jednak wypadku złocistego krzyża na “grillu" nie ma podstaw się wstydzić. Chevrolet Evanda to - podsumowując - udane, aczkolwiek niepozbawione wad, auto dla osób, które chcą jeździć wygodnie, ale nie zamierzają przepłacać za coś, co nie jest warte swojej ceny.