Zmiany wyglądu kolejnych generacji Volkswagenów z reguły były tak dyskretne, że nie sposób ich zauważyć bez wnikliwej analizy detali. W przypadku drugiej generacji Tiguana nie ma jednak żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z nowym autem. Nadwozie kompaktowego SUV-a wyraźnie zwiększyło swoje rozmiary.
W stosunku do poprzedniej generacji Tiguan urósł o 6 cm. Powiększył się także rozstaw osi, i to aż o 8 cm, co przełożyło się na poprawę przestronności wnętrza Tiguana. Nawet jeśli przesuwaną tylną kanapę (zakres regulacji to 18 cm) ustawimy w położeniu skrajnie do przodu, to na nogi pasażerów siedzących z tyłu jest o 3 cm więcej miejsca niż w Tiguanie poprzedniej generacji.
Bagaże także zyskały więcej miejsca. Przy maksymalnie przesuniętej do przodu tylnej kanapie kufer mieści pakunki o objętości 615 l. Po złożeniu siedzeń pojemność bagażowa rośnie do 1655 l. Podłoga ładowni jednak nie jest niestety idealnie równa.
Modele z napędem na obie osie 4Motion są o 11 mm wyższe od Tiguanów tylko z napędem na przednie koła. Warto zainwestować w tym przypadku w pakiet Offroad. Za 660 zł (ale tylko w wersji wyposażeniowej Highline) otrzymamy ozdobne listwy progowe, dodatkową osłonę silnika oraz inny przedni zderzak, dzięki któremu kąt natarcia zwiększa się z 18,3 do 25,6 stopni. Potencjalni nabywcy mogą ucieszyć się z tego, że auta z napędem 4Motion mogą ciągnąć przyczepy o dopuszczalnej masie do 2500 kg. Jeśli więc zamierzamy holować przyczepy, warto wydać 1230 zł na opcjonalny system asystenta cofania i parkowania z przyczepą.
Nawet jeśli ktoś nie ma zamiaru holować ciężkich przyczep, to doceni zalety napędu 4x4, zwłaszcza na śliskiej nawierzchni. Lepsza trakcja poprawia przede wszystkim bezpieczeństwo jazdy. Do konkretnych warunków można dostosować elektronikę i sprzęgło wiskotyczne, wybierając pokrętłem na konsoli środkowej jeden z 5 programów jazdy. Najwyraźniej ingerencję elektroniki można wyczuć podczas jazdy w trybie Snow, kiedy układ antypoślizgowy stale współpracuje z elektronicznie sterowanym pedałem gazu. Jeżeli wyczuwa poślizg któregoś z kół, szybko ogranicza dostarczanie mocy do niego, tym samym stabilizuje pojazd i sprawia, że pozostaje on na obranym kierunku jazdy.
W warunkach dobrej przyczepności Volkswagen Tiguan jest napędzany na przednią oś, ale gdy nastąpi uślizg kół, w ułamku sekundy dołącza się napęd na tył. Auto długo pozostaje przyjemnie neutralne i daleko mi do wpadnięcia w otchłań podsterowności. Testowany Volkswagen Tiguan miał zamontowany silnik Diesla o mocy 150 KM i dwusprzęgłową skrzynię biegów, która w dużej mierze przyczynia się do radości z prowadzenia tego samochodu. Przekładnia sprawnie zmienia biegi i robi to bez odczuwalnych szarpnięć. Szczerze mówiąc, większa moc silnika wcale nie jest w tym przypadku potrzebna, ale i mniejsza również byłaby raczej niewskazana. W ofercie jest też 115-konny diesel, ale dostępny tylko z napędem na przednie koła.
Dzięki 150-konnemu napędowi samochód uzyskuje setkę już po 9,3 s od startu. Poza tym powody do zadowolenia daje sposób działania jednostki napędowej. Zamontowany pod maską diesel pracuje na tyle równo i cicho, że podczas jazdy drganiami i hałasem nawet w minimalnym stopniu nie zakłóca spokoju pasażerów. Nawet w bardziej ekstremalnych warunkach, np. na śliskiej nawierzchni, silnik 2.0 TDI jest przyjemnym partnerem kierowcy. Rozwija moment równomiernie i łatwo dozować jego moc.
Nie należy jednak spodziewać się sportowych wrażeń podczas prowadzenia Tiguana, częściowo za sprawą sporej masy samochodu przekraczające 1,6 t. Ale przede wszystkim ze względu na dostrojenie zawieszenia i elektroniki, które mają za zadanie tuszować błędy kierowcy i zapobiegać podsterowności. Układowi kierowniczemu nie można odmówić precyzji, jednak odbiega on od spontaniczności oferowanej przez układ kierowniczy Mercedesa GLA lub BMW X1. W Volkswagenie brak informacji zwrotnej o tym, co się dzieje z kołami samochodu.
Nowego Tiguana można już zamawiać, jego ceny zaczynają się od 97 980 zł za 125-konnego benzyniaka z przednim napędem w wersji Trendline. Tiguan z napędem 4x4 kosztuje co najmniej 131 680 zł – to 150-konny diesel z manualną skrzynią i w odmianie Comfortline. Topowy 190-konny diesel z DSG, napędem 4x4 i w wersji Highline wiąże się już z wydatkiem 162 980 zł. To już naprawdę sporo...