• W Polsce przybywa pojazdów bez ważnych badań technicznych - pod koniec 2019 roku było to już 22 proc., czyli o 5 proc. więcej niż rok wcześniej
  • Izba znów informuje, że póki co nie rozwiązano problemu dodatkowych badań technicznych pojazdów z zamontowanym hakiem
  • Trudną kwestią staje się prawo do powtórnych badań technicznych, co rodzi ryzyko kontroli na koszt stacji diagnostycznej
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Diagności nie szczędzą krytyki wobec kolejnej nowelizacji przepisów prawa o ruchu drogowym. Nie kryją przy tym, że oceniają jedynie „mały fragment zmian”, gdyż wciąż brakuje projektów aktów wykonawczych, a co za tym idzie „pełnego brzmienia nowych obowiązków i wymogów” związanych z badaniami technicznymi pojazdów.

Jedną z poruszanych kwestii jest sprawa powtórnych badań technicznych (możliwe w czasie 2 dni roboczych od pierwszej kontroli). Według projektu użytkownik pojazdu może zakwestionować przeprowadzone badanie i domagać się ponownej kontroli (według diagnostów tylko na tej samej stacji) w obecności pracownika TDT (Transportowy Dozór Techniczny). Jeśli ta okaże się pomyślna dla skarżącego, wówczas powtórne badanie odbywa się na koszt stacji diagnostycznej.

PISKP alarmuje, że „tak długi termin pozwala posiadaczowi pojazdu w zasadzie na wykonanie dowolnych napraw lub modyfikacji pojazdu. W takiej sytuacji nie będzie możliwe stwierdzenie, czy diagnosta wykonując badanie pierwotne faktycznie popełnił błąd lub wykonał je niezgodnie z przepisami”. Stąd propozycja, by badanie kwestionować od razu po jego wykonaniu. Na tym jednak nie koniec.

Spóźnialscy płacą więcej

Kwestia kosztów dotyczy również sytuacji, gdy spóźnimy się z obowiązkowym badaniem technicznym (według danych Ministerstwa Cyfryzacji problem narasta – pod koniec 2019 roku było to już 22 proc. pojazdów, czyli o 5 proc. więcej niż w 2018 roku). Po upływie 30 dni od wyznaczonej daty, badanie będzie bardziej kosztowne (dodatkowe 100 proc. opłaty). Według projektu opłata ma trafić do TDT, a nie stacji diagnostycznej. Nie brak przy tym niejasności, jeśli chodzi o kwestie związane z odprowadzeniem podatku VAT (nie określono czy do TDT trafia kwota netto czy brutto).

Izba znów informuje, że póki co nie rozwiązano problemu dodatkowych badań technicznych pojazdów z zamontowanym hakiem. Diagności alarmują, że nie mogą przesłać wyników badania do Centralnej Ewidencji Pojazdów (dalej zapisywane są w rejestrze badań SKP w tzw. trybie awaryjnym), co wiąże się z niejasnościami wobec zasadności pobierania opłat. Stosując się do wytycznych Ministerstwa Cyfryzacji niektóre stacje nie pobierają opłat. Część jednak pobiera opłatę ewidencyjną, uznając, że należy się ona za przeprowadzone badanie. Wystarczy jednak uzupełnić katalog wskazany w przepisach, by zlikwidować lukę istniejącą od 3 lat (od listopada 2017 roku).

Za badanie trzeba będzie zapłacić więcej

Nietrudno zgadnąć, że po raz kolejny wspomniano o podwyżce opłat (te zaś nie zmieniły się od 16 lat). Nie zabrakło szczegółowych wyliczeń dotyczących nie tylko obciążeń podatkowych, ale także cen energii elektrycznej, oleju opałowego, minimalnej pensji czy składek ZUS. Choć nie wskazano tabeli nowych stawek, to nie jest tajemnicą, że za obowiązkowe przeglądy trzeba będzie płacić nawet kilkadziesiąt złotych więcej niż obecnie.

Nie brak też innych propozycji. Diagności postulują o możliwość okazjonalnego sprawdzenia stanu technicznego auta (np. tuż przed dłuższym wyjazdem) bez konieczności stosowania się do wymogów (wpis do bazy CEP i cała procedura badania) czy kontroli auta zarejestrowanego za granicą (w celu potwierdzenia stanu technicznego), gdy kończy się ważność zagranicznego badania. Wnioskują także o skrócenie czasu przechowywania zdjęć wykonanych podczas przeglądu (według wyliczeń PISKP każda ze stacji musi przechowywać średnio 89 tys. zdjęć przez 5 lat). Przypominają również o problemie badań ciągników rolniczych poza stacjami kontroli, sprawdzania czterokołowców czy pojazdów przeznaczonych do sportów motorowych.

Nie zabrakło także kwestii rywalizacji pomiędzy stacjami i nieuczciwej konkurencji. Stąd pomysły, by zakazać reklamowania stacji czy „oferowania korzyści materialnych lub nieodpłatnych usług za wykonanie badania”. Dla kierowców oznacza to tyle, że być może w przyszłości skończy się wręczanie upominków w postaci kosmetyków samochodowych czy gromadzenia punktów lojalnościowych. Ale czy to rzeczywiście był powód do tego, by niektóre stacje omijać szerokim łukiem?

Czasu na ewentualne zmiany pozostało już niewiele. W projekcie przyjęto bowiem, że ustawa wejdzie w życie 1 stycznia 2021 r.