• W ciągu dwóch tygodni dni ceny benzyny wzrosły o kilkadziesiąt groszy na litrze i dogoniły ceny diesla
  • W nadchodzącym tygodniu kierowcy za benzynę będą płacić więcej niż za olej napędowy
  • Polskie rafinerie nie są w stanie wyprodukować takiej ilości gotowych paliw, aby pokryć zapotrzebowanie polskiego rynku. Polska musi więc kupować i ropę, i olej napędowy, i benzynę za granicą
  • Najbliższy okres może być ciężki dla osób korzystający z samochodów benzynowych. Jak długo to potrwa?
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Ten poziom cen to dla właścicieli benzyniaków katastrofa: na wielu stacjach ceny benzyny, po kilku dniach bezprecedensowych podwyżek, zrównały się z cenami oleju napędowego. Jeszcze dwa tygodnie temu różnica w cenie litra tych paliw sięgała nawet 80 gr, dziś jej praktycznie nie ma.

Tak więc gdy wczoraj tankowałem diesla, płacąc za olej napędowy po 7,31 zł/litr, czułem pewną ulgę: cena od tygodnia nie wzrosła, a nawet o kilka groszy spadła. Natomiast właściciele benzyniaków przecierali oczy ze zdumienia: za litr benzyny trzeba było zapłacić np. 7,29 zł, czyli praktycznie tyle samo co za olej napędowy! To dla każdego kierowcy powód do niepokoju: gdzie leżą granice cen paliw i jak wytłumaczyć taką ich zmienność? Ta zmienność wyklucza przecież jakiekolwiek sensowne planowanie kosztów eksploatacji auta!

Ceny paliw - Jak zmieniały się w hurcie?

Jeszcze pod koniec kwietnia po kilku dniach podwyżek cen wszystkich paliw, gdy w hurcie metr sześcienny oleju napędowego kosztował 6959,2 zł (po dodaniu podatku VAT litr w hurcie kosztował ok. 7,52 zł), za litr benzyny właściciele stacji musieli zapłacić 6,76 zł. Różnica w hurcie – na niekorzyść diesla – wynosiła 76 gr.

Od tego czasu w ciągu nieco ponad dwóch tygodni ON minimalnie staniał, za to benzyna w hurcie zaliczyła serię spektakularnych podwyżek. Dziś w hurcie jest już droższa niż ON, za metr sześcienny najtańszej benzyny trzeba zapłacić 6779 zł.

By dowiedzieć się, ile w takiej sytuacji kosztuje litr, kwotę tę dzielimy przez 1000, a następnie dodajemy 8 proc. VAT. Wychodzi 7,32 zł za litr. Licząc tak samo, ON kosztuje 7,20 zł. Pamiętajmy jednak, że po pierwsze, są to ceny hurtowe i właściciele stacji muszą dodać swoją marżę, a po drugie, ceny na stacjach rosną z minimalnym opóźnieniem. Jak łatwo się domyślić, w ciągu kilku dni benzyna na stacjach może być już wyraźnie droższa niż olej napędowy.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Ceny paliw: analitycy nie doszacowują podwyżek

W sytuacji, gdy hurtowe podwyżki cen benzyny rosną o niemal 20 groszy na litrze w ciągu doby, nic dziwnego, że prognozy analityków za nimi nie nadążają: gdy prognoza cen benzyny zamieszczona np. na portalu e-petrol.pl mówi o maksymalnej w tym tygodniu cenie na poziomie 7,04 zł/litr (do niedawna nie do pomyślenia!), warszawskie stacje Orlen już w poniedziałek żądają za to litr tego paliwa ok. 7,30 zł. Biorąc pod uwagę, iż auta benzynowe z reguły zużywają więcej paliwa niż diesle, dla ich użytkowników jest to katastrofa.

Ceny paliw - dlaczego tak bardzo drożeje benzyna?

Na ogół wzrosty cen benzyny tłumaczy się wzrostem popytu na to paliwo m.in. w USA, ale też w Europie. Ale przecież – tak się przynajmniej wydaje – Polska importuje ropę, zaś benzyna dla polskich kierowców powstaje w polskich rafineriach!

Sprawdźmy zatem kursy: baryłka ropy Brent kosztuje dziś niecałe 111 dolarów – jest w górnej granicy wahań występujących w ostatnim czasie (100-110 dolarów za baryłkę) – wciąż nie tłumaczy to obecnych podwyżek cen benzyny, zwłaszcza że ceny rosyjskiej ropy, którą przecież Polska importuje, są niższe o ok. 35 dolarów od ropy Brent. Co do kursu złotego wobec dolara, to jest fatalny (4,50 zł), niemniej nie od dziś tak jest: w ciągu ostatnich dwóch tygodni wartość złotego zmalała nieznacznie.

Można do tego dodać fale pandemii Covid19 w Chinach i obawy o spadek popytu na olej napędowy, co może tłumaczyć „spokojne” ceny ON na stacjach. W Polsce być może zmalał nieco popyt na ON spowodowany spadkiem tranzytu przez Polskę na Wschód – czy to wszystko?

Dlaczego drożeje benzyna na polskich stacjach? Proste wyjaśnienie

O pomoc w wyjaśnieniu tej zagadki poprosiłem Rafała Zywerta, analityka BM Reflex. Rafał Zywert sugeruje, aby wyjaśnienie zacząć od sytuacji, jaka miała miejsce tuż po ataku Rosji na Ukrainę, gdy ceny ON zbliżyły się do 8 zł za litr. Zadziało się tak, ponieważ Rosja eksportuje do Europy nie tylko ropę, ale też gotowe paliwa – Europa nie jest w stanie wyprodukować wystarczającej na swoje potrzeby ilości ON. W Europie (w Polsce podobnie) zużywa się więcej ON niż benzyny – konsumuje się tu ok. 3,4 raza więcej diesla niż benzyny ze względu na to, iż wykorzystywany jest on w transporcie, a zimą także do ogrzewania budynków. Więc w ciągu trzech tygodni po ataku Rosji na Ukrainę różnica w cenach benzyny i oleju napędowego sięgnęła 90 groszy na litrze – trochę z powodu paniki, a trochę z powodu ograniczeń w imporcie ropy z Rosji ponad limity wymuszone przez kontrakty długoterminowe. Jednak jeszcze dwa tygodnie temu różnica w cenach obu paliw wynosiła ok. 70 groszy! A więc?

Obecnie maleje presja na olej napędowy – tłumaczy Rafał Zywert – ponieważ wiele firm zajmujących się w Europie importem produktów ropopochodnych znalazło już alternatywę dla dostaw ON z Rosji, sprowadzając diesla statkami m.in. z Arabii Saudyjskiej. Co do benzyny, to dochodzi sezonowy wzrost popytu: właśnie teraz ludzie zaczynają więcej jeździć, zbliżają się wakacje... tak jest zresztą co roku: jesienią olej napędowy drożeje w stosunku do benzyny (używany jest m.in. do ogrzewania domów), a wiosną sytuacja się odwraca. Zdaniem Rafała Zywerta cena benzyny na stacjach może wkrótce podskoczyć do 7,40-7,60 za litr i na części stacji będzie ona droższa niż ON.

Benzyna drożeje, bo... kierowcy w USA jadą na wakacje

Te spostrzeżenia potwierdza Adam Bartłomiej Czyżewski, główny analityk PKN Orlen. "Cena benzyny zależy nie tylko od kosztów jej wytworzenia, lecz także od popytu". Tymczasem sezonowy popyt na benzynę na półkuli północnej właśnie zaczyna rosnąć i jest tak duży, że zwyczajnie na świecie brakuje benzyny. Skoro jej brakuje, to cena rośnie. Bartłomiej Czyżewski podkreśla, że rynek oleju napędowego należy traktować odrębnie od rynku benzyny. Co do diesla, to po agresji Rosji na Ukrainę gwałtownie wzrosły ceny innych surowców – m.in. węgla i gazu, a w związku z tym olej napędowy zaczął być wykorzystywany do produkcji energii. Cena tego paliwa wzrosła jednak tak bardzo, że obecnie popyt na nie spada, w USA zaczyna się recesja, skomplikowana sytuacja jest w Chinach za sprawą pandemii. "Potencjał wzrostowy diesla się wyczerpał – twierdzi Czyżewski – natomiast ceny benzyny szybują, bo zaczynają się wakacje".

Mówiąc jeszcze inaczej: na ceny oleju napędowego największy wpływ ma stan gospodarki na świecie – gdy gospodarka rośnie, ceny oleju napędowego także. Gdy pojawia się widmo recesji – diesel tanieje. Na popyt, a więc i na ceny benzyny, wpływ ma zachowanie zwykłych kierowców – gdy w USA (ale też w Europie) zaczyna się "driving season", benzyna drożeje.

Polska musi sprowadzać także gotowe paliwa

Większość kierowców uważa, że Polska sprowadza ropę, ale przetwarzamy ją u siebie, w polskich rafineriach, które w całości zaspokajają potrzeby polskiego rynku na benzynę i olej napędowy. Otóż nie – tak nie jest.

Według danych Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN), jeśli chodzi o diesla, to w 2021 r. 20 proc. polskiej konsumpcji zaspokajał import z Rosji, jednak całkowity import oleju napędowego wyniósł w 2021 r. aż 32 proc. zużycia. Inaczej mówiąc: polskie rafinerie zaspokajają polski popyt (dane za 2021 r.) na diesla jedynie w 68 procentach. W liczbach: sprowadziliśmy 7 mln metrów sześciennych gotowego oleju napędowego przy całkowitej konsumpcji tego paliwa na poziomie ponad 22 mln metrów sześciennych.

Co do benzyny, to nie sprowadzamy jej z Rosji, ale z innych kierunków. Import pokrywa krajowe zapotrzebowanie w 18 proc. Co ciekawe, jeszcze kilka lat temu Polska nie musiała wcale sprowadzać benzyny, krajowa produkcja była wystarczająca, jednak w ostatnich latach na drogach mamy coraz więcej samochodów benzynowych i coraz mniej diesli. 40 proc. polskiego importu benzyny pochodzi z Niemiec, 27 proc. ze Słowacji, reszta z innych źródeł. Reasumując: jeśli benzyna drożeje za Zachodzie, to podrożeje i u nas, bo jako kraj nie jesteśmy w tym kontekście samowystarczalni i nie możemy opierać się wyłącznie na imporcie ropy – potrzebujemy też gotowych paliw. A jako że nasza waluta notuje rekordowe słabości, to nasze koszty rosną i rosną...

Analityk BM Reflex radzi, aby nie wysnuwać z tych danych daleko idących przewidywań: zdarzenia ostatnich dwóch lat wskazują jednoznacznie na to, że sytuacja jest zmienna i nieprzewidywalna – nie należy wykluczyć, że np. jesienią benzyna znów stanieje, ale też nie można mieć co do tego pewności. Nie sposób wykluczyć, że w wakacje benzyna będzie jeszcze o wiele droższa niż dziś, jednak przewidywania na dalej niż kilka-kilkanaście dni obarczone są dużą dozą niepewności.

Orlen: nie możemy sprzedawać taniej, bo...

Główny ekonomista PKN Orlen zwraca uwagę, że o cenie paliwa decyduje nie tylko koszt, lecz także popyt i światowe ceny paliw (nie ropy). Ceny ropy owszem, mają wpływ, ale na marże i wynik ekonomiczny rafinerii, natomiast o tym, za ile można (a nawet trzeba) sprzedawać paliwo, decyduje rynek.

"Firma nie może sprzedawać paliwa poniżej ceny rynkowej, bo byłoby to działanie na niekorzyść firmy i jej akcjonariuszy – a więc niezgodne z prawem. Ponadto gdyby Orlen zaoferował paliwo po cenie hurtowej znacząco niższej niż oferuje konkurencja, paliwo to zostałoby wykupione przez... konkurencję. A następnie sprzedane po cenie rynkowej. My byśmy stracili, a klient końcowy niczego by nie zyskał".

Polityczne ceny paliw

W Polsce o cenach paliw na stacjach decydują także czynniki, o które nie wypada pytać analityków zajmujących się sprawami techniczno-biznesowymi: to polityka. Doświadczyliśmy w ostatnich latach zarówno nie do końca uzasadnionych zewnętrznymi czynnikami podwyżek cen paliw, jak i obniżek, które można wytłumaczyć jedynie terminami nadchodzących wyborów. Teraz ceny paliw rosną, ale im wyższy ich poziom cen, tym atrakcyjniejszych obniżek – tego nie sposób wykluczyć – można spodziewać się za rok, gdy władza będzie szykować się do wyborów. To tak jak w anegdocie o kozie: gdy biedny Żyd cierpiący na ciasnotę w domu za radą rabina wprowadził do domu kozę, jego życie zrobiło się prawdziwie nieznośne. Jednak gdy po paru dniach – znów za radą rabina – wyprowadził kozę, poczuł ulgę, której od tak dawna szukał!

Cóż... Orlen jest ogromną firmą działającą na rynku międzynarodowym, ale ma też największą w Polsce sieć stacji benzynowych i – przynajmniej przez krótki czas – ceny detaliczne mogą być nawet niższe niż ceny hurtowe (taka sytuacja zdarzyła się np. tuż po napaści Rosji na Ukrainę). Promocja jednak najwyraźniej nie może trwać wiecznie.

To, co zgodnie potwierdzają moi rozmówcy, to fakt, iż istnieje duża niepewność na rynkach. Można się więc w dalszej perspektywie spodziewać takich cen (w każdą stronę), których nawet sobie nie wyobrażamy!

Na razie cyferki na stacyjnych pylonach nie napawają jednak optymizmem: spośród tych osób, które planowały wyjazdowe wakacje własnym samochodem, część będzie musiała zmienić plany.