W 1968 roku Citroën został właścicielem Maserati i postanowił wykorzystać technologię tej firmy – chodziło przede wszystkim o nowy silnik V6 zaprojektowany przez włoskich inżynierów. Francuzi mieli już silnik, ale nie mieli auta, więc stworzyli SM, który zadebiutował 11 marca 1970 roku i kończy właśnie 40 lat.
Mówi się, że nazwa SM to skrót od Sport Maserati, ale to głupie, bo niby dlaczego Citroën miałby nazywać swoje auto nazwą innej firmy? Bardziej popularna teoria mówi, że SM to skrót od Sa Majesté, co po francusku oznacza jej wysokość. To jest coś – auto, do którego trzeba się zwracać wasza wysokość. Podniecające.
Citroën SM miał więc silnik V6 o mocy najpierw 170, a potem 180 KM. Według danych fabrycznych, coupé mogło się rozpędzić do 220 km/h, ale podobno niektórym tak było z górki, że osiągali nawet 235 km/h. To dużo? Oj tak – w latach 70. SM był najszybszym przednionapędowym autem świata.
SM był także najlepiej hamującym autem świata (zaskakujące, bo zamiast pedału hamulca miał coś na kształt grzybka wystającego z podłogi), pierwszym samochodem w Europie wyposażonym w regulację kierownicy w dwóch płaszczyznach, pierwszym na świecie ze zmiennym wspomaganiem kierownicy, pierwszym z klejoną przednią szybą i pierwszym z samopoziomującymi się reflektorami.
Z tymi reflektorami jest naprawdę ciekawie. Było ich sześć z przodu i doświetlały zakręty, ale to nic nadzwyczajnego. Były one również połączone z hydropneumatycznym zawieszeniem i zawsze pozostawały w optymalnej pozycji. Co?!
Już tłumaczę – gdy SM hamował, reflektory się nieco podnosiły, a gdy był obciążony, same z siebie się obniżały, by jak najlepiej oświetlić drogę i nie oślepiać innych kierowców.
À propos tego wspomagania kierownicy – działało tak, że nawet gdy zostawiłeś wieczorem auto ze skręconymi kołami, to i tak same się wyprostowały. Wszystko po to, by jej wysokość zawsze wyglądała godnie.
Co jeszcze ciekawsze, kierownica była w jakiś magiczny sposób połączona z kołami, że nawet gdy wjechałeś w wielką dziurę z dużą prędkością, nie miało to wpływu na kierunek jazdy – nadawać kierunek kołom mógł wyłącznie kierowca. A nie było to męczące, bo skrajne położenia kół dzieliły tylko dwa obroty.
Co jeszcze warto o Citroënie SM wiedzieć? Miał hydropneumatyczne zawieszenie, automatycznie włączające się wycieraczki, właściwie pełne wyposażenie (jedną z niewielu opcji był zestaw pięciu walizek szytych na miarę oraz felgi wykonane z włókna węglowego), a wnętrze zaprojektowano dla dwóch mężczyzn siedzących z przodu i dwóch kobiet z tyłu.
Uważam, że SM jest tak fascynującym i inspirującym samochodem, że wymyślam dla niego nowe słowo - fascyspirujące!