Tym razem zapowiada się kolejny skandal, który dotyczy bezpieczeństwa pasażerów. Czy testy zderzeniowe prowadzone przez wyspecjalizowane organizacje są naprawdę rzetelne?

Po dokładnej analizie okazało się, że w opisach testów zderzeniowych „bohaterem” jest prawie zawsze kierowca i jest on objęty największą troską producentów. Gdy porównano wyniki z obu stron pojazdu (kierowca, współpasażer), to w większości przypadków okazały się one zaskakujące. Jedynym samochodem, który w amerykańskich testach zderzeniowych IIHS miał zbliżone wyniki po obu stronach karoserii, okazał się Hyundai Tucson. Natomiast Opel Mokka, Mazda CX-5 i Honda CR-V miały już widoczne rozbieżności. Znacznie gorzej w takim porównaniu wypadły dwa samochody – Subaru Forester i Nissan X-Trail, których przedni słupek po stronie pasażera przemieścił się aż o 25 cm. Jednak najgorszy wynik odnotowała Toyota RAV-4, której prawy słupek po zderzeniu przesunął się o 30 cm.

Takie wyniki wymownie potwierdzają, że producenci skupiają się przede wszystkim na ochronie kierowcy, co premiowane jest w obowiązkowych testach zderzeniowych. Bezpieczeństwo współpasażera znacznie mniej ich interesuje.

Na szczęście propagatorami nietypowych prób zderzeniowych są takie organizacje jak m.in. ADAC czy DEKRA, które dają wyraźne sygnały do zmian.

Można oczekiwać, iż wkrótce po raz kolejny zmienią się europejskie kryteria testów zderzeniowych, co tylko może  mieć bezpośredni wpływ na poprawę naszego bezpieczeństwa. Tymczasem, coraz częściej słyszymy głosy krytyki, zarówno pod adresem producentów, jak i organizacji ustalającej kryteria testów. Podważana jest ich rzetelność i zmowa z producentami. Czy wkrótce czeka nas kolejna motoryzacyjna afera – tym razem Crashgate?