Zakaz ponownej rejestracji samochodów w wieku powyżej 12 lat w przypadku zmiany właściciela – oto jeden z pomysłów Stowarzyszenia Dilerów VW i Audi. Użyta w tytule maksyma Stanisława Jerzego Leca pasuje tu jak ulał!

Zdaniem dilerów taki zakaz nie ograniczałby prawa do zbywania auta. Po prostu – możesz samochód sprzedać obywatelowi Rosji, Ukrainy, a nawet w Polsce – Janowi Kowalskiemu. Niestety, nowy właściciel nie mógłby go już w Polsce zarejestrować. Jeśli ktoś dobrze nie zrozumiał: kupujesz sobie używany samochód i jeździsz, ile chcesz.

Mija 12. rok od wyjazdu z fabryki. Możesz zostać z tym autem do końca świata, ale – w praktyce – nie możesz już go sprzedać, bo nikt go nie kupi. I czymże to jest, jak nie ograniczaniem prawa własności? Czytelników uspokajamy: pomysł jest niekonstytucyjny, bzdurny i nie do realizacji. Ale pokazuje, jakie zapędy ma lobby dilerów VW i Audi.

Dilerzy VW i Audi z techniką też są na bakier!

Kolejny pomysł, by zmienić sposób nadzoru nad stacjami kontroli pojazdów, nie budzi większych kontrowersji. W końcu przeglądy robione po znajomości to zwykły kryminał.

Dilerzy VW mają jednak koncepcję wprowadzenia dodatkowych badań technicznych i sprawdzanie, czy pojazd emituje CO2 zgodnie z założoną w homologacji normą.

Wyjaśnijmy: w danych technicznych aut podaje się emisję CO2 w gramach na km jazdy i jest to wartość ściśle powiązana ze zużyciem paliwa. Ile spalisz, tyle będzie dwutlenku węgla. Emisja CO2 to w przypadku aut nic innego jak sposób przedstawienia zużycia paliwa (w idealnych warunkach spalania). Jednak po pierwsze, badania homologacyjne prowadzi się w tak sterylnych warunkach i przy takim nagromadzeniu trików, że przeciętny samochód nawet tuż po wyjeździe z salonu nie jest w stanie takich wyników uzyskać.

Jak zamontować światła do jazdy dziennej?

Po drugie, stanowisk, na których można zbadać ten parametr, jest w Polsce kilka, a procedura testowa trwa dwa dni. Wniosek? Pomysłodawcy nie wiedzą, o czym mówią – pewnie wydaje im się, że można to zbadać prostym analizatorem spalin! Jak na dilerów samochodowych – słabo z wiedzą. Gdyby wprowadzić taki obowiązek w przypadku każdego auta, na badanie trzeba by zapisywać się z kilkudziesięcioletnim wyprzedzeniem.

Ryszard Hada ze Stowarzyszenia Dilerów VW i Audi nie wie, jak miałyby te pomiary wyglądać, ale uważa, że „pomysł jest wartościowy i należy nad nim pracować”. Pytany, czy Stowarzyszenie wymieni np. roczny samochód marki VW lub Audi na nowy, jeśli okaże się, że nie spełnia on norm homologacyjnych – przyznaje, że raczej nie.

Dilerzy VW i Audi chcą - wymusić naprawy w ASO

Gdyby okazało się, że samochód nie spełnia norm homologacyjnych w zakresie emisji dwutlenku węgla, dilerzy chcieliby, żeby był on naprawiany autoryzowanym serwisie. Widać mają świadomość, że właścicielestarszych aut nie pytają nawet o ceny w warsztatach dilerskich – szkoda czasu.

Dilerzy VW i Audi chcą - zwiększyć podatki

To, co na pewno łatwo wprowadzić w życie, to podatek nazwany przez autorów projektu: „Bezpieczna droga”. Masz auto starsze niż 12 lat? Ubezpieczyciel musiałby odprowadzać do budżetu państwa 10 proc. wartości polisy OC. Efekt to dodatkowy haracz, który ostatecznie musieliby zapłacić właściciele starszych aut w formie droższego ubezpieczenia.

Równie łatwo byłoby podnieść opłatę recyklingową z 500 do 1500 zł. Dilerzy VW twierdzą, że dziś ten podatek dotyczy tylko nowych samochodów – co jest nieprawdą. Mają też pomysł, by zamiast 300-400 zł, które właściciel starego auta dostaje w punkcie skupu w związku z jego złomowaniem, otrzymywał on talon w wysokości 1000 zł do wykorzystania przy kupnie nowego samochodu.Dilerzy VW chcieliby też corocznego podatku ekologicznego.

Tacy biedni dilerzy VW i Audi?

Wszystkie te zmiany, które mają służyć ratowaniu dilerów nowych samochodów przed finansową zapaścią, ogłasza Stowarzyszenie mniej więcej w tym samym momencie, w którym chwali się, że sprzedaż Volkswagen Group Polska jest rekordowa. Szczególnie Volkswagen może pochwalić się wzrostem sprzedaży o 13,7 proc.

O co więc chodzi? O pieniądze – to oczywiste. Stare samochody, które w Polsce cieszą się powodzeniem znacznie większym niż nowe, to sól w oku dilerów nowych aut. Łatwo je naprawić, a w wielu wypadkach – pod warunkiem zapewnienia podstawowego serwisu – są one bardziej niezawodne niż nowe.

A może stare samochody są niebezpieczne? Dilerzy VW martwią się o bezpieczeństwo na polskich drogach. „Stan techniczny bywa jednym z głównych czynników zdarzeń drogowych – twierdzą. Zaś śmiertelność w wypadkach na polskich drogach – ze względu na stan techniczny i wiek pojazdów – jest najwyższa w Unii”.

Może i tak jest, ale ze statystyk policyjnych wcale takie wnioski nie wynikają: w 2012 roku policja zanotowała 55 wypadków, które wynikały wprost ze złego stanu samochodu. Zginęło w nich 6 osób. Oczywiście, można powiedzieć, że policja idzie na skróty i wpisuje rutynowo w formularz „za wysoka prędkość”, ale nie zmienia to faktu, że stwierdzenia firm, które lobbują za utrudnieniem życia właścicielom starszych aut, są wzięte z sufitu.