Oto Max w formacie mini. Mierzący 4,06 m długości mały van B-Max, gwiazda tegorocznego salonu genewskiego, w przyszłym roku zastąpi Fusiona. Oficjalnie przedstawiany jeszcze jako model studyjny, jednak rzecznik Forda Hartwig Petersen obiecuje: „Będziemy go produkować w tej postaci”.
Młodszy brat C-Maksa, krótszy od niego o 32 cm, ma z tyłu przesuwane drzwi – po obu stronach. Przednie skrzydła otwierają się tak jak zwykle. Ford zrezygnował ze środkowego słupka w konstrukcji nadwozia (zwanego także słupkiem B), dzięki czemu dostęp do wnętrza auta jest wyjątkowo łatwy – przez 1,5-metrowej szerokości „otwartą flankę”. W tej klasie samochodów nikt nie zastosował dotychczas podobnego rozwiązania.
Kolejnymi atutami rywala Opla Merivy są: wygodne zajmowanie miejsc – pasażerowie siedzą o 11 cm wyżej niż w Fieście – oraz znakomite wykorzystanie przestrzeni na niewielkiej powierzchni, zajmowanej przez auto. Po złożeniu asymetrycznie dzielonej kanapy i oparcia fotela przedniego pasażera można przewieźć przedmioty o długości 2,35 m – mało które kombi klasy średniej to potrafi.
Stylistyka autawedług założeń Forda ma wnieść nową jakość do klasy małych vanów. B-Max tylną częścią nadwozia przypomina sportowego vana S-Maksa.Pod maską pracują nowoczesne silniki z rodziny EcoBoost. W przypadku modelu studyjnego jest to turbodoładowany trzycylindrowiec o pojemności 1.0 i mocy100 KM, który zgodnie z zapewnieniami producenta wykazuje „ultraniską” emisję CO2. Już wkrótce motor ten zastąpi czterocylindrowe benzyniaki w ofercie małych samochodów Forda. Poza tym, gdy w przyszłym roku auto zamieni stoiska wystawowe na salony sprzedaży, do wyboru będą dodatkowo znane już silnikio pojemności 1.6 i 2.0.
PODSUMOWANIE - Reakcja publiczności na model studyjny pozwoli Fordowi wprowadzić poprawki do bliskiego seryjnej produkcji studium małego vana. W tym wypadku będzie ich raczej niewiele, gdyż B-Max wydaje się bardzo udanym autem – funkcjonalniejszym i znacznie atrakcyjniejszym od Fusiona, którego zastąpi.