Ze sportów motorowych rajdy są moją ulubioną dyscypliną. Przed laty były nawet moim hobby - jako widz jeździłem przez 3 sezony na każdą eliminację Rajdowych Mistrzostw Polski. Mam na swoim koncie także kilka rund Rajdowych Mistrzostw Świata, m.in. Rajd Sardynii i Niemiec. Dlatego z dużym zaciekawieniem sięgnąłem do autobiografii Sebastiena Leoba, pt: „Mój styl jazdy”, która ukazała się w czerwcu 2013 roku nakładem wydawnictwa SQN.
Loeb - rajdowy odpowiednik Schumachera?
Przed przeczytaniem książki nie miałem zbyt dużej wiedzy o 9-krotnym rajdowym mistrzu świata. Od kogoś usłyszałem, a może gdzieś wyczytałem, że do rajdów trafił dzięki programowi Peugeota „Rajd Młodych”, szukającym młodych rajdowych talentów na terenie Francji. Nigdy jednak nie wgłębiałem się w temat i przez lata Loeb funkcjonował w mojej głowie jako „maszynka do wygrywania rajdów”, taki rajdowy odpowiednik Michaela Schumachera. Myślałem: to z pewnością zdolny, utalentowamy, ale przede wszystkim bardzo pracowity człowiek.
Nawet przed rozpoczęciem czytania jego autobiografii przeszło mi przez myśl, że będzie to nudna historia. Ot, zwykły Francuz miał pewnie bogatego tatusia i mu się udało. Sam Leob z resztą na początku książki przyznaje, że napisał ją po długich namowach znajomego dziennikarza, będąc wcześniej przekonany, że historia jego życia jest mało ciekawa i z pewnością nie zainteresuje zbyt wielu osób. Pomyślałem, że tak tylko mówi, przecież to zmanierowany człowiek, który ma miliony na koncie i nic mu się już w życiu nie chce.
W młodości odpowiedzialny i pracowity - to raczej nie o Leobie...
Przyznam się, że już po przeczytaniu kilku stron książki okazało się, że się grubo myliłem. Fakty jakie się tam pojawiają zmieniły całkowicie moje wyobrażenia o rajdowym mistrzu. Leob bardzo szczerze opowiada o sobie, swoim dzieciństwie, dorastaniu pierwszych krokach stawianych w świecie rajdów. Książka jest pełna zaskakujących informacji, m.in. uświadamia Czytelnikowi, że Loeb nie jest obecnie człowiekiem oderwanym od rzeczywistości, zmaniewrowanym celebrytą, a wręcz odwrotnie to osoba kochająca rodzinę i przyjaciół. Jednoczenie Leob przyznaje, że w młodości popełniał wiele błędów: jako 20-latek był nieokrzesanym, niesfornym młodym człowiekiem, który miał delikatnie mówiąc bardzo lekkie podejście do życia. Jego auobiografia świetnie pokazuje jak dojrzewał emocjonalnie i jak bardzo musiał zmienić swoje życie stając kierowcą najlepszego teamu rajdowego na świecie.
Historia Leoba może stanowić nadzieję dla wielu młodych ludzi, którzy pragną zostać kierowcą rajdowym - okazuje się bowiem, że wcale nie są do tego potrzebne pieniądze. Wystarczy bardzo chceć, mieć pasję, być wytrwałym i ciężko pracować. Trzeba mieć talent, ale też bardzo dużo szczęścia!
Obcowanie z dużą prędkością jest jak narkotyk
Leob po 9 zdobytych pod rząd tytułach Rajdowego Mistrza Świata rezygnuje. Ale jak pokazuje ostatni rok wcale nie rezygnuje ze sportowej jazy samochodem. Bierze udział w wyścigach GT, za kierownicą Mc:Larena MP, ściga się za kierownicą Porsche w Pucharze Carrera, zdobywa rekord wjazdu na górę Pikes Peak w USA za kierownicą Peugeot 208. Pasja prędkości, chęć wygrywania nie mijają, ciągle w nim siedzą!
Niech zachętą do przeczytania tej lektury będzie fakt o którym wspomina Leob, że w wieku 22 lat rajdy wcale go nie interesowały. Historia opowiadana słowami mistrza wciągała tak bardzo, że na jej śledzenie poświęcałem każda wolną chwilą, łącznie z zarwaną nocą...
Gorąco zachęcam do lektury!