W ciągu 6 lat KIA sprzedała w Europie ponad 300 tys. egzemplarzy Picanto. Koreańczycy są zadowoleni, choć pewnie chcieliby więcej. Ich najgroźniejszy konkurent, czyli włoski Fiat sprzedaje w ciągu roku ponad 370 tys. sztuk dwóch najmniejszych modeli: Panda i 500. Jednak po uwzględnieniu wyników Hyundaia (ponad 85 tys. sprzedanych i10 w Europie), okazuje się, że koreański koncern rywalizuje nawet z całą Grupą VW (VW Up, Seat Mii, Skoda Citigo). Teraz ma nowy argument: trzecią generację Picanto.
Kia Picanto – to raczej ewolucja
Z pozoru na papierze niewiele się zmieniło. Zachowano taką samą długość nadwozia (359,5 cm), szerokość (159,5 cm) i wysokość. Pozostały również dobrze znane silniki benzynowe (trzycylindrowy 1.0 o mocy 67 KM i czterocylindrowy 1.2 o mocy 87 KM), które przeszły drobną kurację odmładzającą (zmieniono m.in. układ chłodzenia, kolektor wydechowy, pompę olejową, pierścienie tłokowe). W praktyce jednak zmian wprowadzono na tyle dużo, że prawie każdy kto przesiądzie się ze starszej generacji do nowszej nie powinien czuć się zawiedziony. Co najwyżej zawiedzeni będą poszukujący wersji 3-drzwiowej, bo Picanto trzeciej generacji będzie oferowane tylko w wariancie pięciodrzwiowym.
Mimo tej samej długości udało się zwiększyć rozstaw osi z 238,5 cm do 240 cm. Przy tak niewielkim samochodzie każdy centymetr ma znaczenie. W nadwoziu wygospodarowano dość dużo miejsca. KIA chętnie porównuje się do VW Upa i udowadnia, że Picanto jest po prostu większe w każdej z wielu kategorii. A przy okazji – równie przyjemnie się prowadzi i zaskakująco komfortowo pokonuje progi zwalniające.
Kia Picanto – wyraźnie więcej miejsca
Nawet wysoki kierowca po ustawieniu fotela w wygodnej pozycji nie ograniczy radykalnie miejsca na nogi dla siedzących z tyłu. Oczywiście nikt nie łudzi się, że samochodem będą bardzo wygodnie podróżować cztery dorosłe osoby. Bez większego problemu starczy miejsca dla dzieci i to nie tylko tych najmniejszych podróżujących jeszcze w fotelikach. Za kierowcą o wzroście 1,80 m podobna osoba wciśnie się, ale będzie już kolanami wypychać oparcie przedniego fotela. Słowa uznania należą się przy tym za same fotele: są bardzo wygodne i w niczym nie przypominają taniego stołka kuchennego.
Na szerokość trudno narzekać. Dwóch rosłych facetów nie będzie się obijać łokciami. Co więcej: nawet w miarę wygodnie ułożą je na niewielkim rozsuwanym podłokietniku. Trzeba jednak pogodzić się z tym, że podłokietnik po rozłożeniu nieco utrudnia dostęp kierowcy do dźwigni hamulca ręcznego, szczególnie gdy fotel jest odsunięty maksymalnie do tyłu.
Kia Picanto – o wiele lepsza jakość
Kia postarała się o bardzo staranne wykonanie wnętrza. Spasowanie poszczególnych elementów jest bardzo dobre. Także jakość tworzyw jest na dobrym poziomie. Choć deskę i poszycie drzwi wykonano z twardego tworzywa, to jednak nic nie sprawia wrażenia tandety. Większość testowych egzemplarzy wyposażono w tzw. ekologiczną skórę, która jest dość przyjemna w dotyku i nie powoduje nadmiernego pocenia się nawet po godzinnej jeździe. Zresztą sama jazda sprawia sporo przyjemności.
W Picanto do wyboru są dwa silniki: trzycylindrowy 1,0 oraz czterocylidrowy 1,2. Kultura pracy obu nie powinna wzbudzać zastrzeżeń. Praca mniejszego silnika nie przypomina zdezelowanej maszyny rolniczej, a nadwozie nie wpada takie drgania jak w samochodach sprzed dekady. Trudno także narzekać na hałas. Nawet w przypadku ostrej jazdy we wnętrzu jest zaskakująco cicho. To zasługa dobrego wygłuszenia kabiny, czym KIA szczególnie się chwali. Nawet w przypadku jazdy autostradą z prędkością ok 120–130 km/h wciąż można spokojnie rozmawiać, bez potrzeby podnoszenia głosu. Nie da się jednak ukryć, że więcej przyjemności sprawi mocniejszy silnik. Jest wyraźnie żwawszy i lepiej reaguje na mocne wciśnięcie pedału gazu. Warto dopłacić 2000 zł to mocniejszej jednostki. Kto jednak będzie podróżować Picanto tylko na krótkich odcinkach (jazdy do pracy czy szkoły w obrębie miasta) może spokojnie poprzestać na 1.0. Picanto z tym silnikiem nie jest zawalidrogą. Samochód uczy jednak pokory, gdy wciśniemy pedał gazu do oporu – po prostu trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Kia Picanto – bogatsze wyposażenie
W porównaniu z poprzednikiem KIA poprawiła wyposażenie. Ma to oczywiście przełożenie na cenę. Najtańsza wersja 1.0 M kosztuje 39 900 zł, czyli jest droższa od poprzednika o ponad 5000 zł. Zawiera jednak dodatki, które były dostępne jako płatne opcje w starszej wersji: klimatyzację manualną, radio MP3 oraz zestaw głośnomówiący Bluetooth. Za najtańszą wersję z silnikiem 1.2 trzeba zapłacić 41 990 zł. Najdroższym wariantem jest bojowo wyglądająca odmiana GT Line, którą wyceniono na 58 990 zł. Samochód pojawi się w polskich salonach na początku kwietnia.
Więcej szczegółowych informacji w galerii.