- Płacisz mniej w salonie, a co potem? Porównaliśmy koszty utrzymania czterech chińskich SUV-ów (MG, Jaecoo, Forthing i BYD) i czterech SUV-ów popularnych marek (Toyota, Volkswagen, Skoda, Hyundai)
- Zestawienie pozwoliło zmierzyć się z trzema największymi stereotypami związanymi z autami z Państwa Środka. Chłodne kalkulacje nie potwierdziły wszystkich obaw
- Sprawdziliśmy koszty ubezpieczenia oraz serwisowania i policzyliśmy utratę wartości. Zasymulowaliśmy 3-letnią eksploatację z rocznym przebiegiem na poziomie 20000 km
- Zachęcamy do oddawania głosów w ankiecie, która znajduje się pod artykułem
Zastanawiasz się nad zakupem chińskiego samochodu, bo jest tańszy od uznanych konkurentów? "To się nie opłaca. Będziesz mieć problem z ubezpieczeniem, a ceny serwisu cię wykończą. No i ta utrata wartości..." – odradzają znajomi. W powszechnym mniemaniu to właśnie trzy największe bolączki atrakcyjnie wycenionych nowości z Państwa Środka.
My dopisalibyśmy do tego kilka innych (nie trafiliśmy jeszcze na "chińczyka" z precyzyjnym układem kierowniczym), ale nie to jest tematem tego artykułu. Za to inną, często podnoszoną w dyskusjach kwestią jest ograniczona dostępność części zamiennych. Z tym nie zgadzają się importerzy: "dłużyzn w serwisach nie będzie, bo mamy dobrze zaopatrzone magazyny w Europie". Wartość tych zapewnień sprawdzą w praktyce pierwsi odważni klienci.
A jak jest naprawdę z utrzymaniem tych egzotycznych jeszcze w Polsce samochodów? Sprawdziliśmy to, zestawiając koszty eksploatacji czterech chińskich SUV-ów z wydatkami, które ponoszą właściciele SUV-ów marek o ugruntowanej pozycji rynkowej. Kilka rzeczy naprawdę nas zaskoczyło.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoChińskie SUV-y kontra znane SUV-y. Szukamy dobrego "średniaka"
Do kalkulacji przyjęliśmy taki scenariusz:
Szukamy nowego, średniej wielkości SUV-a zarówno na dojazdy do pracy, jak i dalsze rodzinne podróże. Samochód będzie użytkowany przez trzy lata – zakładany roczny przebieg to 20000 km. Chcemy sprawdzić, ile w tym czasie wydamy na eksploatację pojazdu i ocenić, jak w tej symulacji wypadną auta z Chin. Ich niepodważalnym atutem jest niska cena zakupu. Co, jednak jeśli doliczymy do tego ubezpieczenie, koszty serwisowania i utratę wartości?
Wybierając modele biorące udział w porównaniu, posiłkowaliśmy się preferencjami polskich kierowców – na liście nie mogło zabraknąć takich hitów, jak Hyundai Tucson, Toyota RAV4 czy Volkswagen Tiguan. Wybór wersji silnikowych niejako zdeterminowali chińscy gracze, bo najczęściej dostaniemy od nich tylko jedną propozycję – benzynowy silnik o pojemności 1,5 l i mocy około 150 KM. Staraliśmy się znaleźć u konkurencji podobne SUV-y. Wszystkie skonfigurowaliśmy z automatyczną skrzynią biegów. Wyposażenie musiało być "na bogatości", bo zarówno Forthing T-Five, jak i Jaecoo 7 czy MG HS oferują dużo już w standardzie.
Dla urozmaicenia zdecydowaliśmy się na włączenie do zestawienia pary w pełni elektrycznych SUV-ów – BYD-a Seala U (Chiny) i Skody Enyaq (Czechy). To ciekawa rzecz, bo przy okazji pozwoliła sprawdzić, w jakim tempie spada wartość pojazdów elektrycznych. Po jednej stronie ringu mamy łącznie cztery chińskie SUV-y, a po drugiej dwóch reprezentantów Europy i po jednym z Japonii i Korei. Czas sprawdzić, jakie wydatki wygenerują w trakcie 3-letniej eksploatacji. Zastrzeżenie: pomijamy zakup drugiego kompletu opon, bo to kwestia indywidualna. Podobnie jak zużycie paliwa lub energii – każdy kierowca ma nieco inny styl jazdy i sposób eksploatacji pojazdu.
Chińskie SUV-y | Inne SUV-y |
---|---|
Forthing T-Five 1.5 T 7DCT 177 KM | Hyundai Tucson Platinum 1.6 T-GDI 7DCT 160 KM |
Jaecoo 7 Urban 1.5 T-GDI DCT7 147 KM | Volkswagen Tiguan Elegance 1.5 eTSI DSG-7 150 KM |
MG HS Exclusive 1.5 DCT-7 170 KM | Toyota RAV4 Executive 2.5 Hybrid e-CVT 218 KM |
BYD Seal U Design 218 KM (87 kWh) | Skoda Enyaq Standard 85 286 KM (82 kWh) |
Chińskie SUV-y kontra znane SUV-y – ubezpieczenie
Do wyliczenia stawek polis posłużyliśmy się popularnymi internetowymi porównywarkami ubezpieczeń. I tu właśnie napotkaliśmy pierwszy problem – nie każdy kalkulator obejmował interesujące nas auta. Żadnej z wziętych pod uwagę chińskich marek nie było w formularzu Mubi (ale że nawet MG?!). Rankomat miał prawie wszystkie, jednak Jaecoo znaleźliśmy tylko w kalkulatorze Punkta.
Wyliczenia przeprowadziliśmy dla 29-letniego mężczyzny mieszkającego w Warszawie i parkującego samochód na ulicy. Prawo jazdy od ponad 10 lat i od takiego samego czasu pełna historia OC z brakiem szkód na koncie. AC od ponad dwóch lat – również bez wypłacanych odszkodowań. Taki kierowca zapłaci najmniej za roczną polisę OC dla Volkswagena Tiguana (516 zł), a najwięcej za podstawowy pakiet ubezpieczenia Forthinga T-Five (849 zł). Ubezpieczenie MG HS kosztuje prawie tyle, co w przypadku Toyoty RAV4 (761 vs 768 zł). Nie licząc Tiguana, najtaniej wypadają elektryki – polisy OC dla Skody i BYD-a są niemal identyczne (593 i 598 zł).
Polisa OC | Polisa OC+AC | |
---|---|---|
Volkswagen Tiguan | 516 zł (Uniqa) | 2621 zł (Allianz) |
Toyota RAV4 | 768 zł (Allianz) | 4720 zł (Allianz) |
Hyundai Tucson | 673 zł (Uniqa) | 4672 zł (Allianz) |
Skoda Enyaq | 598 zł (Ergo Hestia) | 4661 zł (Allianz) |
BYD Seal U | 593 zł (Ergo Hestia) | b.d. |
MG HS | 761 zł (Proama/Generali) | 4293 zł (Generali) |
Jaecoo 7 | 614 zł (Ergo Hestia) | 1112 zł (MTU24) |
Forthing T-Five | 849 zł (Balcia Insurance) | 4562 zł (Ergo Hestia) |
Monika Chłopik, ekspertka z Polskiej Izby Ubezpieczeń, wyjaśniła nam, że ubezpieczyciele podczas wyliczania wysokości składek posługują się wieloma parametrami, ale raczej nie pochodzeniem pojazdu. Przypisywanie większego ryzyka kierowcom, którzy jeżdżą samochodami z Chin, to jej zdaniem zły kierunek. Skąd więc wziął się o tyle wyższy koszt polisy OC dla Forthinga? Najprawdopodobniej wynika z ubogiej liczby ofert – niektórzy ubezpieczyciele po prostu nie mają go jeszcze w swojej bazie.
Trudniejsze do wytłumaczenia jest to, że przygotowanie oferty z autocasco dla BYD-a Seala U było niemożliwe. Co więcej, dla Jaecoo 7 udało nam się uzyskać tylko jedną i to z AC chroniącym jedynie od szkód spowodowanych przez żywioły i gwarantującym wypłatę odszkodowania w przypadku kradzieży (stąd tak niska cena na tle konkurencji – 1112 zł). Dopóki polski rynek ubezpieczeń nie zauważy nowych marek, właściciele niektórych chińskich samochodów liczący na AC (to żadna fanaberia – mówimy o nowych samochodach) mogą być skazani na oferty dilerów.
Chińskie SUV-y kontra znane SUV-y – koszty serwisowania
Początkowo klienci będą skazani także na wykonywanie napraw i przeglądów w ASO. I to przez pięć (Forthing), sześć (BYD), czy nawet siedem (Jaecoo, MG) lat, jeśli będą chcieli zachować hojnie udzielaną przez Chińczyków gwarancję fabryczną (uwaga na liczne wyłączenia!). Z tym nie powinno być problemu – dealerzy, którzy przyjęli pod swój dach chińskie marki, zobowiązali się także do zapewnienia opieki serwisowej. Warsztatów naprawiających auta z Państwa Środka jest więc teraz co najmniej tyle, ile salonów.
Dostępność części zależy od stanów magazynowych w Europie. Uwaga: niektóre hale są dopiero budowane. Można założyć, że z biegiem lat sytuacja poprawi się dzięki niezależnym dostawcom części, którzy będą włączać najpopularniejsze chińskie modele do swoich katalogów. To zaś zapewni możliwość szybkiej i tańszej naprawy w niezależnych warsztatach. W przypadku rzadziej wybieranych modeli klienci nawet po latach mogą być zmuszeni do odwiedzania ASO. Pod warunkiem że te... będą jeszcze istniały. Nie ma gwarancji, że wszyscy importerzy aut z Chin wytrzymają konkurencję i utrzymają się na polskim rynku.
Jak obecnie wygląda sytuacja serwisowa? Poza Forthingiem żaden z omawianych chińskich producentów nie ma wymagań odbiegających od tego, czego oczekują uznani producenci. We wspomnianej marce klienci muszą dodatkowo stawić się na kosztującym 650 zł "praprzeglądzie" po połowie roku lub 5000 km (w zależności od tego, co nastąpi pierwsze). Potem standardowo – co 15000 km lub raz w roku. Wyjątkiem są tutaj MG (interwał wydłużony do 24000 km) i Volkswagen (interwał wydłużony aż do dwóch lat lub 30000 km!).
Interwał przeglądowy | Koszt czynności serwisowych | |
---|---|---|
Volkswagen Tiguan | dwa lata lub 30000 km | 1550 zł |
Toyota RAV4 | rok lub 15000 km | 5400 zł |
Hyundai Tucson | rok lub 15000 km | 5820 zł |
Skoda Enyaq | dwa lata (bez limitu) | 1500 zł |
BYD Seal U | dwa lata lub 30000 km | 1340 zł |
MG HS | rok lub 24000 km | 3050 zł |
Jaecoo 7 | rok lub 15000 km | 4578 zł |
Forthing T-Five | rok lub 15000 km | 4250 zł |
Zabieg niemieckiej marki jest korzystny dla portfela (duże oszczędności na przeglądach), ale może być wymagający dla silnika. Nie trzeba być mechanikiem, żeby wiedzieć, że takie dystanse pokonywane bez zmiany oleju nie służą trwałości. Nawet serwisantka, z którą rozmawialiśmy, przyznała, że długość interwału "pozostaje do decyzji klienta", co zdradza, że niektórzy – skądinąd słusznie – umawiają się na przeglądy częściej, niż sugeruje producent.
Na papierze spośród spalinowych aut najtańszy w serwisowaniu jest Tiguan – przy rocznym przebiegu na poziomie 20000 km w okresie gwarancyjnym (dwa lata) w ASO trzeba będzie pojawić się tylko raz i zostawić około 1550 zł za przegląd połączony z wymianą oleju i filtrów. W Toyocie przed osiągnięciem 60000 km na przeglądy wydamy 5400 zł, a w Hyundaiu – 5820 zł. Chińscy producenci obchodzą się z portfelem nieco łagodniej, licząc sobie kolejno: 3050 zł (MG), 4250 zł (Forthing) i 4578 zł (Jaecoo). Elektryczny BYD Seal U jest bezkonkurencyjny – w ciągu 3-letniej eksploatacji obsługa serwisowa będzie kosztować tylko 1340 zł. Niewiele więcej zostawimy w serwisie Skody – około 1500 zł. Przytoczone ceny pochodzą z warszawskich ASO (dane zebrane w drugiej połowie grudnia 2024 r.).
Chińskie SUV-y kontra znane SUV-y – utrata wartości
Na koniec bierzemy na tapet rzecz, nad którą część kierowców nawet się nie zastanawia. Dla innych to z kolei decydujący czynnik przy wyborze nowego samochodu. To ta druga grupa ma właściwsze podejście, koszty posiadania pojazdu nie kończą się bowiem na zakupie, serwisowaniu i corocznym ubezpieczaniu – w niewidoczny sposób pieniądze z domowego budżetu wyciąga też bezlitosna utrata wartości.
Czy skuszenie się na atrakcyjną ofertę jednego z importerów chińskich samochodów to wejście na minę? O pomoc w dokładnym wyliczeniu tego, ile w ciągu trzech lat "stracimy" na zakupie każdego z porównywanych modeli, poprosiliśmy Dariusza Wołoszkę z firmy Info-Ekspert zajmującej się profesjonalną wyceną pojazdów. Dzięki niemu wiemy, ile będą warte te SUV-y po przejechaniu 60000 km.
Procent utraty wartości | Wartość początkowa | Utrata | |
---|---|---|---|
BYD Seal U | 52,5 proc. | 203 tys. zł | 106 tys. 575 zł |
Skoda Enyaq | 49,6 proc. | 247 tys. zł | 122 tys. 512 zł |
Forthing T-Five | 49,3 proc. | 130 tys. zł | 64 tys. 90 zł |
Jaecoo 7 | 48 proc. | 140 tys. zł | 67 tys. 200 zł |
MG HS | 47,2 proc. | 138 tys. zł | 65 tys. 136 zł |
Volkswagen Tiguan | 36,9 proc. | 188 tys. zł | 69 tys. 372 zł |
Hyundai Tucson | 36,2 proc. | 194 tys. zł | 70 tys. 228 zł |
Toyota RAV4 | 35,1 proc. | 219 tys. zł | 76 tys. 869 zł |
Przy odsprzedaży SUV-a BYD Seal U za trzy lata nie odzyskamy nawet połowy kwoty, którą zostawimy teraz w salonie. Szokująco wysoka utrata wartości (aż 52,5 proc.!) nie powinna dziwić – to SUV nie dość, że chiński, to jeszcze elektryczny, co powiększa listę zmartwień (degradacja akumulatora). Europejski elektryk (Skoda Enyaq) w tym samym czasie straci 49,6 proc. wartości. Później na liście meldują się po kolei spalinowe chińskie SUV-y: Forthing (49,3 proc.), Jaecoo (48 proc.) i MG (47,2 proc.). Potem jest przepaść i dopiero modele producentów o ugruntowanej pozycji rynkowej: Volkswagen (36,9 proc.), Hyundai (36,2 proc.) oraz zwyciężczyni tej sekcji, czyli Toyota (35,1 proc.).
Chinosceptycy kontra rzeczywistość
Pod względem spodziewanej dużej utraty wartości chinosceptycy zdecydowanie mieli rację. W zauważalnie większym spadku wartości chińskich SUV-ów zamknięte są wszystkie dzisiejsze obawy klientów – o jakość, niezawodność, odporność na korozję, koszty napraw czy wreszcie łatwość odsprzedaży.
A jednak to na autach z Państwa Środka w ciągu trzech lat stracimy... najmniej! To nie błąd, lecz wynik o wiele niższych kwot transakcyjnych – chociaż procentowy spadek wartości jest większy, to z nawiązką zwraca go różnica w cenie. Do tego na początku eksploatacji kierowcy chińskich SUV-ów raczej zostawiają mniejsze kwoty na przeglądach gwarancyjnych. Stereotypy potwierdza więc właściwie tylko ostrożne podejście ubezpieczycieli do nowości z Państwa Środka. Kwestiami otwartymi pozostają trwałość tych pojazdów, ceny późniejszych napraw i zainteresowanie na rynku wtórnym – tego nie da się teraz przewidzieć.
Chińscy producenci są dopiero na początku światowej ekspansji. O zaufanie klientów zabiegają nie niskimi cenami, lecz np. długą gwarancją (choć z wyłączeniami). Czy kiedyś na nie zapracują? Historia koreańskich producentów pokazuje, że to możliwe. Dzisiaj już nikt nie zastanawia się, czy Hyundai Tucson jest pełnoprawnym konkurentem Volkswagena Tiguana. Za jakiś czas podobnie będzie z MG HS czy Jaecoo 7.