Firma ze Stuttgartu nie miała innego wyjścia. Konkurenci – BMW i Audi przygotowali nowe wersje swoich luksusowych limuzyn (serii 7 oraz A8), był też powód rodzinny – wprowadzona do sprzedaży w 2016 r. klasa E ma tyle nowych układów, że zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do klasy S.
Pierwsza odsłona flagowej limuzyny Mercedesa nastąpiła wiosną 2017 r. na salonie w Szanghaju. To nie powinno dziwić – rynek chiński jest wielkim odbiorcą najdroższych luksusowych limuzyn i stąd gest szefów Mercedesa wobec chińskich milionerów i miliarderów.
Teraz przyszła pora na europejską premierę – odbywa się ona w Szwajcarii. Zapewne nie tylko z powodu „pięknych okoliczności przyrody", lecz także zasobności i mieszkańców tego pięknego kraju, i tych, którzy w tamtejszych bakach trzymają swoje pieniądze.
Zmiany w klasie S nie są rewolucyjne, nie były zresztą potrzebne. Bez trudu jednak rozpoznamy nową klasę S już na pierwszy rzut oka. Auto po face liftingu ma zmienione reflektory – charakterystyczne są 3 paski diodowych świateł w górnej i bocznej części lampy. Zmieniona jest też osłona chłodnicy (grill) – poziome poprzeczki są teraz podwójne. Inny kształt ma też przedni zderzak.
Z tyłu zmieniono lampy świateł i dolną część zderzaka. Zmiany widoczne są też we wnętrzu nowej klasy S. Na desce rozdzielczej pojawiły się dwa wyświetlacze o przekątnych 12,3 cala – oba przykryte są jedną szklaną osłoną. Wcześniej podobne rozwiązanie zastosowano w klasie E i było ono chwalone przez użytkowników.
Zmieniona jest też kierownica – ma przyciski do sterowania funkcjami wyświetlanymi na ekranach. Można więc sterować nimi bez potrzeby odrywania rąk od kierownicy. PO raz pierwszy w kole kierownicy pojawiły się przyciski do sterowania funkcją Distronic (aktywny tempomat).
Nowością jest funkcja Energizing Comfort Control – łączy ona kilka funkcji zapewniających komfort i pozwala wybrać jedną z sześciu konfiguracji: Freshness, Warmth, Vitality, Joy, Comfort i Training. Każdy z tych programów działa 10 minut.
Podobnie jak w nowej klasie E, w odnowionej „esce" można indywidualnie wybrać kolor podświetlenia wnętrza – do wyboru jest aż 64 kolorów i ich odcieni. Ta funkcja niejednoznacznie oceniana była przez kierowców jeżdżących klasą E – jedni chwalili rozwiązanie, inni krytykowali, nazywając ten rodzaj podświetlenia „cygańskim bajerem". Na szczęście oprócz „dyskotekowych" barw można wybrać podświetlenie neutralne, zbliżone do światła dziennego.
Na pewno użytkownikom nowej klasy S spodoba się nowy Distronic, czyli aktywny tempomat. Zakres prędkości, przy której działa podniesiono teraz z 200 do 210 km/h. Układ nie tylko utrzymuje zadaną prędkość i odległość od poprzedzającego pojazdu – w nagłym wypadku potrafi sam spowolnić auto oraz zatrzymać je. Drzwi są wtedy odblokowane, na wypadek potrzeby dostania się do wnętrza przez ekipę ratunkową. Distronic potrafi także sam zmienić pas ruchu – wystarczy „trącić" dźwignię kierunkowskazu i jeśli tylko sąsiedni pas jest wolny, auto samo zmieni pas ruchu (rozwiązanie zastosowano wcześniej w klasie E).
Również z klasy E zaadoptowano możliwość sterowania klasą S przy pomocy smartfona. Kierowca będzie mógł zaparkować auto, sterując nim smartfonem, z zewnątrz. Jest to funkcja szczególnie przydatna w sytuacjach, gdy inne auto zostanie zaparkowane zbyt blisko drzwi kierowcy lub gdy trzeba zaparkować, lub wyjechać z ciasnego garażu.
Co nowa klasa S ma pod maską? 4 nowe silniki – dwa diesle i dwa benzynowe. Pierwszy diesel to jednostka 6-cylindrowa o pojemności 3 litrów i mocy 286 KM (model S 350 D). Druga wersja (S 400D) ma silnik o tej samej pojemności i mocy 340 KM.
Pojawi się również nowy silnik benzynowy V8 o pojemności 4 litry i mocy 469 KM (model S 560). W wersjach AMG S 63 montowany będzie ten sam silnik, jednak z mocą podniesioną do 612 KM.
Mercedes zapowiada także najmocniejszą wersję klasy S – AMG S 65 z silnikiem o mocy 630 KM oraz odmianę hybrydową z zasięgiem na samej baterii do 50 km.
W Polsce nowa klasa S w wersji 350 z silnikiem Diesla kosztuje od 405 500 zł. Wersja S 560 z silnikiem benzynowym – od 503 500 zł.