Artykuł został pierwotnie opublikowany 07.06.2013 r.

A może go nie przyjąć?

Oczywiście każdy kierowca ma prawo do tego, by nie przyjąć mandatu i powinien zostać o tym poinformowany przez policjanta. – Jeżeli uważamy, że jesteśmy niewinni, a funkcjonariusz chce niesłusznie wystawić nam mandat, to możemy odmówić jego przyjęcia – mówi Agnieszka Kaźmierczak, operator systemu Yanosik.pl – Można również odmówić podpisania go, w sytuacji kiedy przyznajemy się do naruszenia przepisów ruchu drogowego, a nie zgadzamy się z wysokością kary wymierzonej przez policjanta. – dodaje Kaźmierczak.

Jeżeli kierowca odmówi przyjęcia mandatu, funkcjonariusz skieruje wniosek o ukaranie go do sądu. Proces może trochę potrwać, a zasądzona kara może znacznie przewyższać tę wymierzoną przez funkcjonariusza. Teoretycznie grzywna może wynieść nawet 30 tysięcy zł. W przypadku przegranego procesu kierowca będzie musiał także pokryć koszty postępowania sądowego. Warto więc odmówić przyjęcia mandatu tylko wtedy, gdy kierowca będzie w stanie udowodnić przed sądem swoją rację.

Przyjęty, ale niezapłacony mandat

Mandat wystawiony przez policjanta powinien zostać zapłacony w ciągu 7 dni. Jeżeli jednak z jakiegoś powodu tak się nie stanie, ściagnięcie należności nastąpi w oparciu o przepisy ustawy z 17 czerwca 1966 r. o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. Oznacza to, że po wystawieniu tytułu wykonawczego przez np. Urząd Wojewódzki, sprawę przejmuje Urząd Skarbowy i to on staje się odpowiedzialny za wyegzekwowanie zapłaty. Urząd może w tym celu skorzystać z różnych narzędzi. Zazwyczaj w pierwszej kolejności, jako sposób najmniej dotkliwy, ściąga grzywnę z nadpłaty podatku dochodowego osoby, która popełniła wykroczenie.

Oznacza to, że po wystawieniu tytułu wykonawczego przez np. Urząd Wojewódzki, sprawę przejmuje Urząd Skarbowy i to on staje się odpowiedzialny za wyegzekwowanie zapłaty. Urząd może w tym celu skorzystać z różnych narzędzi. Zazwyczaj w pierwszej kolejności, jako sposób najmniej dotkliwy, ściąga grzywnę z nadpłaty podatku dochodowego osoby, która popełniła wykroczenie.

Co jeszcze może Cię spotkać za niezapłacony mandat?

Urząd może także zająć inne źródła dochodu kierowcy jak zasiłek, renta czy emerytura. Może również wydać decyzję o zajęciu części pensji. Nie może jednak być to kwota wyższa niż 60 proc. płacy minimalnej. Istnieje też możliwość zajęcia środków znajdujących się na koncie. Co istotne, Urząd wcale nie ma obowiązku poinformowania kierowcy o zajęciu środków, może więc okazać się to niemiłą niespodzianką. Środkiem używanym w ostateczności jest wysłanie do ukaranego kierowcy Poborcy Podatkowego, uprawnionego do zajęcia mienia. Mogą to być m.in. dzieła sztuki czy różnego rodzaju sprzęt, np. telewizor i komputer. Wyjątkiem są te sprzęty, które są niezbędne do wykonywania pracy zarobkowej.

Niezapłacone mandaty. Działaj zawczasu

Co prawda od mandatów nie są naliczane odsetki, a kierowca nie będzie figurować w Krajowym Rejestrze Dłużników, ale nie uda mu się uzyskać zaświadczenia o niezaleganiu z długami, do chwili zapłacenia mandatu. Urząd Skarbowy poza ściągnięciem należności z tytułu mandatu doliczy także koszty egzekucyjne. – Dlatego mandatom najlepiej po prostu zapobiegać. – mówi A. Kaźmierczak, Yanosik.pl – Uchronić się od mandatu można przede wszystkim jeżdżąc zgodnie z przepisami, ale nigdy nie zaszkodzi pomoc ze strony aplikacji dla kierowców. Kontrole prędkości mają z założenia charakter prewencyjny, a wzajemne informowanie się o nich przyczynia się zarówno do zdjęcia nogi z gazu, jak i do uniknięcia mandatu. – dodaje Kaźmierczak. Są tacy kierowcy, którzy liczą na to, że uda im się wymigać od zapłacenia kary ze względu na przedawnienie się sprawy. W praktyce jednak takie sytuacji zdarzają się niezwykle rzadko. Urząd ma aż

– Dlatego mandatom najlepiej po prostu zapobiegać – mówi A. Kaźmierczak, Yanosik.pl – Uchronić się od mandatu można przede wszystkim jeżdżąc zgodnie z przepisami, ale nigdy nie zaszkodzi pomoc ze strony aplikacji dla kierowców. Kontrole prędkości mają z założenia charakter prewencyjny, a wzajemne informowanie się o nich przyczynia się zarówno do zdjęcia nogi z gazu, jak i do uniknięcia mandatu. – dodaje Kaźmierczak.

Są tacy kierowcy, którzy liczą na to, że uda im się wymigać od zapłacenia kary ze względu na przedawnienie się sprawy. W praktyce jednak takie sytuacji zdarzają się niezwykle rzadko. Urząd ma aż 3 lata na ściągnięcie należności i na ogół pilnuje terminów.