NIK przyznaje, że w skali kraju, transport samochody odpowiedzialny jest jedynie za kilka procent zanieczyszczeń trafiających do atmosfery, ale już w miastach ich wpływ na jakość powietrza jest znaczny. Według danych Emmision Analytics, aż 97 proc. silników wysokoprężnych emituje więcej rakotwórczych tlenków azotu niż wynoszą normy. NIK twierdzi, że w dużej mierze to wina nieszczelnego systemu dopuszczania samochodów do ruchu i powszechnie stosowany proceder usuwania z aut filtrów cząstek stałych. Kolejnym powodem jest także zły stan techniczny samochodów jeżdżących po polskich drogach. Niestety, Inspekcja Transportu Drogowego i Policja nie mają odpowiednich narzędzi do wykrycia aut z usuniętym fachowo układem oczyszczania spalin, gdzie zabieg ten został profesjonalnie zamaskowany.

Okazuje się jednak, że tylko 7 proc. zanieczyszczeń komunikacyjnych pochodzi z rur wydechowych pojazdów. Pozostała część to drobinki opon oraz klocków hamulcowych, a ogromna większość to po prostu pył z jezdni wzbijany przez jadące samochody. To z tego powodu miasta powinny częściej i skuteczniej zająć się czyszczeniem dróg. Niestety, obecnie większość metropolii zupełnie nie dba o ten aspekt walki ze smogiem.

Prezes Najwyższej Izby Kontroli przypomniał, że już w 2000 roku alarmowano o złym stanie powietrza w Polsce. Wnioskowano wówczas do ministra transportu o działania na rzecz ograniczenia emisji zanieczyszczeń pochodzących z komunikacji. Apele, niestety, niewiele dały, ponieważ w Polsce mamy do czynienia z rozproszonym i niespójnym systemem instytucji odpowiedzialnych za walkę ze smogiem.

Podczas dyskusji padały także różne pomysły na ograniczenie zanieczyszczeń produkowanych przez pojazdy spalinowe, w tym ograniczenie wjazdów do miast, ograniczenia ruchu pod szkołami w godzinach szczytu lub podniesienie kar za wycinanie z samochodów układów oczyszczania spalin.