W Parlamencie Europejskim właśnie odbyło się głosowanie nad raportem przygotowanym przez poseł Różę Thun, którego głównym zadaniem jest poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego, a szczególnie ochrona osób najbardziej narażonych na wypadki, czyli dzieci, seniorów, pieszych oraz rowerzystów. Europosłowie z Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów zgodzili się, by w najbliższych latach w nowych samochodach pojawiły się systemy ratujące życie uczestnikom ruchu drogowego.

Zgodnie z przyjętymi regulacjami auta będą musiały być wyposażone m.in. w następujące systemy:

  •  wykrywania pieszych i rowerzystów oraz ostrzegania, gdy znajdują się w pobliżu pojazdu
  • automatycznego hamowania w razie zagrożenia uderzeniem w przeszkodę
  • inteligentnego dostosowania prędkości do obowiązującej na danej drodze (ale bez jej wymuszania)
  • awaryjnego utrzymania auta na pasie ruchu
  • monitorowania zachowania kierowcy pod kątem zmęczenia i rozproszenia uwagi
  • zapisywania danych dotyczących wypadków i kolizji w tzw. czarnej skrzynce

 Przyjęty dokument przewiduje ponadto zastosowanie rozwiązań, które poprawią widoczność z kabiny kierowcy w samochodach ciężarowych i autobusach. Ponadto wszystkie samochody miałyby mieć zamontowane specjalne szyby oraz pokrywy silnika, które zmniejszają obrażenia potrąconych. Komisja Europejska, bazując na dotychczasowych statystykach, przewiduje, że systemy te sprawią, że do 2037 roku zmniejszy się liczba ofiar śmiertelnych w krajach Unii Europejskiej o ponad 25 tys. osób.

Czy ceny samochodów wzrosną?

Europosłanka Róża Thun dodaje, że pracując nad powyższymi rozwiązaniami trzeba było przełamać opór wśród producentów aut, którzy argumentują, że zastosowanie ich spowoduje ogromny wzrost kosztów produkcji samochodów, co szczególnie dotknie nabywców najtańszych aut.

Faktem jest, że nowe rozwiązania mogą wpłynąć na cenę nowych aut, ale nie będzie to skala tak duża, jak przekonują producenci. Po pierwsze, ich masowe stosowanie spowoduje, że koszt produkcji podzespołów spadnie. Po drugie zaś, stale, nawet w tanich modelach, stosuje się coraz więcej urządzeń związanych z nowymi technologiami (np. ekrany dotykowe, łączność Bluetooth etc.) i wzrost cen aut związany z nimi nie jest drastyczny. A przecież urządzenia te służą rozrywce, a nie bezpieczeństwu, które jest o wiele ważniejsze.

Róża Thun uzasadniając swój raport wspomina zresztą, że nie obawia się drastycznego zwiększenia ceny aut, gdyż systemy ujęte w raporcie istnieją od dawna, a wprowadzenie obowiązku ich instalowania na dłuższą metę nie będzie miało istotnego wpływu na koszt samochodu. Warto dodać, że już teraz, nawet w modelach kompaktowych, nabywcy zwykle wybierają wersje, które mają na pokładzie wiele z wymienionych w raporcie urządzeń.

Już w marcu mają się rozpocząć negocjacje treści przyjętych przepisów z państwami członkowskimi, później zaś nowe regulacje wejdą w życie. Jeszcze rozmowy zakończą się sukcesem, wspomniane wcześniej systemy będą instalowane obowiązkowo w nowych pojazdach już od września 2021 roku.

Nie będzie wymuszania prędkości

Wbrew temu, co podają niektóre media, w rozwiązaniach przyjętych przez komisję Parlamentu Europejskiego nie ma mowy o wymuszaniu na kierowcach zachowania obowiązujących limitów prędkości. Chodzi jedynie o to, by wyraźniej zaznaczyć, że prędkość jest przekraczana. Zgodnie z przyjętym raportem, system inteligentnego utrzymania prędkości ma zadanie informować kierowcę o limitach prędkości, bazując na danych z elektronicznych map oraz odczytywanych przez kamery ze znaków drogowych. Jedyną uciążliwością ma być np. zwiększenie oporu na pedale gazu, ewentualnie sygnalizowanie przekraczania prędkości w innych sposób. Kierowca w każdej chwili ma mieć możliwość jazdy z dowolną prędkością, będzie też możliwość wyłączenia systemu, tyle że będzie on aktywowany przy każdym uruchomieniu auta.