To nieprawda, że politycy zawsze kłamią! Kiedy minister odpowiedzialny za infrastrukturę mówi w wywiadzie radiowym, że za jakiś czas za przejazd wszystkimi polskimi autostradami trzeba będzie płacić, jestem skłonny uwierzyć mu na słowo. Ba, gotów jestem nawet się założyć, że do realizacji tej zapowiedzi urzędnicy zabiorą się bez zbędnej zwłoki.

Niestety, moja wiara w deklaracje polityków nie jest jednak bezgraniczna, bo w drugą część wypowiedzi ministra Adamczyka uwierzyć mi już trudniej – stwierdził on: przejazd autostradą powinien kosztować tyle, żeby był niezauważalny dla użytkownika. W stosunku do jego płacy, do średnich dochodów powinien być na wysokości takiej, żeby nie był dla niego uciążliwy.

Mam wrażenie, że minister nie docenia naszej spostrzegawczości! Niedawne zachowanie przedstawiciela rządu zdaje się moją hipotezę potwierdzać. Otóż podczas tzw. audytu osiągnięć poprzedniej ekipy, który odbył się na forum Sejmu, minister Adamczyk, żeby unaocznić skalę zaniedbań poprzedników, z sejmowej mównicy spuścił kilkumetrową wstęgę papieru z zapisanym na niej zestawieniem roszczeń wysuwanych przeciwko skarbowi państwa przez firmy budujące drogi.

Najwyraźniej politykowi brak wiary w to, że widzowie zauważyliby coś mniejszego. Swoją drogą to też ciekawostka na skalę światową. Ci sami politycy grzmią z mównic, że w Polsce autostrady buduje się ponoć najdrożej w Europie, a z drugiej strony stają w obronie bankrutujących firm budowlanych, które przy tych niezwykle wysokich cenach i tak miały dokładać do interesu.

Wróćmy jednak do tematu płacenia za korzystanie z dróg. Drogi już są płatne! Wszystkie! Wprawdzie podatek drogowy od aut osobowych zniesiono w naszym kraju 19 lat temu, ale w zamian na drogi miała trafiać część podwyższonej wówczas akcyzy zawartej w paliwie.

Dodatkowo podczas każdego tankowania dorzucamy się do Krajowego Funduszu Drogowego – trafia tam 80 proc. środków z tzw. opłaty paliwowej (pozostałe 20 proc. pieniędzy od kierowców trafia do Funduszu Kolejowego). Nie są to wcale małe obciążenia – opłata paliwowa to prawie 13 groszy od każdego litra benzyny, niemal 29 groszy na każdy litr oleju napędowego i ok. 16 groszy za każdy kilogram gazu wykorzystanego jako paliwo do pojazdów.

Na drogi powinna też trafiać znaczna część akcyzy zawartej w paliwie (1,54 zł na każdy litr benzyny, 1,17 zł na litr oleju napędowego i 67 groszy na kilogram gazu). Na stacji paliw obok logo operatora powinny wisieć godło i czerwona tabliczka z napisem „Filia Urzędu Skarbowego”. Może i pan minister ma rację – skoro płacimy już tyle, to i kilku dodatkowych złotych za autostrady możemy nie zauważyć...

Naszym zdaniem

Żarty żartami, ale w zapowiedziach ministra znalazły się rozwiązania godne pochwały: z opłat mają być zwolnione te odcinki autostrad, które wyprowadzają ruch z miast. O tej obietnicy będziemy pamiętać!