Przez ostatnie pięć dni trwała policyjna akcja "Znicz 2012". Na drogach krajowych, wyjazdowych z miast i w okolicach cmentarzy było więcej funkcjonariuszy niż zazwyczaj. Kontrolowana była prędkość, trzeźwość kierowców i stan techniczny aut. Policjanci szczególną uwagę zwracali na to, czy dzieci są przewożone w fotelikach, a wszyscy pasażerowie mają zapięte pasy oraz czy pojazdy nie są przeładowane.
W ciągu ostatnich pięciu dni doszło do 428 wypadków, w których zginęło 36 osób, a 557 zostało rannych. Policjanci zatrzymali też 1837 nietrzeźwych kierowców.
Bilans tegorocznego długiego weekendu nie jest tak tragiczny jak w 2011 r. Wówczas – również w ciągu pięciu dni – na drogach zginęło 51 osób, a ranne zostały 592. Doszło wtedy do 464 wypadków, a policjanci zatrzymali 2128 nietrzeźwych kierowców.
Trzeba podkreślić, że przyczyną wypadków drogowych były najczęściej brawura, brak umiejętności przewidywania tego, co może zdarzyć się na drodze, i bezmyślność. Wiele osób, które jechały brawurowo zostało zatrzymanych przez policjantów podczas kontroli drogowych.
W niedzielę policjanci nie odnotowali szczególnych korków. Najpoważniejszy wydarzył się na Dolnym Śląsku, gdzie po wypadku zablokowana była autostrada A4 między Oławą a Wrocławiem. Wczoraj drogi wjazdowe do dużych miast były przejezdne, choć zauważalny był większy ruch.
W ciągu tych świąt ruch na drogach rozłożył się na pięć dni. Były osoby, które nie jechały pierwszego dnia na groby bliskich, lecz także w następne dni. Również powroty się rozłożyły. Wielu kierowców posłuchało rad policjantów, zachowując się bardzo dobrze. Policjanci starali się pomagać kierowcom, by dotarli bezpiecznie czy na cmentarz, czy też do domu.
Akcja "Znicz 2012" rozpoczęła się w środę i zakończyła w niedzielę. Wzięło w niej udział ok. 10 tys. funkcjonariuszy wspieranych przez 700 żołnierzy Żandarmerii Wojskowej.
Źródło: KGP