• W komendach brakuje samochodów, a pojazdy użytkowane przez funkcjonariuszy w wielu przypadkach są już mocno wyeksploatowane
  • Ponad połowa funkcjonariuszy w komendach wojewódzkich i jedna trzecia w komendach powiatowych nie ma prawa jeździć na sygnale
  • W kontrolowanych przez NIK latach średnio co godzinę dochodziło do uszkodzenia pojazdu

Aktualnie flota policyjnych samochodów liczy blisko 22 tys. pojazdów i jest bardzo zróżnicowana pod względem marek. Jednak według ankietowanych przez NIK policjantów, liczba sprzętu transportowego jest zbyt mała, a na dodatek posiadane samochody są w katastrofalnym stanie. Ponad 46 proc. ankietowanych funkcjonariuszy twierdzi, że zbyt mała liczba aut wydłuża czas reakcji na zgłoszenie lub uniemożliwia podjecie interwencji.

Z raportu NIK wynika, że typowy radiowóz osobowy ma siedem lat, terenowy osiem, a furgonetka niemal dziewięć. Co czwarty z nich przejechał ponad 200 tysięcy kilometrów, a co siódmy pojazd powinien zostać wycofany z użytkowania!

W efekcie zdecydowana większość jednostek policji (23 z 25) nie dysponuje sprzętem transportowym na poziomie odpowiadającym ustalonym normom. Łącznie brakowało na koniec 2015 roku - 593 pojazdów, a na koniec 2016 roku - 636. Największe niedobory dotyczyły furgonów, samochodów osobowych terenowych oraz pojazdów specjalistycznych.

Według kontrolerów NIK sytuacja nie jest dramatyczna, tylko dzięki złagodzeniu w 2015 roku kryteriów uznawania sprzętu za zużyty. Jak czytamy w raporcie, to istotnie wpłynęło na obniżenie liczby pojazdów, które powinny zostać wycofane z eksploatacji - z 40 proc. stanu wyposażenia w styczniu 2015 r. do 13 proc. w lipcu 2015 r.

Pomimo zmiany kryteriów uznawania sprzętu za zużyty, na koniec 2016 roku w jednostkach policji nadal użytkowano 14 proc. pojazdów nadających się do wycofania z eksploatacji. Samochody nie były wycofywane z automatu, gdy spełniały kryteria do wycofania, i między innymi z powodu braków sprzętowych najczęściej jeździły dalej.

Rozbijać się jak policjant?

Każdego roku uszkodzeniu ulegał średnio co trzeci pojazd służbowy, a w całej policji do szkód dochodziło średnio niemal co godzinę. W 2015 r. odnotowano - 8253 szkód w służbowych pojazdach, a w 2016 r. - 7776. Ponad połowa szkód w latach 2015-2016 (niemal 9 tys. z 16 tys.), powstała z winy funkcjonariuszy oraz pracowników policji. Może to wynikać z braku szkoleń z technik jazdy oraz braku weryfikacji rzeczywistych umiejętności policjantów za kierownicą. Znaczna część tych szkód wynikała także z braku należytej ostrożności lub z nieprawidłowego wykonania prostych manewrów jak parkowanie, cofanie i zawracanie. W skontrolowanych jednostkach blisko 90 proc. sprawców zdarzeń nie ukończyło szkolenia w zakresie doskonalenia techniki jazdy. Z ustaleń kontroli wynika, że jedynie niewielki odsetek szkód - w 2016 roku ok. 10 proc. - powstał podczas używania pojazdów jako uprzywilejowane.

Wielu funkcjonariuszy nie ma odpowiedniego przeszkolenia

W ocenie NIK alarmujący jest fakt, że znaczny odsetek policjantów nie może kierować pojazdami uprzywilejowanymi. Ponad połowa funkcjonariuszy (51 proc.) w komendach wojewódzkich i jedna trzecia w komendach powiatowych (31 proc.) nie posiadało zezwoleń na wykorzystanie służbowych pojazdów jako uprzywilejowane. Także system kształcenia i doskonalenia zawodowego w policji nie zapewniał odpowiedniego przygotowania funkcjonariuszy do kierowania takimi pojazdami.

Co piąty ankietowany policjant włączał sygnały uprzywilejowania, pomimo braku wymaganego zezwolenia. Z kolei co dziesiąty ankietowany policjant nie użył pojazdu służbowego jako uprzywilejowanego w sytuacjach tego wymagających, gdyż nie miał zezwolenia (co mogło mieć negatywny wpływ na skuteczność interwencji).

W 2015 r. na kursach centralnych przeszkolono jedynie 153 policjantów, a w 2016 r. 240 (co stanowiło odpowiednio 9 i ponad 12 proc. zgłoszonego w tych latach zapotrzebowania). W przypadku kursów w zakresie doskonalenia techniki kierowania samochodem osobowym oraz motocyklem, jednym z kryteriów formalnych, jakie musieli spełniać ich uczestnicy, było posiadanie dodatkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej za szkody wyrządzone w mieniu pracodawcy. Wymóg ten ograniczał dostęp do szkoleń tym policjantom, którzy z własnych środków nie zakupili takiego ubezpieczenia. Niewielka była także skala organizowanych w kontrolowanych jednostkach szkoleń lokalnych w zakresie doskonalenia techniki kierowania pojazdami. W trzech z czterech skontrolowanych garnizonów takie przeszkolenie przeszło 8 proc. policjantów kierujących radiowozami.

Kilka milionów wyrzucone w błoto

NIK zauważył też, że w policji dochodziło do marnotrawienia pieniędzy – sprawa dotyczy symulatora jazdy, stworzonego specjalnie dla policji. Według kontrolerów policja nie wykorzystywała nowoczesnego symulatora, który był na wyposażeniu Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. Urządzenie zostało skonstruowane w 2014 r. w ramach projektu współfinansowanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, a jego konstrukcja pochłonęła niemal 6,5 mln zł.

W kolejnych latach trwały m.in. uzgodnienia międzyresortowe oraz wewnątrz ministerstwa w sprawie ustalenia podmiotu właściwego do przejęcia autorskich praw majątkowych do wyników projektu, które jednak nie doprowadziły do ostatecznego rozstrzygnięcia i rozpoczęcia wykorzystania symulatora do szkolenia policjantów.

Brak ubezpieczenia autocasco

Według NIK policyjne pojazdy miały z reguły wyłącznie ubezpieczenie OC. W kontrolowanych jednostkach polisę AC miało wykupione od 0,7 proc. do 5,4 proc. pojazdów. Z tego powodu usunięcie pozostałych szkód finansowane było przez samych policjantów – jeżeli postępowanie wyjaśniające wykazało, iż swoim zachowaniem lub zaniechaniem przyczynili się do uszkodzenia pojazdów.

Z raportu wynika, że niemal 83 proc. ankietowanych policjantów korzystało z dodatkowego dobrowolnego ubezpieczenia z tytułu odpowiedzialności majątkowej za szkody powstałe w sprzęcie transportowym, a co trzeci jako powód nabycia takiego ubezpieczenia podał brak ubezpieczenia autocasco pojazdów policji.

Zróżnicowana flota przyczyniła się do problemów z jej serwisowaniem

W kontrolowanym okresie użytkowano ponad 40 różnych marek samochodów osobowych oraz furgonów, w sumie ok. 250 modeli. Podejmowane przez KGP działania na rzecz standaryzacji zakupów okazały się nieskuteczne.

Stan techniczny policyjnych pojazdów, jak również uszkodzenia powstałe w trakcie jego wykorzystania, miały istotny wpływ na liczbę pojazdów pozostających w gotowości do realizacji zadań. Z powodu serwisu i napraw w latach 2015 - 2016 wyłączonych z eksploatacji było średniorocznie ok. 2000 pojazdów (ponad 9 proc. wszystkich policyjnych pojazdów). Średni czas wyłączenia z użytkowania objętych kontrolą pojazdów wynosił 10 dni w 2015 r., ale w 2016 r. - już 20 dni.

W ocenie NIK, organizacja obsługi i napraw pojazdów była nieefektywna i nie gwarantowała zapewnienia ich sprawności technicznej. Na początku 2017 r. w policji funkcjonowało 35 stacji obsługi pojazdów (wyposażonych w 573 stanowiska do wykonywania obsług i napraw) oraz 66 punktów obsługi technicznej (ze 134 stanowiskami). Własnych stacji obsługi nie posiadały Komenda Stołeczna Policji (największy garnizon w Polsce) oraz Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu.

Wszystkie skontrolowane stacje obsługi pojazdów nie posiadały części podstawowego wyposażenia (określonego przez Komendanta Głównego Policji), specjalistycznych urządzeń oraz narzędzi umożliwiających pełną diagnozę usterek, a następnie naprawę zaawansowanych technologicznie pojazdów. Braki w podstawowym wyposażeniu stwierdzono również w 3/4 skontrolowanych policyjnych punktów obsługi technicznej. Izba odnotowała także problemy z zatrudnieniem wykwalifikowanych pracowników w policyjnych warsztatach.

Źródło: NIK