• Samochody miały trafić do urzędów wojewódzkich, ministerstw, GITD i wielu pomniejszych instytucji
  • Wśród pożądanych przez administrację rządową pojazdów były auta benzynowe, hybrydowe, elektryczne, a także diesle
  • Najwięcej limuzyn z silnikami o wysokiem mocy i napędem 4x4 miało trafić do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz... Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy 
  • Najwięcej samochodów różnych typów chciała kupić Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad
  • Atak Rosji na Ukrainę — tu znajdziesz najnowsze informacje

Teoretycznie – i tak najwyraźniej wydawało się autorom przetargu organizowanego przez Centrum Obsługi Administracji Rządowej (COAR) – gdy zamawiasz hurtem, to kupujesz taniej. Jeszcze dwa-trzy lata temu faktycznie tak mogło być, w tamtym czasie zwycięzca tego rodzaju przetargu czułby się tak, jakby złapał Pana Boga za nogi, a zanim by to się stało, naprawdę musiałby zaproponować dobrą ofertę, aby wygrać z konkurencją. Dziś... dziś jest odwrotnie – ten, kto podjąłby się realizacji takiego zamówienia, z całą pewnością zażądałby ogromnej marży, a w ogóle to prawdopodobnie oczekiwałby zapłaty za samo przygotowanie oferty. O ile – uwaga! – jakikolwiek diler w Polsce byłby w stanie takie zamówienie zrealizować!

W tym kontekście oczekiwanie, że ktokolwiek zechce przebrnąć przez niemal 200 stron dokumentów przetargowych, zgromadzić samochody, wpłacić wadium i oczekiwać na ewentualną akceptację oferty... no cóż, jest dość naiwne!

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Przetarg na ponad 300 samochodów – w czym tkwi problem?

Gdyby chodziło o 300 samochodów jednego rodzaju, z pewnością znalazłby się ktoś, kto te samochody ma albo może mieć w rozsądnym czasie. Może nie w takim kolorze, który urzędnicy lubią najbardziej, ale coś by się znalazło. Jednak załącznik przetargu określający, jakie samochody miałyby być przeznaczone dla konkretnych końcowych odbiorców, dzielił te pojazdy na 34 kategorii: to m.in.: "minibus krótki 7-osobowy o mocy 200 KM", "hatchback, segment B, 90 KM benzyna", "hatchback, segment B, 90 KM elektryczny", hatchback, segment C lub sedan, 130 KM, elektryczny, "SUV segment C, 150 KM, 4WD", "liftback lub sedan, segment D, 180 KM", "liftback lub sedan, segment D, 4WD 250 KM"... itd. Od razu widać, że ktoś miał uczciwe intencje – autorzy przetargu nikogo nie faworyzowali, bo też nikt o protekcję nie zabiegał... po prostu trudno o jedną firmę motoryzacyjną w Polsce (ba – w Europie!), która mogłaby dostarczyć wszystkie żądane samochody w wymaganej specyfikacji. Przykład? Gdyby urzędnicy chcieli kupić tylko elektryczne kombivany i elektryczne minibusy (to dwa z 34 kategorii pojazdów wymienionych w przetargu), to nie byłoby problemu – mógłby je dostarczyć dowolny diler np. koncernu Stellantis. Ale ani Opel, ani Citroen, ani Peugeot nie mają obecnie w ofercie minibusów spalinowych (!) – a zgodnie z zamówieniem musieliby je dostarczyć...

Dostępność aut jak w czasach "słusznie minionych"...

Starsi Czytelnicy pamiętają zapewne czasy niedoborów, gdy kupowało się nie takie samochody, jakie chciało się kupić, tylko takie, jakie były – o wyborze koloru, wersji czy mocy silnika nikt nie myślał! Jednak w ostatnich latach przyzwyczailiśmy się, że auto można sobie "zbudować" za pomocą internetowego konfiguratora, a wybrany przez nas diler z radością je zamówi u producenta i dostarczy w ciągu kilkunastu tygodni. Niestety, przemysł motoryzacyjny ma ostatnio tak bardzo pod górkę, że wracamy do czasów "słusznie minionych": kupujemy nie te auta, które nam się najbardziej podobają, tylko te, które są. Albo... czekamy rok. Ale tak szczerze to żaden diler, który przyjmuje zamówienie na samochód z datą dostarczenia np. w marcu przyszłego roku, nie da sobie obciąć ręki, że ten samochód na pewno w wymaganym terminie dostarczy!

Podpowiemy urzędnikom z COAR, jak zorganizować ten przetarg

Więcej: niemal każdy atrakcyjny samochód dostępny od ręki w dobrej cenie sprzedaje się "na pniu" – aby go sprzedać, nie trzeba brać udziału w przetargach, które są niezwykle skomplikowane, samo wzięcie w nich udziału pociąga za sobą duże koszty, a zamawiający może w każdym momencie anulować zamówienie lub po otwarciu ofert stwierdzić, że nawet ta najlepsza mu nie odpowiada, bo np. za drogo.

A zatem, panowie przygotowujący przetargi dla administracji rządowej: jeśli ma być uczciwie, należy go podzielić na co najmniej 30, a najlepiej na 34 osobne przetargi. Nie wybrzydzać – wtedy uda się coś kupić!

Upodobanie urzędników: kto oczekuje najwyższego komfortu, a kto idzie z duchem czasu?

Na koniec warto przyjrzeć się, do jakich jednostek administracji miały trafić wybrane samochody. A zatem:

  • Pickup DoubleCab, 190 KM, diesel: Dolnośląski Urząd Wojewódzki we Wrocławiu (1), Ministerstwo Infrastruktury (2), Wielkopolski Urząd Wojewódzki w Poznaniu (1); 
  • SUV segmentu D, 180 KM, benzyna, napęd 4x4: Mazowiecki Urząd Wojewódzki w Warszawie (1), Ministerstwo Finansów (1) Opolski Urząd Wojewódzki w Opolu; 
  • Sedan-liftback segmentu D, benzyna 250 KM, 4x4: Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy (3 szt), Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (5 szt), Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2), Ministerstwo Infrastruktury (1), Ministerstwo Zdrowia (1), Śląski Urząd Wojewódzki (2), Świętokrzyski Urząd Wojewódzki w Kielcach (1);
  • Sedan-liftback segmentu D, hybryda 180 KM: Lubuski Urząd Wojewódzki w Gorzowie Wielkopolskim (1), Urząd do Spraw Cudzoziemców (4), Urząd Zamówień Publicznych (1), Podlaski Urząd Wojewódzki (1), Opolski Urząd Wojewódzki w Opolu (1), Ministerstwo Infrastruktury (1);
  • Minibus 9-osobowy elektryczny 130 KM: Ministerstwo Spraw Zagranicznych (1);
  • Kombivan 5-osobowy elektryczny: Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (34), Mazowiecki Urząd Wojewódzki w Warszawie (3);
  • Segment D, auto 5-drzwiowe, elektryczne, 170 KM: Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (3), Główny Urząd Geodezji i Kartografii (1), Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (1), Ministerstwo Sprawiedliwości (2), Pałac Saski Sp. z o.o. (1), Śląski Urząd Wojewódzki (2).

...i wiele innych. Sami przyznacie, że nie ma wielu potencjalnych oferentów, którzy mieliby interes brać udział w takim przetargu.